Czytaj także: Napad na uchodźców w pobliżu Hajnówki. Zaatakowani metalowym łomem i stłuczoną butelką
Kryzys na granicy polsko-białoruskiej. – Wojsko najlepiej działa w ciszy. Nikt nawet nie powinien wiedzieć, że oni tutaj stacjonują – mówi mężczyzna za ladą w sklepie przy stacji benzynowej w Dubiczach Cerkiewnych.
Trudno jednak nie zauważyć szeregu wojskowych ciężarówek ustawionych na parkingu przed wejściem. Co kilka minut star, jelcz albo mercedes z kilkunastoma żołnierzami na pace wyjeżdża w stronę granicy z Białorusią. Jedni wracają z przygranicznych patroli, inni wyjeżdżają, ale prawie każdy zachodzi po coś do stacyjnego sklepu – w pełnym umundurowaniu, z bronią. Zdarza się, że jak wyciągają portfel, to obijają ladę karabinami maszynowymi przewieszonymi przez ramię. Sprzedawca mówi, że wcale mu to nie przeszkadza. Dzięki żołnierzom w okolicy czuje się bezpieczniej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS