Za Studio Design Express stoi Robert Mączyński, dla którego współpraca z obozem władzy to nie pierwszyzna. Zlecenia od PiS, o czym pisała „Gazeta Wyborcza”, dostaje od lat. W 2012 r. firma za zlecenia od PiS zarobiła 1,4 mln zł, rok później ponad 800 tys. I jak widać ta współpraca wciąż się układa.
Za realizację wystawy (konkretnie za projekt graficzny i przygotowanie do druku) odpowiada Robert Stachowicz, znajomy Mączyńskiego. Stachowicz również dostawał zlecenia od PiS za czasów, gdy prowadził firmę QLCO. Ponadto pracował jako grafik w miesięczniku „Nowe Państwo”. Jednym z wydawców była – powiązana z Porozumieniem Centrum, pierwszą partią Jarosława Kaczyńskiego, a potem z PiS – spółka Srebrna. Obecnym wydawcą jest Niezależne Wydawnictwo Polskie, wydawca „Gazety Polskiej”.
Wystawa jest przeglądem premierów od czasów odzyskania przez Polskę niepodległości. To ciąg 22 plansz zawieszonych na płocie Łazienek naprzeciwko Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Nie każdemu szefowi rządu autorzy poświęcili jednak tyle samo uwagi. Zasługi niektórych, jak Jarosława Kaczyńskiego czy Mateusza Morawieckiego, podkreślono. Temu pierwszemu poświęcono pół planszy, drugiemu – całą. Inni – na przykład Donald Tusk czy Ewa Kopacz – zostali tylko informacyjnie wspomniani. Tutaj warto dodać, że jednym ze źródeł wykorzystanych informacji jest Wikipedia.
Tablice upamiętniające premierów RP.
Fot.: Newsweek
W całym projekcie wyczuwalna jest rządowa propaganda. Wybrzmiewa już na samym początku, w opisie wystawy. Czytamy w nim m.in., że to PiS udało się stworzyć pierwszy raz w dziejach niepodległej Polski rząd większościowy. Na kilku kolejnych planszach przeczytamy o sukcesach PiS. O większości pozostałych rządów podano jedynie szczątkowe informacje, przede wszystkim daty, w których dany gabinet istniał.
„W 2015 r., dzięki wygranym wyborom parlamentarnym przez Prawo i Sprawiedliwość, utworzony został po raz pierwszy w dziejach III Rzeczypospolitej jednopartyjny rząd większościowy premier Beaty Szydło, a następnie premiera Mateusza Morawieckiego” – czytamy po krótkiej nocie historycznej o polskiej polityce po 1918 r.
Dla PiS niektórych premierów prawie nie było
Pierwszym z wymienionych premierów jest tytułowy Jędrzej Moraczewski, socjalista, któremu misję stworzenia rządu powierzył w listopadzie 1918 roku Józef Piłsudski. Moraczewski był premierem przez okrągłe 60 dni i jego postać zajęła całą plansze. Wśród innych wymienionych premierów II RP są głównie znane nazwiska, jak Paderewski, Witos, Sikorski, czy już wspomniany Piłsudski. Poświęcono im łącznie – z podkreśleniem postaci Piłsudskiego i rządów sanacji – sześć plansz. O całej II RP jest ich dziesięć.
Na wystawie zabrakło postaci premierów z okresu Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Przyczynę ich pominięcia sugeruje jedynie druga część tytułu wystawy („Premierzy Rzeczypospolitej Niepodległej 1918-2018”). Nie przeczytamy jednak ani słowa wyjaśnienia o tym, skąd ta luka. Oglądając ekspozycję można nabrać wrażenia, że PRL nie istniał. Zamiast tego wymieniono premierów na uchodźstwie, którzy realnie nie sprawowali w kraju żadnej władzy. Na wystawie jednak przypomniano ich sylwetki, które zajęły trzy plansze.
Następnie autorzy przechodzą do czasów III RP. Zdecydowanie więcej miejsca poświęcają tu ostatniemu prezydentowi na uchodźstwie Ryszardowi Kaczorowskiemu, niż pierwszemu prezydentowi wolnej Polski Lechowi Wałęsie. Kaczorowski i jego historia zajmuje prawie całą planszę, a o Lechu Wałęsie wspomniano trzy razy; w tym jednym zdaniem, że został prezydentem.
W rozpisce premierów III RP przy Jarosławie Kaczyńskim jest napisane „stanął na czele rządu”. Zdecydowanie mniejszy nacisk położono na to, kto był premierem, gdy władzę w latach 2007-2015 sprawowała Platforma Obywatelska. Wobec tego Donald Tusk jako premier został wymieniony jedynie w nawiasie.
Jarosław Kaczyński zasłużył, według autorów wystawy, także na notę biograficzną (przeczytamy w niej o wkładzie prezesa PiS w budowaniu polskiej demokracji). Podobne wyróżnienie spotkało także premiera Mateusza Morawieckiego.
O innych premierach, tych po 1989 r. i tych przed 2015 r., nie przeczytamy niemal nic, oprócz krótkich wzmianek, ograniczających się tylko do podania nazwiska i dat sprawowania urzędu. Wyjątek, polegający na dodaniu noty biograficznej, zrobiono dla trzech premierów. Tadeusza Mazowieckiego, pierwszego szefa rządu po 1989 roku; Jana Olszewskiego, pierwszego szefa rządu wyłonionego przez wybrany w całkowicie wolnych wyborach w 1991 r.; I… Jarosława Kaczyńskiego, który był premierem w latach 2006-2007. Nie przybliżono za to postaci Waldemara Pawlaka, Włodzimierza Cimoszewicza, Jerzego Buzka (pierwszy po 1989 roku premier, który rządził całą kadencję), Leszka Millera, Marka Belki, a nawet Kazimierza Marcinkiewicza (pierwszego premiera z PiS, który rządził w latach 2005-2006, a potem stał się surowym krytykiem partii).
Pochwała dla Zjednoczonej Prawicy
Od Beaty Szydło, która została premierką w 2015 r., zaczyna się wymienianie osiągnięć. Przy Szydło są to „przełomowy program” Rodzina 500 plus i likwidacja gimnazjów. Program 500 plus, który – oprócz podniesienia standardu życia wielu rodzin – miał zwiększyć także dzietność w Polsce. Niestety od 2017 r. liczba urodzonych dzieci wciąż spada. – Urodzenia diametralnie nie wzrosły i nie wzrosną – powiedziała rok temu w kontekście dzietności i programu 500 plus Barbara Socha, wiceszefowa resortu rodziny, pracy i polityki społecznej i pełnomocniczka rządu ds. demografii.
A reforma oświaty? W 2019 r. IBRiS sprawdziło stosunek Polaków do zmian w szkołach. Ponad 40 proc. ankietowanych uznało likwidację gimnazjów za zły pomysł, 20 proc. popierało ten pomysł. Skąd te wyniki? Efektem zmian były m.in. przepełnione szkoły podstawowe i lekcje do późnych godzin popołudniowych, co wykazał raport „Koalicji NIE dla chaosu w szkole”.
Wśród zasług Mateusza Morawieckiego wymieniono m.in. program „Czyste Powietrze”, chociaż Polska wciąż jest w pierwszej dziesiątce państw o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu.
Wystawę z okazji Narodowego Święta Niepodległości, przy okazji wykorzystanego ku chwale PiS, zamyka twarz Morawieckiego, który, jako szef KPRM, ją sfinansował. Ile ona kosztowała? Wysłaliśmy w tej sprawie pytania, lecz do chwili publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS