A A+ A++

“Zemsta rewolwerowca”

O kultowych “Płonących siodłach” można powiedzieć wiele dobrego, ale nie sposób nie dostrzec, że komedia Mela Brooksa w znacznym stopniu przyczyniła się do zakonserwowania czarnego szeryfa w masowej wyobraźni jako figury wyłącznie komicznej, swoistego wybryku natury, yeti Dzikiego Zachodu. Bo przecież w klasycznych westernach Afroamerykanie praktycznie nie istnieją, mimo że de facto stanowili aż jedną czwartą kowbojów (w potocznym rozumieniu słowa, nie tylko pasterzy bydła).

Owszem, sporadycznie porywano się na odkłamywanie narracji, i to na długo przed “Django” Quentina Tarantino czy remakiem “Siedmiu wspaniałych” z Denzelem Washingtonem. Był “Czarny kowboj” Sidneya Poitiera, “Man and Boy” z Billem Cosbym, westerny ery blaxploitation, jak “Joshua” z Fredem Williamsonem. Wreszcie najbardziej afrocentryczny z nich wszystkich “Posse” Maria Van Peeblesa, przebój ery VHS o grupie czarnych weteranów broniących miasteczka przed Ku Klux Klanem.

czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułŚroda. Ponad 18,5 tys. nowych i potwierdzonych zakażeń koronawirusem [AKTUALIZACJA]
Następny artykułKoronawirus w Polsce: Mamy kolejny rekord zakażeń