A A+ A++

Nie ma co do tego wątpliwości, że NATO uważanie monitoruje i analizuje sytuację presji, którą Rosja i Białoruś wywierają na sojuszników tj. Litwę, Łotwę i Polskę. NATO bez wątpienia dysponuje wyspecjalizowanymi ośrodkami zajmującymi się pozyskiwaniem danych i ich analizą, w tym wypadku sytuację na granicy wschodniej flanki Sojuszu. NATO zapewnia wymianę informacji wywiadowczych i doświadczeń krajowych oraz zapewnia budowanie świadomości sytuacyjnej. Wiadomym jest, że NATO dysponuje licznymi sensorami umożliwiającymi monitorowanie w czasie rzeczywistym fizycznej sytuację na granicach Litwy, Łotwy i Polski (jak i pozostałych państw – 360 stopni), ale też w głąb terytoriów Białorusi i Rosji. Być może NATO jest nawet w stanie powiedzieć, przez „który celownik i kiedy” jego elementy są obserwowane.

W kontekście powyższego ważny jest przekaz płynący z Polski, która podkreśla, iż zarówno NATO, jak i UE oraz poszczególne państwa członkowskiego są na bieżąco informowane przez władze Polski o sytuacji na granicy. Stan bieżącej wymiany informacji pomiędzy Polską i NATO został potwierdzony w komunikacie NATO, z którego wynika, że Sekretarz Generalny NATO Jens Stoltenberg jest w bliskim kontakcie z rządami państw sojuszniczych w tej sprawie.

Co ważne, należy zauważyć wydane przez Komisję Europejską oświadczenie w którym to KE stwierdza: „To kontynuacja rozpaczliwych prób reżimu Aleksandra Łukaszenki, by wykorzystywać ludzi do destabilizacji Unii Europejskiej”. Rzecznik KE Adalbert Jahnz zauważa, że „kilkaset osób zebrało się na Białorusi w pobliżu granicy z Polską, co KE uważa, a przez to odrzuca jako próby instrumentalizacji ludzi dla celów politycznych”.

W kontekście powyższego nie ulega wątpliwości, że zarówno NATO jak i UE / KE darzy Litwę, Łotwę i Polskę pełnym zaufaniem, a podejmowane przez rządy tych państw działania odczytywane są za adekwatne, transparentne i wystarczające wobec zaistniałej sytuacji. Z punktu widzenia Wilna, Rygi i Warszawy komunikaty płynące z Kwatery Głównej NATO oraz UE dają poczucie wsparcia, zrozumienia, a przez to pewność w zakresie podejmowanych działań, jak np. wdrożenie stanu wyjątkowego. Istotna w tej kwestii jest bieżąca wymiana informacji, która pozwala dokonywać analizy sytuacji i dokonywać korekty podejmowanych działań.

Jak wiadomo w ostatnich latach wzrosło znaczenie NATO i Unii Europejskiej w zwalczaniu zagrożeń hybrydowych ze strony państw i aktorów niepaństwowych. Kategoria ta obejmuje operacje militarne i niemilitarne (wykorzystanie sił specjalnych i grup dywersyjnych) po jawną i niejawną dezinformację, wpływy ekonomiczne i ataki cybernetyczne. NATO i UE zaangażowane są w koordynację współpracy międzynarodowej w zwalczaniu zagrożeń hybrydowych, a także ochronę własnych struktur przed nimi. Zarówno NATO, jak i UE wspierają działania poszczególnych państw, które ponoszą główny ciężar odpowiedzialności za reagowanie na tego typu wyzwania.

Według NATO zagrożenia hybrydowe mają na celu rozmywanie granicy między wojną i pokojem oraz dezorientowanie społeczeństw. Zagrożenia hybrydowe to zatem pojemny termin, obejmujący szeroki wachlarz działań destabilizujących różnego typu. Nieostra definicja z jednej strony podnosi ryzyko „rozmywania” dyskusji, z drugiej zaś sprzyja debacie, gdyż poszczególne państwa mogą włączać do niej kwestie o priorytetowym znaczeniu z ich perspektywy.

Jak wynika z powyższego pierwszoplanową rolę w zwalczaniu zagrożeń hybrydowych odgrywają państwa członkowskie NATO i UE. To rządy dysponują odpowiednimi zasobami w postaci wyspecjalizowanych struktur wywiadowczych, kontrwywiadowczych i rozpoznania wojskowego (wspieranych przez instytucje odpowiedzialne za sprawy wewnętrzne), narzędzi komunikacji społecznej i zdolności do reagowania na incydenty w cyberprzestrzeni. Państwa są też najbliżej potencjalnych zagrożeń, co sprawia, że mogą reagować szybciej na wrogie działania hybrydowe w porównaniu ze skomplikowanymi procedurami dużych organizacji. Ponadto zapewnienie bezpieczeństwa wewnętrznego stanowi żywotny interes każdego państwa. Oznacza to, że poszczególne rządy są bardziej niż struktury ponadnarodowe zainteresowane budowaniem odporności na zagrożenia hybrydowe.

NATO zaangażowało się w zwalczanie zagrożeń hybrydowych ze względu na rosnące obawy przed terroryzmem, nasilającą się wojnę informacyjną i ingerencje w procesy wyborcze (głównie ze strony Rosji) oraz coraz dotkliwsze ataki cybernetyczne. W obszarze zagrożeń hybrydowych NATO stawia sobie zadania ochrony własnych struktur, procesów decyzyjnych i infrastruktury, a względem państw członkowskich chce odgrywać rolę pomocniczą, angażując się tam, gdzie działania na poziomie narodowym są niewystarczające. Dotyczy to m.in. budowania wspólnej świadomości sytuacyjnej. Ponadto rolą organizacji jest wyznaczanie wspólnych standardów i minimalnych wymogów w zakresie zwalczania takich zagrożeń.

Ważnym sygnałem była deklaracja szczytu NATO w Warszawie w 2016 r., w której zapisano, że „NATO jest gotowe udzielić wsparcia państwu członkowskiemu na każdym etapie operacji hybrydowej, Sojusz i sojusznicy będą przygotowani do zwalczania wojennych działań hybrydowych w ramach obrony zbiorowej, a Rada Północnoatlantycka może uruchomić art. 5 traktatu waszyngtońskiego”. Aby zwiększyć zdolność do reagowania na zagrożenia hybrydowe w wymiarze militarnym (np. grupy dywersyjne i żołnierze bez oznaczeń), Sojusz postawił na poprawę zdolności wywiadowczych i szybkości działań wzmocnionych Sił Odpowiedzi NATO (VJTF). W 2017 r. utworzono wydziału ds. analiz zagadnień hybrydowych (w tym cybernetycznych) w nowym Połączonym Pionie Wywiadu i Bezpieczeństwa (Joint Intelligence and Security Division, JISD) w Kwaterze Głównej NATO, który powstał w ramach reformy natowskiego wywiadu, oraz wzmocnienie cywilno-wojskowej współpracy wywiadowczej. Jego powstanie wzmacnia wspólną świadomość sytuacyjną również w zakresie zagrożeń hybrydowych. NATO w tym zakresie współpracuje z państwami członkowskimi.

W 2018 r. NATO w ramach wdrażania doktryny przeciwdziałania zagrożeniom hybrydowym utworzyło zespoły wspomagające ds. zwalczania zagrożeń hybrydowych (Counter Hybrid Support Teams, CHST). Wchodzący w ich skład eksperci udzielają, na wniosek państw, doraźnej pomocy i doradzają władzom państwa, w którym ma miejsce kryzys hybrydowy. Grupy CHST, współpracują wówczas z komórkami analitycznymi państw członkowskich i wspólnie dokonują analizy sytuacji oraz rekomendują dalsze działania. Pamiętać jednak należy, że to w gestii państwa członkowskiego leży decyzja o zaproszeniu grupy CHST.

Obecna sytuacja pozwala uważać, że pomimo powagi sytuacji, powodowanej przez rozpaczliwe próby reżimu Aleksandra Łukaszenki, niewątpliwie wspierane przez Moskwę, zarówno NATO oraz UE są wyważone w zakresie wdrażania przewidzianych regulacjami kolejnych kroków. Wydaje się zatem, że zarówno Litwa, Łotwa i Warszawa, jak i NATO oraz UE w sposób wyważony i adekwatny do sytuacji nie dają się sprowokować rozpaczliwym działaniom Mińska i Moskwy, unikając tym samym posądzenia o eskalowanie napięcia na czym zależy prezydentom Łukaszence i Putinowi.

Dlatego też NATO z dużym prawdopodobieństwem, pomimo tego iż w swoim „arsenale” ma np. możliwość inwokacji art. 4 (nie wspominając o art. 5), jeśli na chwile obecną w ogóle rozpatruje, to niewątpliwie pozostawia tę opcję jako adekwatną do rozwoju sytuacji. Co będzie jutro, zależy od decyzji Litwy, Łotwy i Polski po analizie bieżącej sytuacji. Należy mieć na uwadze, że inwokacja art. 4 (i art. 5) odbywa się na wyraźny wniosek zainteresowanego państwa w sytuacji kiedy to państwo uzna, że zaistniały ku temu przesłanki. W pierwszej kolejności państwo wnosi o konsultacje w ramach art. 4, tj.: „Strony będą się konsultowały, ilekroć zdaniem którejkolwiek z nich zagrożona będzie integralność terytorialna, niezależność polityczna lub bezpieczeństwo którejkolwiek ze Stron.”. Przy czym konsultacje mogą przybierać różne formy od wymiany informacji i opinii, przez deklaracje możliwych działań aż po dyskusję, której celem jest osiągnięcie wymaganej w NATO jednomyślnej decyzji, jak sojusz ma zareagować.

Zatem biorąc pod uwagę przekaz medialny zarówno NATO, a przede wszystkim państw zainteresowanych, strony wymieniają się informacjami, które stanowią podstawę do wspólnych i skoordynowanych komunikatów i działań. Koherencja tych wysiłków daje podstawy sądzić, że pomimo złożoności problemu, rządy Litwy, Łotwy i Polski w sposób adekwatny radzą sobie z zaistniałą sytuacją, o czym informuje zarówno NATO jak i UE. Z drugiej strony można przypuszczać, że zarówno NATO jak i UE pozostają w gotowości do wdrożenia, po uzgodnieniu z państwami członkowskimi, takich środków oddziaływania, jakie w danej sytuacji uznane zostaną za adekwatne.

Wydaje się jednak, że na chwilę obecną, pomimo rozpaczliwych prób reżimu Łukaszenki, jest zbyt wcześnie, aby zainteresowane państwa wezwały do pilnych konsultacji w ramach art. 4 Traktatu, tj. w przypadku zagrożenia integralności terytorialnej. Bardziej prawdopodobne są kolejne sankcje ekonomiczne nałożone przez UE, które raczej będą miały pierwszeństwo przed art. 4, o ile ten zostanie w ogóle podniesiony na forum NATO. Nie ma co do tego wątpliwości, że państwa oraz NATO i UE nie mogą kierować się emocjami, a wymiernymi i realnymi wskaźnikami. Wskaźnikami, które to Mińsk i Moskwa za wszelką cenę starają się poznać, prowokując co chwilę coraz bardziej złożone, ale jak to KE stwierdza, rozpaczliwe próby eskalacji sytuacji.

Nie ma co do tego wątpliwości, że zarówno NATO, UE oraz państwa wykazują dużą cierpliwość dla prób prezydenta Łukaszenki, zauważając jednocześnie wykorzystywanie przez reżimy Białorusi i Rosji ludzi do destabilizacji Unii Europejskiej, a przez to łamanie prawa międzynarodowego. Powstaje uzasadnione pytanie, kiedy Mińsk i Moskwa zdadzą sobie z tego faktu sprawę oraz co stawiają na szali? Czy chodzi tu o NS2 i / lub obalenie demokratycznych rządów Polski, Litwy i Łotwy?

Należy pamiętać, że dotychczas na artykuł 4. Traktatu Północnoatlantyckiego powoływały się: Turcja – w kontekście wojny w Syrii oraz Polska, Litwa i Łotwa w 2014 roku w obliczu ataku Rosji na Ukrainę, jednakże w tym przypadku – jak na razie – nie doszło do konsultacji na forum NATO.

Niewątpliwie wspólne działania Litwy, Łotwy i Polski z NATO wobec zagrożenia białoruskiego, są ważnym sygnałem solidarności w kontekście wyzwań strategicznych dla obronności Polski oraz państw bałtyckich. Są też sygnałem dla Mińska i Moskwy, że Sojusz Północnoatlantycki ma się dobrze, a przez to nie ulega emocjom. Litwa, Łotwa i Polska, wsparte przez NATO i UE nie mogą dać się sprowokować, na co liczy zarówno Mińsk jak i Moskwa. Wiadomym jest, że prezydenci Łukaszenko i Putin liczą na potknięcie, które wykorzystaliby do obarczenia za eskalację napięcia np. Polskę. Nie ma też żadnych wątpliwości, że niektóre media zachodnie, przychylne w szczególności Moskwie, podjęłyby narrację Moskwy.

płk rez. Jacek Dankowski, były zastępca Attache Obrony RP w Republice Włoskiej

Reklama
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułKryzys na granicy. Migranci próbują forsować granicę, rzecznik rządu pokazał kolejne nagrania
Następny artykułTerlecki nie zamierza przepraszać za nazwanie kobiety „kretynką”. To on czuje się pokrzywdzony