Do samego końca jedni i drudzy walczyli o pełną pulę. Skończyło się jednak podziałem punktów. W meczu dwóch czołowych drużyn Fortuna I Ligi Widzew Łódź zremisował z Miedzią Legnica 1:1.
Krzysztof Sędzicki
Materiały prasowe
/ Widzew.com / Marcin Bryja
/ Na zdjęciu: mecz Widzew Łódź – Miedź Legnica
Spotkanie zapowiadało się wyśmienicie. Widzewiacy rundę jesienną Fortuna I Ligi rozpoczęli świetnie i to zaprowadziło ich na fotel lidera. Z kolei Miedź jest niepokonana od sześciu ligowych meczów. Mimo porażki w Pucharze Polski w środę po karnych z Górnikiem Łęczna, mobilizacja w ekipie z Legnicy była ogromna.
– Skłamałbym, gdybym powiedział, że tak nie jest. Gramy z uznaną marką, poza tym jest to spotkanie lidera z wiceliderem. Myślę, że ten mecz elektryzuje nie tylko kibiców w Legnicy i Łodzi, ale i w całej Polsce. Z tego co wiem stadion będzie pełny. Nie tylko pojawi się komplet kibiców, ale też trenerzy ekstraklasowych klubów i dziennikarze z całego kraju. Na pewno jest to mecz dużej wagi. Ale zdobyć można w nim tylko trzy punkty, nie więcej – podkreślał na przedmeczowej konferencji prasowej trener Wojciech Łobodziński.
Goście chcieli użyć elementu zaskoczenia już w pierwszych sekundach, gdy na bramkę Jakuba Wrąbla ruszył Patryk Makuch. Golkiper Widzewa spisał się świetnie. Napastnik Miedzianki jednak nie rezygnował. W 21. minucie zmarnował wprawdzie doskonałą sytuację z 7 metrów, ale chwilę później dostał górną piłkę, wygrał pojedynek skokowo-szybkościowy z Tomaszem Dejewskim na lewej stronie i popędził w pole karne. Tym razem się nie pomylił.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego widoku zupełnie się nie spodziewała. “Co one robią?”
W 28. minucie z powodu kontuzji boisko musiał opuścić napastnik łodzian Mattia Montini, a zmienił go Bartosz Guzdek. To właśnie on dał pierwszy sygnał do ataku czerwono-biało-czerwonym, choć akcję w 31. minucie rozegrał dość samolubnie wbiegając w szesnastkę. Piłka mu podskoczyła i uderzył nieczysto.
Od tego momentu przeważać zaczęli piłkarze trenera Janusza Niedźwiedzia, choć raz nadziali się na kontrę. Uciekający prawą flanką Damian Tront chciał uderzyć tuż przy słupku i minimalnie się pomylił. W odpowiedzi dwie szanse miał Patryk Kun – najpierw z prawej, potem z lewej strony bramki Pawła Lenarcika. Bez efektu.
W 40. minucie kilkanaście tysięcy kibiców na stadionie Miejskim przy al. Piłsudskiego w Łodzi wyskoczyło w górę z radości, bo piłka wpadła do siatki Miedzi po strzale z dystansu, ale sędzia asystent wskazał, że przy dośrodkowaniu przekroczyła linię końcową i bramka została anulowana. Lecz niecałe 180 sekund później padł już gol prawidłowy. Nemanja Mijusković nie przeciął dośrodkowania z narożnika boiska, podobnie jak wychodzący z bramki Lenarcik, a refleksem wykazał się Daniel Tanżyna.
Jeszcze przed przerwą gospodarze mieli kontrę 4 na 3, ale zepsuł ją Marek Hanousek. W odpowiedzi rekontra Miedzi i wyjście Makucha sam na sam z Wrąblem. Górą bramkarz Widzewa. Co ciekawe, po przerwie widzewiacy wyszli piątką na trzech rywali, ale akcja nie zakończyła się nawet strzałem. Uderzał za to w 53. minucie Kamil Zapolnik po przebojowym rajdzie, lecz znów dobrze spisał się golkiper miejscowych.
W środkowej fazie drugiej połowy tempo gry spadło, a na boisku więcej było faulowania niż grania. Odnotować warto tylko strzał na wiwat Bartosza Guzdka. W ostatnim kwadransie przycisnęła ekipa trenera Łobodzińskiego, po raz kolejny wykorzystując niepewność łódzkiej defensywy. Po strzale Tronta piłka odbiła się od poprzeczki.
Widzew stać było na strzał z dystansu Kuna, lecz kapitalnie obronił go Lenarcik. Ekipa z al. Piłsudskiego kończyła mecz w dziesiątkę po drugiej żółtej kartce dla Daniela Tanżyny, a chwilę potem znakomicie po strzale Szymona Matuszka interweniował Jakub Wrąbel. W doliczonym czasie gry ponownie gracz Miedzi miał okazję z kilku metrów i po raz kolejny bramkarz Widzewa spisał się kapitalnie.
Na czele Fortuna I Ligi zostaje więc status quo. Łodzianie prowadzą z dwoma punktami nad ekipą z Dolnego Śląska. Za tydzień czerwono-biało-czerwoni zagrają na wyjeździe z Podbeskidziem Bielsko-Biała, zaś legniczanie podejmą Górnika Polkowice.
Widzew Łódź – Miedź Legnica 1:1 (1:1)
0:1 – Patryk Makuch 24′
1:1 – Daniel Tanżyna 43′
Składy:
Widzew: Jakub Wrąbel – Patryk Stępński, Tomasz Dejewski, Daniel Tanżyna – Paweł Zieliński, Dominik Kun, Marek Hanousek, Fabio Nunes (77′ Patryk Mucha) – Karol Danielak (88′ Przemysław Kita), Mattia Montini (28′ Bartosz Guzdek), Radosław Gołębiowski (46′ Mateusz Michalski).
Miedź: Paweł Lenarcik – Jurich Carolina, Nemanja Mijusković, Jon Aurtenetxe, Carlos Martinez – Maxime Dominguez, Damian Tront, Mehdi Lehaire (69′ Szymon Matuszek) – Maciej Śliwa, Patryk Makuch, Kamil Zapolnik.
Sędziował: Daniel Stefański (Bydgoszcz).
Żółte kartki: Tanżyna, trener Niedźwiedź (Widzew) – trener Łobodziński, Mijusković, Lehaire (Miedź).
Czerwona kartka: Tanżyna (Widzew) – 89′ – za drugą żółtą.
Widzów: 17 058
Fortuna I liga
Sprawdź także: Niespodzianka w Katowicach. Nastawione celowniki GKS-u Tychy
Zgłoś błąd
WP SportoweFaktyŁódź
Polska
Fortuna I liga
Piłka nożna
Widzew Łódź
Miedź Legnica
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Komentarze (1)