Lekarze dogadali się z dyrekcją szpitala, oddział ginekologiczny działa nadal – ale starosta jest niezadowolony. Bo na wynegocjowaną podwyżkę powiat nie ma pieniędzy.
Jak informowaliśmy, w ostatni dzień listopada – i ostatni dzień pracy dziewięciu z dziesięciu lekarzy pracujących na oddziale ginekologiczno-położniczym – dyrekcji udało się ich jednak przekonać do tego, żeby zostali. Przekonanie odbyło się za pomocą podwyżek – lekarze chcieli odejść, ponieważ zarabiali najmniej ze wszystkich specjalistów pracujących w szpitalu.
I właśnie podwyżki nie podobają się Piotrowi Gruszczyńskiemu, staroście gnieźnieńskiemu – szpital powiatowy podlega właśnie pod starostwo – ponieważ przyszłoroczny budżet jest wyjątkowo trudny i nie ma pieniędzy na tę podwyżkę. W dodatku szpital i tak ma dług około 9 mln zł, a trzeba jeszcze pamiętać o trwającej rozbudowie placówki. Zdaniem starosty, jak podaje Radio Poznań, efektem nieprzemyślanej podwyżki może być likwidacja szpitala.
Taka opinia oburzyła lekarzy. Grzegorz Gliniewicz, ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego szpitala w Gnieźnie przygotował i rozesłał do mediów oświadczenie w tej sprawie, w którym napisał, że “wypowiedzi starosty to nadużycie władzy, które dyskwalifikują go na tym stanowisku”. I przypomina, że protest lekarzy rozpoczął się od tego, ze dyrekcja przyjęła nowego specjalistę, któremu dała pensję o 50 proc. wyższą niż ich zarobki. Nic dziwnego, że zażądali takich samych podwyżek, zwłaszcza że od lat ginekolodzy w tym szpitalu mieli najniższe pensje. Oświadczenie kończy się apelem do starosty, żeby nie działał na szkodę szpitala.
el
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS