Bartłomiej Topa podzielił się z internautami radosną nowiną. Właśnie został ojcem bliźniaczek, chociaż jego ukochana przez długie lata żyła ze świadomością, że nigdy nie zajdzie w ciążę.
Gabriela Mierzwiak, partnerka Topy, już od czasów nastoletnich podejrzewała, że nie będzie mogła mieć dzieci. – Miałam nieregularne cykle i gdzieś tam przewijało się stwierdzenie, że może być problem – powiedziała w rozmowie z Justyną Nagłowską, dziennikarką i żoną Borysa Szyca.
W przeszłości, ze swoim ówczesnym mężem, dwa lata starała się o dziecko. Bezskutecznie. Lekarz stwierdził niepłodność. – Czułam się gorsza. Był moment, że nie mogłam patrzeć na kobiety w ciąży, na małe dzieci. Chodziłam po sklepach i wybierałam ubranka – przyznała.
Dziś nie tylko jest mamą adopcyjną dla dwóch dziewczynek, ale również bliźniaczek, które nosiła przez dziewięć miesięcy pod własnym sercem.
Szacuje się, że niepłodność dotyka 15-20 par w wieku rozrodczym. Agnieszka i Monika również przez wiele długich lat cierpiały i wylewały morze łez.
– Pewnie wiele osób się zdziwi, ale odkąd pamiętam, pragnęłam zostać mamą. Jako 15-latka poznałam swoją pierwszą miłość, a trzy lata później wzięliśmy ślub. Poroniłam dwa razy, zrobiły się zrosty na jajowodach – mówi w rozmowie z WP Kobieta mająca dziś 42 lata Agnieszka.
Lekarz poinformował Agnieszkę, że prawdopodobnie nigdy nie urodzi. – Nie mogłam się pogodzić. Bardzo obwiniałam Boga o to, że inne mają dzieci, a ja nie. Nie rozumiałam dlaczego, długo zazdrościłam każdej kobiecie w ciąży, co miesiąc robiłam testy i wierzyłam, że w końcu zobaczę dwie kreski – wspomina.
Małżeństwo Agnieszki rozpadło się po dziewięciu latach. Mąż odszedł do innej, tłumacząc, że nie chce mieć żony, która nie da mu potomstwa. – Było ciężko. Do tego stopnia, że chciałam popełnić samobójstwo. Nie dlatego, że mnie zostawił, ale dlatego, że ona była w ciąży, a ja nie mogłam. Gdyby nie koleżanka, już dawno nie byłoby mnie na tym świecie – mówi.
Z czasem Agnieszka weszła w nowy związek. Mężczyzna wiedział od początku, że nie zostanie ojcem. Zapewniał, że jest z tym pogodzony. – Życie zatruwała mi jego matka, notorycznie mówiła, że powinnam zajść w ciążę, aż w końcu zaczęła mnie straszyć, że jej syn mnie zostawi – wspomina.
Po dziesięciu latach spełniły się słowa matki partnera Agnieszki.
Trzeci poważny związek Agnieszki również rozpadł się z powodu jej niepłodności. – Zostawił mnie, bo jak twierdził, jestem tylko bezużytecznym workiem na wtryski. Rok później został ojcem, a ja nadal byłam bez dziecka i w jeszcze gorszym stanie psychicznym – przyznaje.
Agnieszka chciała choć trochę zmienić swoje życie i wyjechała do Anglii. Tam poznała mężczyznę, młodszego o osiem lat. Powiedział, że akceptuje jej niepłodność, ale w Wielkiej Brytanii procedura in vitro jest darmowa, więc mogliby chociaż raz spróbować. Po dwóch latach oczekiwania w kolejce Agnieszka poddała się zabiegowi. – Udało się od razu! – mówi szczęśliwa. W wieku 42 lat urodziła syna. – Szaleję z miłości do niego – zapewnia.
Rzeczywistość Agnieszki wygląda dziś zupełnie inaczej, ale na samą myśl o tym, co przeżyła, napływają jej łzy do oczu. – Wmawiałam sobie, że pogodziłam się z diagnozą, ale dziś wiem, że tylko sama siebie oszukiwałam. Nie mogę przeżyć, że mimo mojej ogromnej tragedii, tyle bliskich osób mnie upodliło. Chyba nigdy nie zapomnę słów, którymi mnie poniżali. Nawet była mojego partnera wypisywała do mnie, że jestem bezpłodną brzydulą – twierdzi.
41-letnia Monika również przeżyła ogrom cierpienia z powodu diagnozy lekarza.
– Po pięciu latach starań, dostaliśmy informację, że nie mamy szans na dziecko. U męża stwierdzono całkowitą bezpłodność, a u mnie drastyczne spadła rezerwa jajnikowa. Lekarz zaproponował dawstwo nasienia, decyzja niezwykle trudna, ale próbowaliśmy. Niestety bez sukcesu – wspomina w rozmowie z nami.
Małżeństwo każdego dnia zmagało się z trudnymi emocjami. Nie pomagał fakt, że zarówno rodzeństwo Moniki, jak i jej męża, posiada dzieci. – Zawsze cieszyły mnie informacje o ciążach bliskich osób, jednak w środku moje serce rozpadało się na milion kawałków. Na początku, gdy tylko była okazja do składania życzeń, życzono nam potomstwa, po kilku latach już nie słyszeliśmy takich życzeń. Sama nie wiem, co było gorsze – przyznaje.
Brak dziecka przełożył się na każdy element codzienności. – Nasze małżeństwo przeszło poważny kryzys, mowa była nawet o rozwodzie, przez 3 miesiące żyliśmy osobno, nasze zachowanie wobec siebie sięgnęło totalnego dna. Oboje czuliśmy się niepotrzebni, jak jakiś wybrakowany towar – przyznaje Monika.
Po dłuższym czasie para postanowiła dać sobie jeszcze jedną szansę i zdecydowała się na adopcję zarodka. – Byliśmy już na skraju wytrzymałości psychicznej, nie mieliśmy już pieniędzy na dalsze próby. To była nasza ostatnia szansa na dziecko. Uzyskaliśmy trzy zarodki, udało się za ostatnim razem – mówi.
Monika długo nie mogła uwierzyć, że w końcu stało się to, o czym marzyła każdego dnia. – Przez pierwsze cztery miesiące nie potrafiłam się cieszyć, nie docierało do mnie, że to się naprawdę dzieje, bałam się, że za chwilkę obudzę się i wszystko zniknie – wspomina.
Z czasem uwierzyła w swoje szczęście i poczuła, że dosłownie rozkwita. – Z wielką dumą i godnością znosiłam wszystkie ciążowe niedogodności, to był piękny czas. Urodziłam córeczkę, oszaleliśmy z radości – uśmiecha się.
Drogie użytkowniczki, mamy dla Was otwartą rekrutację do testowania kosmetyków marki Ziaja. Jeśli macie ochotę dostać zestaw kosmetyków i sprawdzić, jak działają, zgłoszenia zbierane są Tutaj.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS