A A+ A++

– Ale przede wszystkim chodzi o niego. Olek sobie nie radził na zdalnej. Jest słuchowcem, a przed komputerem nie był w stanie się skoncentrować. Przełączał się na YouTube’a, grał na komórce, taka klasyka nauki zdalnej. A ja nie byłam w stanie tego kontrolować. Teraz ma lepsze oceny, lepiej się czuje, ma kontakt z rówieśnikami. Zupełnie inny świat.

Tym bardziej Alicja niepokoi się ostatnimi wydarzeniami w jej szkole.

– Wczoraj okazało się, że na sześć lekcji czworo nauczycieli ma wpisaną nieobecność. Wszystkie czwarte klasy są na nauczaniu zdalnym, Olek jest w piątej. Napisałam do mamy dziewczynki z naszej klasy i stwierdziłyśmy, że to pewnie przez COVID. A szkoła nie ma do nauczania zdalnego narzędzi.

Rzymkowski: „Jesteśmy na fali wznoszącej”

Obawy Alicji nie są bez podstaw. W środę wiceminister edukacji i nauki Tomasz Rzymkowski powiedział w rozmowie z RadioZET.pl, że „jesteśmy na fali wznoszącej i będzie znacznie więcej szkół pracujących zdalnie i hybrydowo”. Jak przyznał Rzymkowski, „w ostatni piątek, 29 października, mieliśmy apogeum”.

– Tydzień rozpoczynaliśmy z poziomu 29 szkół pracujących zdalnie, a kończyliśmy ponad setką – wyliczał. Choć zarazem dodał, że „na tle 21 tys. szkół to nie jest zatrważająca liczba.

Statystyki dotyczące otwarcia szkół ministerstwo publikuje codziennie na swoim profilu na Twitterze. Z reguły liczba szkół pracujących stacjonarnie wynosi ok. 90 proc. We wtorek 2 listopada w trybie stacjonarnym pracowało 94 proc. szkół ponadpodstawowych i 93,3 proc. szkół podstawowych.

To dużo, ale trzeba pamiętać, że przez ostatnie trzy dni dzieci nie miały lekcji, więc klasy nie były wysyłane na kwarantannę. Poza tym część szkół miało jeszcze dzień wolny po Wszystkich Świętych.

W poniedziałek na antenie Polsat News minister zdrowia Adam Niedzielski przekonywał, że choć to właśnie szkoły odpowiadają dziś za „dominującą liczbę ognisk”, to „muszą być otwarte za wszelką cenę”.

– Ta cena jest też po drugiej stronie: kryzysy psychiczne, psychologiczne, psychiatryczne – wyliczał koszty nauki zdalnej.

Dyrektorka szkoły: „Rozkręca się ta machina”

W Szkole Podstawowej nr 373 im. Ignacego Jana Paderewskiego w Warszawie są 22 klasy, z czego trzy uczą się w tej chwili zdalnie.

– Rozkręca się ta machina. Od kilku tygodni nie mamy ani jednego tygodnia, żebyśmy nie pisali pism do burmistrza z prośbą o zgodę na nauczanie zdalne w jakiejś klasie. Z reguły ten okres nauczania zdalnego nie trwa dłużej niż siedem dni roboczych – mówi wicedyrektor Maria Pryczek.

Jak wyjaśnia Pryczek, zgodę na zawieszenie zajęć stacjonarnych w klasie szkoła otrzymuje wyłącznie wtedy, gdy ma chorego ucznia. Nie otrzymuje jej, gdy chory jest rodzic dziecka, a dziecko ląduje na kwarantannie. Tymczasem zdarza się, że zanim u rodzica wykryty zostanie koronawirus, dziecko przez kilka dni chodzi do szkoły.

Na kwarantannie bądź izolacji przebywa też dwóch spośród 68 nauczycieli. Każda taka kwarantanna to dodatkowe koszty dla szkoły, która musi znaleźć zastępstwo.

Pryczek mówi, że w razie potrzeby szkoła jest gotowa na nauczanie zdalne.

– Mamy doświadczenia z ubiegłego roku, kiedy pracowaliśmy zdalnie osiem miesięcy, więc pierwsze szlaki są przetarte. Natomiast bardzo tego nie chcemy, bo nie jest to dobre ani dla nas, ani dla dzieci. Z drugiej strony obawiam się, że taki scenariusz jest coraz bardziej prawdopodobny.

NIK: Nauczanie zdalne się nie sprawdza

To, jak szkoły poradziły sobie z nauczaniem zdalnym, zbadała niedawno Naczelna Izba Kontroli. We wrześniu opublikował wyniki swojej kontroli. Wynika z nich, że uczniowie „nie radzili sobie z korzystaniem z komunikatorów, poczty elektronicznej, z platform czy innych programów, co powodowało np., że nie potrafili odesłać wykonanej pracy, albo odczytać przesłanych zadań. Brakowało także wytycznych dotyczących sposobów komunikacji między szkołą a uczniami”.

Sami nauczyciele za największy problem nauczania zdalnego uznali obiektywne sprawdzenie wiedzy i umiejętności uczniów – miało z tym problem aż 71 proc. badanych. Ponad połowa nauczycieli zwracała uwagę, że uczniowie nie mieli sprawnego sprzętu, a aż jedna trzecia miała problem „ze sprawdzaniem faktycznej frekwencji”.

„Nauczyciele pytani o to, co może usprawnić prowadzenie lekcji online, odpowiadali w większości, że potrzebne jest do tego odpowiednie wyposażenie w przenośne komputery z dostępem do internetu (66 proc.) i internetowe programy (53 proc.)” – czytamy.

Prezes ZNP: Nauczycielom brakuje sprzętu

Na brak odpowiedniego sprzętu wskazuje też prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz.

– Pomimo trwającej półtora roku edukacji zdalnej wciąż jesteśmy pozbawieni jednolitej platformy edukacyjnej – alarmuje. – W dalszym ciągu mamy ok. miliona uczniów, którzy współdzielą sprzęt z rodzicami, rówieśnikami lub rodzeństwem. Prawie co czwarty uczeń musi toczyć bój o to, kto pierwszy siądzie do komputera. Szacuje się, że od 70 do 90 tys. uczniów w ogóle nie ma żadnego sprzętu.

Prezes ZNP również obawia się, że prędzej czy później szkoły będą musiały przejść na nauczanie zdalne.

– Patrząc na otaczającą rzeczywistość to nie pozostaje nam nic innego, niż modlić się, żeby pandemia nas ominęła. Tymczasem rząd wciąż ewidentnie uchyla się od zaostrzenia działań prewencyjnych, a sytuacja robi się coraz bardziej skomplikowana – mówi. I wylicza:

– Do szkoły wciąż przychodzą dzieci, które wbrew słowom wiceministra Piontkowskiego są jednak roznosicielem koronawirusa. Przychodzą rodzice, którzy bardzo rzadko korzystają z maseczek, Przychodzą w końcu nauczyciele, którzy mimo wysokiego poziomu wyszczepienia nie zawsze się tym szczepieniom poddali, choćby ze względów zdrowotnych. Dlatego radykalnie wzrasta liczba szkół, które przechodzą na hybrydę.

Zdaniem Broniarza szkoły uczące w trybie stacjonarnym są skazane na rozprzestrzenianie się koronawirusa.

– Umówmy się: szkoła to nie zakon. Nie możemy powiedzieć dziesięcioletniemu dziecku: „Weź brewiarz w rękę i spaceruj po korytarzu”, bo to dziecko ma naturalną chęć do kontaktu z rówieśnikami, do spotykania się, biegania i o dystansie nie ma co mówić. Więc mimo środków wszelkich środków prewencyjnych tych masowych zachorowań uniknąć się nie da.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułRuszyła wypłata dodatkowych rocznych świadczeń pieniężnych
Następny artykułPrzetarg na zbycie nieruchomości – 24.11.2021 r.