A A+ A++

Rodzina 29-letniej Patrycji, którą latem ubiegłego roku potrącił i kilkakrotnie przejechał samochodem jej partner, czeka na sprawiedliwość. Proces Tomasza S. i jego wspólniczki, toczy się przed Sądem Rejonowym w Otwocku. Kilka dni temu strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator zażądał dla oskarżonego czterech lat więzienia za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. – Oskarżony powinien być sądzony jak za zabójstwo, bo to nie był zwykły wypadek – podkreśliła w mowie końcowej mecenas reprezentująca rodzinę Patrycji. Po tych słowach Tomasz S. aż podskoczył na ławie oskarżonych…

AGNIESZKA JASKULSKA

O wypadku, do którego doszło we wtorek, 28 lipca 2020 roku na jednej z lokalnych ulic niedaleko Szkoły Podstawowej nr 5 w Otwocku, „Linia” napisała pierwsza. Po długim i żmudnym śledztwie prokuratorowi udało się odkryć prawdę. Akt oskarżenia przeciwko Tomaszowi S. i jego wspólniczce Iwonie F. trafił do Sądu Rejonowego w Otwocku w połowie stycznia. Oskarżonemu zarzuca się spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, ucieczkę z miejsca zdarzenia, utrudnianie śledztwa i groźby karalne, za co grozi mu do 12 lat więzienia. Natomiast Iwonie F. zarzuca się nie tylko utrudnianie śledztwa i zacieranie śladów, lecz także nieudzielenie pomocy ciężko rannej Patrycji i ucieczkę z miejsca zdarzenia.

Podczas procesu, który toczy się od kilku miesięcy, Tomasz S. przyznał się wyłącznie do spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Biegli sądowi nie mieli wątpliwości, że oskarżony był poczytalny w chwili zdarzenia, a liczba poważnych urazów, których doznała Patrycja, może świadczyć o tym, że kobieta została kilkakrotnie przejechana samochodem. W piątek, 22 października przed otwockim sądem odbyła się kolejna rozprawa, której ze smutkiem przysłuchiwała się rodzina zmarłej Patrycji.

– Nie wiem, po co Patrycja wysiadła z samochodu. W pewnym momencie Tomek ruszył, ale zamiast do przodu, nissan pojechał do tyłu. Wtedy potrącił Patrycję. Przypominało to jakbyśmy przejeżdżali przez próg zwalniający – tłumaczył świadek, 46-letni Jacek P., który uczestniczył w zdarzeniu. – Krzyczeliśmy z Iwoną do Tomka: „Stój! Co robisz, przejechałeś Patrycję!”. Kiedy wysiedliśmy z nissana, nogi Patrycji były pod samochodem. Były zakrwawione. Ona mówiła, że nic jej nie jest, że nie może wstać. Razem z Iwoną nie dawaliśmy rady wyciągnąć jej spod auta. Tomek wtedy chciał uciekać. Po 5-10 minutach zaczął dzwonić po karetkę – tłumaczył świadek, który przyznał, że w tamtym okresie był w ciągu alkoholowym. – Wyciągnęliśmy Patrycję spod nissana we troje – dodaje.

Jacek P. nie potrafił wyjaśnić wielu szczegółów, o które dopytywał sąd. – Czy coś utrudniało wyciągnięcie kobiety spod samochodu? – dociekał sędzia. – Raczej nie, ona była ciężka – stwierdził na koniec świadek.

Zeznania złożył także Jacek F., mąż oskarżonej Iwony F. Mężczyzna przyznał, że czytał o szczegółach tego zdarzenia w artykułach „Linii Otwockiej”. – Wiedziałem, że moja żona uczestniczyła w tym wypadku, powiedziała mi o tym. Dlatego obejrzałem auto, ale nie miało ono żadnych wgnieceń, uszkodzeń czy śladów krwi – mówił Jacek F. I dodał, że co tydzień jeździ na myjnię, żeby umyć samochód. – Dwa dni po zdarzeniu pojechałem nissanem na myjnię, aby umyć auto z opcją czyszczenia podwozia – tłumaczył. Sąd przedstawił świadkowi kilka zdjęć, na których było wgniecenie w aucie. – Czy to wgniecenie było przed wypadkiem? – dociekał sąd. – Nie pamiętam – przyznał mąż oskarżonej. I dodał, że nie znał Patrycji S., Tomasza S. i Jacka P. Wiedział tylko, że byli znajomymi jego żony. – W dniu zdarzenia Iwona pojechała spotkać się z nimi i wróciła do domu, gdy już spałem. Dopiero następnego dnia opowiedziała mi, co się stało. Iwona mówiła, że Tomasz S. zabrał jej kluczyki, że bardzo podobał mu się nissan i chciał nim pojeździć. Powiedziała, że to Tomasz S. potrącił Patrycję w Świdrze, a potem kazał mojej żonie uciekać – tłumaczy mąż oskarżonej. I dodaje, że Iwona F. rozważała, żeby zgłosić się na policję. – Powiedziałem, że to jej decyzja – przyznał Jacek F.

Po zeznaniach ostatniego świadka sąd zamknął przewód sądowy i strony wygłosiły mowy końcowe. Prokurator podkreślił, że w dniu zdarzenia Tomasz S., Patrycja S. i Jacek P. spożywali alkohol, a jedyną osobą, która go nie piła, była Iwona F. – Wieczorem Tomasz S. wszedł w posiadanie kluczyków do nissana Iwony F. Potem wszyscy wybrali się na wycieczkę, która zakończyła się tragicznie dla Patrycji. Przez dwie godziny Iwona F. miała wiele możliwości, aby odebrać kluczyki oskarżonemu i dziś nie spotykalibyśmy się na sali sądowej, bo Patrycja by żyła – podkreślił w mowie końcowej oskarżający prokurator. I dodał, że oskarżony sam przyznał, że tego wieczora spożywał alkohol. – Błędnie wykonał manewr cofania, co doprowadziło do potrącenia Patrycji S., która dwa dni po wypadku zmarła w szpitalu – zaznaczył prokurator. I przypomniał, że oskarżony wprowadzał policję w błąd, zeznawał nieprawdę i uchylał się od odpowiedzialności. Prokurator wnioskował dla Tomasza S. o cztery lata pozbawienia wolności, a także pięć lat zakazu prowadzenia pojazdów i 10 tys. zł na rzecz rodziny pokrzywdzonej. Natomiast dla Iwony F. wnioskował o karę kilku miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata i karę finansową.

Mecenas reprezentująca rodzinę Patrycji w mowie końcowej podkreśliła, że kobieta została kilka razy przejechana samochodem, co potwierdza liczba poważnych urazów i złamań, których doznała. – Oskarżony powinien być sądzony jak za zabójstwo, bo to nie był zwykły wypadek. Tu nie było mowy o przypadkowym potrąceniu, tylko o celowym działaniu. Dlatego wnioskujemy dla Tomasza S. o najsurowszy wymiar kary dożywotniego pozbawienia wolności – podkreślała w mowie końcowej mecenas. Te słowa zelektryzowały Tomasza S., który aż podskoczył na ławie oskarżonych. Mecenas reprezentująca rodzinę zmarłej kobiety zażądała dla Iwony F. za zarzucane jej czyny najsurowszej kary ośmiu lat więzienia.

Obrońcy oskarżonych w swoich mowach końcowych tłumaczyli, że doszło do nieszczęśliwego wypadku, w którym śmierć poniosła partnerka Tomasza S. – Nie ma dowodów na to, że oskarżony był pod wpływem alkoholu, bo nie był badany – zaznaczył obrońca Tomasza S., tłumacząc, że samo przekonanie policjantów, którzy zeznawali przed sądem, że oskarżony mógł być pod wpływem alkoholu, to za mało. Obrońca Tomasza S. podkreślał, że oskarżony tuż po zdarzeniu był w szoku i nie oddalał się z miejsca wypadku. – Oskarżony nie uciekał i udzielał informacji służbom ratunkowym i mundurowym, mimo że były to nieprawdziwe informacje – mówił obrońca. I wnioskował o jak najłagodniejszy wymiar kary za spowodowanie wypadku śmiertelnego, a także uniewinnienie w kwestii matactwa i gróźb karalnych.

Natomiast obrońca Iwony F. w mowie końcowej zwrócił uwagę, że stan Patrycji po wypadku był poważny i potrzebowała specjalistycznej pomocy, której nie mogli udzielić świadkowie. – Zanim Iwona F. odjechała samochodem, starała się pomóc wydobyć poszkodowaną spod pojazdu. Zatem nie można przypisać oskarżonej, że nie udzielała jej pomocy. Dlatego wnioskuję o umorzenie postępowania i uniewinnienie – podkreślał obrońca Iwony F. I wyjaśniał, że oskarżona odjechała z miejsca zdarzenia po tym, jak Tomasz S. swoim nieprzewidywalnym i wulgarnym zachowaniem wzbudził w niej poczucie zagrożenia o własne bezpieczeństwo. – Żałuję tego, co się stało, mam nauczkę na całe życie – mówiła Iwona F. Skruszony Tomasz S. również nie miał dużo do powiedzenia. – Żałuję tego, co się stało i ciężko mi z tym żyć, ale nie zgadzam się z tym, że powinienem odpowiadać jak za zabójstwo. To był wypadek – przekonywał oskarżony.

Rodzina Patrycji, która wyszła z sali rozpraw, była przybita tym, że prokurator zażądał dla Tomasza S. zbyt niskiej kary. Niedługo w sprawie zapadnie wyrok.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzytulny dom. Modne dodatki na jesień
Następny artykułSkoda Superb