Już w życiu prenatalnym miałem problem. A w zasadzie to moja mama miała problem, ja dopiero potem. Zanim jeszcze ukształtowały się moje palce i dłonie – już była w nich zapowiedź trzymania aparatu fotograficznego. Wzrastał on wraz ze mną w łonie mamy, choć nikt o tym nie wiedział, a zwłaszcza nie wiedziało o tym USG, którego wtedy przecież jeszcze nie było. Aparat marki Leica został przekazany genom mojego ojca przez dziadka. Do dzisiaj nie wiem, jak dziadek to zrobił, ale uczynił to z morderczą bezkompromisowością i skutecznością… Ojca ominęło, padło na mnie. Konsekwencje tego wyczynu natury (i dziadka) docierają do mnie późno, bo późno, ale za to jasno i wyraziście. Docierają nie dlatego, że jestem coraz mądrzejszy lub bardziej nawiedzony, ale dlatego, żem coraz starszy, a jak wiadomo – stary wie najlepiej. Te konsekwencje uświadamiam sobie z woli dziadka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS