20 Koron kosztuje półgodzinna wycieczka po wytwórni Horickych Trubiček czyli skręcanych z waflowego opłatka rurek nadziewanych pysznych, słodko-słonym nadzieniem. W ramach wycieczki można nie tylko zobaczyć krok po kroku produkcję specjału. Można własnoręcznie utoczyć waflowy opłatek, spróbować i zakochać się w smaku, który do położonych niedaleko polskiej granicy Horzic przywędrował aż z Francji.
Legenda mówi, że waflowe rurki były ulubionym przysmakiem cesarza Napoleona. Po klęsce w Rosji część rozbitych oddziałów wracała do Francji właśnie przez Horzice. W miasteczku został ranny jeden z kucharzy cesarza, W podzięce za opiekę maił pozostawić przepis na waflowy przysmak swojej opiekunce – pani Líčkovej. Po niej recepturę przejął cukiernik Karel Kofránek, który nie tylko dopracował recepturę – zaczął ich seryjną produkcję i eksport. W dwudziestoleciu międzywojennym słodko nadziewane waflowe tuby trafiały nawet do Szanghaju.
Dziś Horzickie Trubiczki to czeski specjał. W niewielkim miasteczku są trzy, sąsiadujące ze sobą fabryki. Przepis na waflowe opłatki jest od dwustu lat ten sam – każda z nich ma inne nadzienie. Zwiedzać można fabrykę Jana i Jiří Kubištove.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS