A A+ A++

– Bortniczuk chodził po sejmie i opowiadał, że to przez nich – relacjonują posłowie opozycji. Rano nie zagłosowali razem z PiS-em i powiedzieli, że póki prezes nie ogłosi publicznie nowego ministra sportu [Kamila Bortniczuka], to nie będą głosować.

Nie wiadomo, ile w tej opowieści z sejmowych korytarzy prawdy, ale faktem jest, że nagle po południu PAP podał informację, że prezes Kaczyński mówi: „Kamil Bortniczuk będzie ministrem sportu, a Łukasz Mejza wiceministrem”.

– Prezes zadzwonił do PAP – słyszymy w PiS. – I rozładował sytuację.

Bielaniści przynajmniej chwilowo zostali zaspokojeni.

Reforma sądownictwa

Szantaż numer dwa jest znacznie poważniejszy, bo i przeciwnik jest silniejszy od Adama Bielana. Nagle w wywiadzie dla RMF FM Jarosław Kaczyński ogłosił zbliżającą się reformę sądownictwa.

– Trzeba opanować tę anarchię, która dzisiaj panuje w polskich sądach, a jednocześnie zlikwidować te intuicje, które całkowicie się nie sprawdziły – mówił prezes.

Chodzi o zmniejszenie liczby sędziów Sądu Najwyższego, likwidację sądów rejonowych, przeniesienie ich kompetencji do sądów okręgowych, utworzenie dużych sądów regionalnych.

– Opozycja wciąga część sędziów w politykę. Ta sytuacja wymaga przecięcia i uruchomienia procesu, który dokończy reformę sądownictwa – dopowiedział w poniedziałek minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.

Dlaczego nagle prezes postanowił opowiedzieć o leżącej na jego biurku od miesięcy reformie sądownictwa? Bo Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry też zaczęła go szantażować. 18 głosów to przy obecnej budowie koalicji potęga. Ziobro może postawić prezesa Kaczyńskiego pod ścianą w każdej sprawie. Dosłownie w każdej. Prezes musiał Ziobrystom coś dać – dał obietnicę, że ich reforma sądownictwa zostanie przeprowadzona. Dlaczego teraz? Bo przed wizytą Mateusza Morawieckiego w Strasbourgu prezes Kaczyński chciał trochę uspokoić nastroje w Zjednoczonej Prawicy.

Unia niezgody

Największy konflikt Zjednoczonej Prawicy – ten między Morawieckim a Ziobrą – nie został zażegnany. Wręcz przeciwnie. Solidarna Polska wykorzystuje każdy możliwy moment, żeby podgryźć premiera.

– Premier popełnił rok temu błąd. Nie zorientował się, że de facto zgodził się na mechanizm warunkowości. A jak się zorientował, było już za późno – słyszymy od koalicjantów PiS.

Politycy Solidarnej Polski mówią bez ogródek: Morawiecki jest za miękki wobec Unii, nie potrafi wywalczyć niczego w Brukseli, miał być wielki rozgrywający, a jest uczniak, którego wszyscy ogrywają.

– Przecież ta ich propozycja, żeby pozwać Niemcy w sprawie procedury wyboru sędziów to pułapka – mówią politycy PiS. Oficjalnie Marek Suski twierdzi, że nie ma pewności czy ten pomysł zostanie przez rząd zaakceptowany. Wydaje mi się, że Polska nie pozwie Niemiec w sprawie procedury powoływania sędziów. Ja nie jestem rzecznikiem Zbigniewa Ziobro. To jest odrębna partia. Nie byłem w partii pana Ziobro. Oni mają jednak swego rodzaju suwerenność – mówił Suski w RMF FM.

Marek Suski jest znany z bardzo ostrych wypowiedzi wobec Unii i Niemiec. Skąd ta wyważona opinia? Właśnie stąd, że w otoczeniu premiera (i na Nowogrodzkiej) propozycję Ziobry uznano za próbę „wepchnięcia premiera na minę” i „zawężenie pola negocjacji z Brukselą”, a nawet kolejny element szantażu ze strony Ziobrystów.

– To sygnał, że Solidarna nie odpuści. Nie pozwolą się zagłuszyć i przejąć nam antyunijnej retoryki. Po ostatnim wystąpieniu premiera w Sejmie Zbyszek się zaniepokoił i postanowił coś zrobić – dywagują politycy PiS.

Rzeczywiście wystąpienie premiera w Sejmie w czwartek było wyjątkowo ostre. Pojawiła się nawet plotka, że ten ton to efekt niezadowolenia prezesa. Kaczyński miał uznać, że premier zawiódł i trzeba będzie go wymienić. Aktywność Morawieckiego miała być – zdaniem niektórych polityków PiS – próbą uratowania skóry. Nie przypadkiem w kolejnych wywiadach prezes PiS zapowiada, że premier zostaje i nie ma planów, by go zamienić.

Rekonstrukcja

Rekonstrukcja, która ma w końcu nastąpić w tym tygodniu, to też efekt przeróżnych szantaży. Przede wszystkim powstanie wspomniane już ministerstwo sportu, które dostają Republikanie Bielana i Łukasz Mejza. Ten ostatni wszedł do grupy Bielana, ale tylko za obietnicę stanowiska. Przeszarżowali natomiast ludzie Marcina Ociepy. Rozmowy utknęły. Ociepa na razie nie ma co liczyć na zmianę pracy, pozostanie wiceszefem resortu obrony. Ale to, że tym razem nie udało, nie oznacza, że nie spróbuje jeszcze raz, kiedy jego pięć głosów będzie Kaczyńskiemu niezbędne. Ociepa chyba jednak nie przewidział jednego: Bielan dostał od prezesa Kaczyńskiego nowe zadanie. Po wypchnięciu Gowina teraz ma rozparcelować otoczenie Ociepy. Będzie znacznie łatwiej. Szeregi Bielanistów już zasilił senator Kopeć, który do tej pory trzymał z Ociepistami.

W rekonstrukcji Ziobryści mają dostać jeszcze jedno miejsce podsekretarza stanu. Wciąż nie wiadomo jednak, w jakim resorcie. Nie udało im się umieścić swojego człowieka w fotelu ministra środowiska, ale co się odwlecze, to nie uciecze. Ziobro już wie, że w końcu zdobył pozycję negocjacyjną, o którą walczył sześć lat i będzie ją wykorzystywał. Politycy PiS na pytania, jak długo prezes będzie to znosił, odpowiadają: „Jak nie Zbyszek, to kto?”. Gowina dało się zamienić, bo to nie był monolit. Ludzie Ziobro są wierni tylko jemu. Jeśli rozpadnie się układ z Solidarną Polską, to trzeba będzie iść na wybory, a na razie nikt ich nie chce.

Czytaj też: Afera z mailami Dworczyka dopiero się rozkręca. „Maile kompromitują jedną osobę”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCo z refundacją leku na SMA? Wiceminister zdrowia: negocjacje przeszły na etap ministerstwa, kolejne za dwa tygodnie
Następny artykuł10 ton odpadów w Ogrodnikach