Kilka godzin poszukiwań i ogromne zdenerwowanie najbliższych – na szczęście tym razem historia poszukiwania 60-letniego grzybiarza zakończyła się szczęśliwie. Mężczyzna sam wrócił do domu.
9 października ok. godz. 19.00 dyżurny KPP w Wolsztynie odebrał informację o zaginięciu 60-letniego mieszkańca Radomierza, który z kilkoma innymi osobami wybrał się do lasu na grzyby. Jak informował jego syn, który zgłosił zaginięcie, mężczyzna w pewnym momencie odłączył się od pozostałych i zniknął im z pola widzenia. Przez około godzinę szukali go sami, ale brak efektów, zbliżający się wieczór i problemy kardiologiczne, z którymi borykał się mężczyzna spowodowały, że postanowili o wszystkim poinformować policję.
Funkcjonariusze ustalili, że 60-latek, zanim oddalił się od grupy, przebywał w kompleksie leśnym pomiędzy Radomierzem i Olejnicą i to właśnie tam skierowano policjantów z Wolsztyna. Dodatkowo zadysponowani zostali mundurowi z Przemętu, którzy znajdowali się w tym czasie poza służbą.
Ale poszukiwania zakończyły się, zanim zdążyły się na dobre rozpocząć. Po kilkudziesięciu minutach policjanci otrzymali informację o tym, że mężczyzna, gdy zorientował się, że w pobliżu nie ma nikogo ze znajomych, po prostu postanowił wrócić do domu, do którego miał kilka kilometrów. A ponieważ nie miał telefonu, to nikogo o tym nie powiadomił.
Sytuacje podobne do opisanej w trwającym jeszcze „sezonie grzybowym” mogą się powtarzać. Policjanci apelują o to, by w podobnych okolicznościach przede wszystkim nie oddalać się od grupy, a ponadto zawsze mieć przy sobie telefon komórkowy z naładowaną w pełni baterią.
Źródło: KPP Wolsztyn
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS