Polityk PO w rozmowie z “Wprost” mówił o tym, jak zmienił się sposób zarządzania partia po powrocie Donalda Tuska. Jak przyznał, nowy przewodniczący za cel postawił sobie zdyscyplinowanie posłów.
– Inaczej Tusk nie będzie w stanie zawalczyć z PiS o wygraną w wyborach. Część polityków KO przez ostatnie lata egzystowała w klubie jak wolne elektrony. Robili co chcieli, nie zważając na wizerunek reszty – stwierdził anonimowy rozmówca portalu.
– Młodsi politycy KO do tej pory mieli pełną swobodę w działaniu, a przez to klub nie miał jednego spójnego stanowiska. Teraz swoje ruchy muszą uzgadniać z kierownictwem. W końcu ktoś przywrócił porządek. Wcześniej wszystko było postawione na głowie – ocenił.
Tusk nie chce się zmieniać?
Młode pokolenie w PO chciałoby zmian, podczas gdy Donald Tusk ma je hamować.
Dowodem na to ma być choćby reakcja byłego premiera na próbę przeforsowania przez Pawła Kowala i Pawła Poncyljusza projektu o związkach partnerskich w oparciu o prawo cywilne. – Nie słyszałem wcześniej, nie prosiłem o taką inicjatywę i to nie jest inicjatywa PO ani KO jako klubu – oświadczył Tusk podczas piątkowej konferencji prasowej w Sejmie.
Entuzjazm się ulotnił?
Według jednego z anonimowych polityków opozycji, z którym rozmawiał “Wprost” w PO panuje atmosfera wyczekiwania i strachu. – Wraz z powrotem Donalda Tuska na szefa PO wróciły stare metody zarządzania partią. Każdy boi się o swoją pozycję, bo przewodniczący ustawia ludzi do pionu – podkreśla.
– Ludzie dostrzegają zbyt małą dynamikę w aktywności Tuska, ale wszyscy się go boją i nikt nie jest w stanie zwrócić mu uwagi. Zresztą i tak by nie posłuchał, bo w końcu wrócił do nas „król Europy” – dodaje inny rozmówca.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS