W panelu tym udział wziął płk Jacek Najs – zastępca dyrektora Departamentu Innowacji MON; Piotr Dardziński – prezes zarządu Sieci Badawczej Łukasiewicz; Steve Mathias – wiceprezes ds. globalnej sprzedaży wojskowej i strategii w koncernie Bell Textron; Adam Dzwonkowski z Microsoft Polska oraz Mateusz Roszkiewicz – dyrektor Departamentu Rozwoju PGZ. Moderatorem sesji z ramienia Defence24 był mec. Filip Serdyński.
Jako pierwszy głos zabrał płk Najs, który odniósł się do pytania o preferowane sposoby pozyskiwania sprzętu na potrzeby sił zbrojnych. W przekonaniu oficera każdy sposób ma swoje wady i zalety, a wybór najlepszej drogi zależy od konkretnej sytuacji. Każdą należy oceniać jednostkowo.
W przypadku zakupów z opcją offsetu to „wbrew powszechnej opinii nie jest to złe rozwiązanie”, bowiem „może przynosić i często przynosi oczekiwane korzyści”. Niemniej jednak, aby taka forma przyniosła oczekiwane korzyści, należy spełnić kilka warunków. Przede wszystkim, należy tak prowadzić rozmowy i formułować wymagania, aby stawiane wymogi były konkurencyjne – to wymusza na dostawcach przedstawienie możliwie najlepszych warunków.
Co do transferu technologii to również takie rozwiązanie zdaniem płka Najsa ma swoje zalety, bowiem „pozwala względnie szybko uzyskać określone zdolności, niezbędne, by utrzymać sprzęt w cyklu życia”. Oficer dodał, że wedle badań raptem średnio 30 proc. kosztów związane jest z pozyskaniem danego systemu, podczas gdy 70 proc. to koszty eksploatacyjne. „Dobrze jest mieć i technologię, i wiedzę, by krajowe podmioty samemu mogły dany sprzęt utrzymywać” – dodał.
Trzeci omawiamy wariant to pozyskiwanie technologii przez własne badania i rozwój (B+R). Taka droga może być niezbędna, bowiem istnieją technologie, których nawet państwa sojusznicze nie chcą eksportować. Droga ta dotyczy również technologii, które rodzimy przemysł jest w stanie opracować samemu, a które jeszcze nie istnieją. Zdaniem płka Najsa pójście w tym kierunku mogłoby dać Polsce sektorową przewagę technologią.
Potrzebujemy technologii zarówno w odniesieniu do nowego sprzętu jak i tych pozwalających utrzymać nam sprzęt w cyklu życia. Powinniśmy redukować uzależnienie od zagranicznych kontrahentów. Musimy jednocześnie dążyć do tego, aby nasze krajowe przedsiębiorstwa stały się elementem łańcucha dostaw. Offset może być pierwszym krokiem do nawiązania współpracy na poziomie biznesowym. Należy go postrzegać jako szansę, a nie zagrożenie. Czasem mam wrażenie, że polskie podmioty podchodzą do offsetu jak do zagrożenia, a nie szansy
Głos zabrał również Steve Mathias, Wiceprezes Bell, który podkreślił znaczenie i skuteczność innowacyjności w polityce swojego koncernu. W jego odczuciu firma zbrojeniowa musi słuchać klienta i prezentować przejrzyste stanowisko oraz konstruktywne propozycje. Druga rada podczas rozmów na linii przemysł-odbiorca to nie ograniczanie się wyłącznie do wiedzy posiadanej przez klienta. Innymi słowy, „klient nie zawsze jest świadom tego, co jest technologicznie możliwe i dostępne”. Jako przykład podano V-280 Valor, który został opracowany zanim US Army przedstawiło swoje oczekiwania i zainicjowało program FVL (Future Vertical Lift). Po 200 godzinach lotów testowych amerykańskie wojsko porzuciło swój sceptycyzm i zmieniło podejście co do konstrukcji.
Prezes Mathias dodał, że Bell jest gotów zaoferować Polsce transfer technologii, a nad Wisłą firma dostrzega wyraźny potencjał przemysłowy, skupiony m.in. wokół PGZ i WZL-1, ale pierwszym krokiem powinno być skierowanie przez polskie władze do amerykańskiego rządu letter of interest – który otwiera pełnię możliwości rozmów na tematy potencjalnego zakresu eksportu technologii i współpracy R&D.
Mateusz Roszkiewicz stwierdził z kolei, że PGZ dostrzega znaczenie offsetu, aczkolwiek z punktu widzenia tejże firmy preferowana forma pozyskiwania technologii na potrzeby sektora obronnego to B+R ze środków własnych. Daje to bowiem kontrolę zakresu prowadzonych prac, ich tempa, a także zapewnia możliwość utrzymania tajemnicy. Niemniej jednak PGZ dostrzega w takim podejściu potencjalne wady, jak chociażby ryzyko oderwania od realnych potrzeb nabywcy. Przy komercjalizacji jest to niezwykle istotne zagadnienie.
Inne problemy wiążą się przy udziale w projektach finansowanych ze źródeł krajowych lub zagranicznych. PGZ chętnie bierze w nich udział, ale jak zauważył dyrektor Roszkiewicz, nie wszystkie podmioty w ramach koncernu czują się równie komfortowo i sprawnie w tego rodzaju formule. Co więcej, gdy projekt jest finansowany ze źródeł zewnętrznych to prawa własności są na ogół ograniczane. Innymi słowy, przechodzą one na finansującego.
Niezależnie od przyjętej formy, ważną kwestią jest czas, jaki firma otrzymuje na dostarczenie rozwiązania – wybór konkretnych instrumentów często zależy od czasu, jakie firma otrzymuje na pozyskanie konkretnej technologii.
Piotr Dardziński zwrócił uwagę, że kluczowym czynnikiem warunkującym prowadzone prace jest zdefiniowanie przez siły zbrojne swoich potrzeb i oczekiwań. Nadmieniono, że głównym klientem dla PGZ – będącego istotnym partnerem dla Sieci Badawczej Łukasiewicz – są polskie siły zbrojne, aczkolwiek należy szukać również zagranicznych odbiorców. Kwestią, na którą prelegent zwrócił uwagę, jest zdolność realizacyjna. Innymi słowy, jeśli armia będzie miała wymagania przekraczające kompetencje dostawcy i ignorujące ograniczenia technologiczne, to wówczas dany projekt najprawdopodobniej zakończy się porażką. „Nawet w innowacyjności trzeba zachować realne podstawy i wiedzieć, co można zrobić i w jakim terminie” – stwierdził Dardziński – „czasem lepiej zaoferować projekt o skromniejszych parametrach, ale wykonalny i dopiero jego rozwijać. Takie podejście obowiązuje nie tylko w Polsce – w projektach B+R często rozpoznajemy sytuację bojem”. Dodał, że zmiana przyjętych na początku harmonogramów w przypadku projektów B+R nie jest niczym wyjątkowym – dopiero bowiem na etapie prac widać, które elementy są łatwiejsze niż pierwotnie zakładano, a które trudniejsze. „Najważniejsze, aby na końcu wojsko dostało rozwijany projekt, a zarządzanie kamieniami milowymi to jedynie sprawa organizacji prac”.
W swojej wypowiedzi prezes Dardziński odniósł się do wspomnianej współpracy z PGZ. Oba podmioty wspólnie ubiegają się o granty międzynarodowe. By dokonać harmonizacji współpracy, podczas tegorocznych targów MSPO zawarto umowę, która dała podstawę bardziej sformalizowanego zarządzania współpracą, także wyznaczania kamieni milowych. Dyrektor Roszkiewicz nadmienił, że elementem dialogu jest dyskusja jak wykorzystać istniejący potencjał Sieci Badawczej Łukasiewicz w zakresie rozwiązań przyszłości. „Czasem pewne rozwiązania nie trafiają w odpowiedni moment” – stwierdził „ale nie oznacza to, że są błędne lub niepotrzebne. Mogą okazać się istotne za jakiś czas lub przydatne będą wybrane elementu szerszej całości”.
Adam Dzwonkowski – dyrektor MTC (Microsoft Technology Center) odniósł się do rozwiązań teleinformatycznych (IT) w sektorze obronnym. Jak stwierdził, „współcześnie każdy system musi zawierać elementy IT”, a Microsoft jest partnerem dla sił zbrojnych – głównie państw NATO – od wielu lat. „Staramy się dostarczać takie rozwiązania, jakich oczekują wojskowi” – dodał – „ale beneficjentem jest cały rynek, także cywilny”. Microsoft to firma o największych wydatkach na B+R na świecie.
W swym wystąpieniu dyrektor Dzwonkowski zwrócił uwagę na dwa elementy. Pierwszy to zmiana modelu współpracy sił zbrojnych różnych państw z sektorem komercyjnym – trendem jest budowa współpracy. Dotyczy to także Polski. „Chcemy być partnerem sił zbrojnych i firm, które działają na rzecz obronności oraz tych podmiotów, które chcą działać globalnie”. Po drugie, zdaniem dyrektora Dzwonkowskiego trendy są nieubłagane: „żołnierz to dobro narodowe i należy dbać o niego jak najlepiej. Technologia pozwala go zastąpić. Nie inaczej jest na rynku cywilnym, gdzie coraz bardziej dba się o specjalistów. Młodzi ludzie, z których część za jakiś czas trafi do wojska, jest w pełni cyfrowa. Gdy założą mundur to oczekiwać będą dostępu do tych technologii. Naszą rolą jest dostarczyć im cyfrowych narzędzi”.
Polscy specjaliści od IT prezentują umiejętności najwyższej klasy. Polska nie zbuduje samodzielnie super-nowoczesnego czołgu, czy okrętu, ale nic nas nie blokuje przed tym, abyśmy mieli świetny cyber-potencjał, zarówno cywilny jak i wojskowy. Mamy kompetencje, by osiągnąć poziom światowej czołówki. Ważne jest jednak, aby nasze talenty nie uciekały na Zachód, bowiem to nasze dobro narodowe
Płk Najs, który stwierdził, że podejmowane są próby skrócenia procedur, odniósł się również do Europejskiego Funduszu Obronnego oraz tego, co należy zrobić, aby Polska była w nim istotnym graczem. Panelista nie zgodził się ze stwierdzeniem, że Polska słabo wypada w PADR (Preparatory Action on Defence Research): „procentowe zaangażowanie Polski wcale nie jest znikome, bowiem na 18 projektów uczestniczyliśmy w ośmiu”. Dodał, że obecnie trwa faza definiowania nowych kierunków badań. Inicjatywa ta znajduje się na etapie procedur wewnętrznych: „chcemy zaangażować podmioty naukowe, by zgrać potrzeby wojska z wizjami i możliwościami podmiotów przemysłowych i naukowych”.
Co do projektów przyszłościowych, prezes Dardziński wskazał technologie rakietowe, robotykę (w tym systemy podwójnego zastosowania), bezzałogowce. Wśród bardziej eksperymentalnych płaszczyzn podano tranzystory na bazie azotku galu. „Ten element chcemy rozwijać z siłami zbrojnymi i możemy być w nim liderem”. Inne przyszłościowe pola badań to proch wielobazowy, magazyny energii oraz rozwijana z siłami zbrojnymi medycyna.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS