A A+ A++


Zobacz wideo

Dzisiaj szef MSWiA Mariusz Kamiński spotka się z Ylvą Johansson, unijną komisarz odpowiedzialną za sprawy wewnętrzne. Tematem rozmów będzie sytuacja na granicy Polski i Białorusi. Johansson już wcześniej mówiła o swoim zaniepokojeniu śmiercią przekraczających granicę migrantów. – Ratowanie życia zawsze musi być priorytetem. Konieczne jest zbadanie tego, co się stało, i zapobieżenie większej liczbie zgonów – mówiła “Gazecie Wyborczej”. Komisarz chce również, aby do strefy stanu wyjątkowego dopuścić ekspertów Komisji Europejskiej, a także wzywa Polskę, aby poprosiła o pomoc Frontex, czyli Europejską Agencję Straży Granicznej i Przybrzeżnej.

Czy Polska może jednak powiedzieć, że do tych apeli się nie zastosuje? – Nie wiem, jakich argumentów chce użyć pan Kamiński – przyznał w TOK FM Jan Truszczyński, były wiceminister spraw zagranicznych, były ambasador przy UE i główny negocjator polskiego członkostwa w UE. – Uchylając się od takiej współpracy, musiałyby to być wyjątkowo dobre argumenty, pokazujące, dlaczego polska Straż Graniczna i inne formacje są bardziej skuteczne – zauważał. 

Jak dodał gość TOK FM, oficerowie Frontexu i urzędnicy Europejskiego Urzędu Wsparcia w dziedzinie Azylu pracują w Grecji, Hiszpanii czy we Włoszech. – To nie są kraje, o których moglibyśmy powiedzieć, że rządzone są znakomicie gorzej niż Polska i nie dają sobie rady z ochroną własnej granicy – podkreślał Truszczyński. 

Oceniał, że Polska nie ma argumentów, których mogłaby użyć, aby odmówić współpracy. – Frontex jest po to, żeby współpracować i pomagać, nie zastępować i wyręczać. To nie są urzędnicy siedzący za biurkiem, to są również oficerowie wyspecjalizowani dokładnie w tym, czego trzeba, czyli z jednej strony w ochronie granicy, z drugiej strony w zgodnym z prawem traktowaniu osób, który granicę przekroczyły – przekonywał. 

Frontex nie może jednak zacząć działać na terytorium danego kraju bez pozwolenia. To kraj członkowski UE musi zwrócić się o pomoc służb Frontexu. – Nie mogą wepchnąć się bez zaproszenia. Tego prawo nie przewiduje – podkreślał Truszczyński. 

Były ambasador przy UE zaznaczał również, że Polska łamie w tej chwili prawo krajowe i międzynarodowe. Trudno jednak wyciągać konsekwencje wobec szeregowych funkcjonariuszy czy wojskowych, którzy po prostu wykonują rozkazy. – Nie wiem, czy wszyscy, którzy uczestniczą w tym łamaniu prawa, wiedzą dokładnie, co robią i wiedzą, w którym punkcie i które przepisy prawne złamali – mówił. – Konsekwencje w stosunku do przełożonych powinny zostać wyciągnięte, bo kto jak kto, ale oni doskonale wiedzą, gdzie i w jaki sposób złamali prawo polskie i międzynarodowe. To nie powinno pozostać bez konsekwencji – podsumował Truszczyński. 

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł„Czwórka” w tym roku bezkonkurencyjna
Następny artykułNocne negocjacje ws. Turowa. Polska przedstawiła “swoje warunki”