Władysław Kosiniak-Kamysz znowu szuka własnego miejsca w szyku. PSL utraciwszy tożsamość i wiarygodność po wyborczej koalicji z Platformą, postPZPRowską lewicą i Zielonymi, ma poważne problemy, by odzyskać utraconą pozycję. Czyżby upominanie Donalda Tuska w sprawie krzyża było sposobem na odświeżenie konserwatywnego wizerunku?
Wiele było okazji, w których politycy PSL mogli stanąć po stronie Kościoła i katolików. Antyklerykalny przekaz radykalizuje się od lat i dawno przekroczył normy dopuszczalne w debacie publicznej. Z okazji tych jednak korzystano bardzo oszczędnie. Nie było jednoznacznego odcięcia się od tzw. „Strajku kobiet” ani od nienawistnych oskarżeń rzucanych wobec katolików. Liderzy PSL nie reagowali nawet w chwili, gdy Leszek Jażdżewski w ich obecności lżył Kościół, porównując go do świni walczącej w błocie. Władysław Kosiniak-Kamysz i Piotr Zgorzelski, wspólnie z Donaldem Tuskiem bili brawo podczas imprezy na Uniwersytecie Warszawskim, na której redaktor naczelny „Liberté” ciskał gromami w Kościół. Koalicja była widocznie ważniejsza od kwestii tożsamościowych.
CZYTAJ WIĘCEJ: Antykościelny amok redaktora „Liberté”! „Kościół używa krzyża jak pałki”; „Zaparł się Chrystusa”. I to wszystko w auli UW!
Skręt w lewo i pochwalanie tęczowych postulatów nie przysłużyło się jednak PSL-owi. W ostatnich sondażach może liczyć na 3-4 proc. poparcia. W najbardziej optymistycznych na 5 procent. Konserwatywna wieś nie znajduje w PSL swojego reprezentanta. Pewnie stąd ta próba odbudowania wiarygodności i nagła chęć odcięcia się od wypowiedzi Donalda Tuska uderzających w Kościół.
Niech przeprosi za słowa o ściąganiu krzyża. Można było tak grać, kiedy nie było Facebooka, internetu. Dzisiaj szczególnie młodzi są na to bardzo wyczuleni. Oni wyczują fałsz. Wolą usłyszeć, że masz zupełnie inne poglądy, ale powiedz jakie masz te poglądy, a nie mów, że w sobotę masz takie, że będziesz mówił o znaku krzyża na chlebie, a w niedzielę będziesz ten krzyż zdejmował ze ściany
– oświadczył w wywiadzie lider ludowców, punktując ostatnie wypowiedzi szefa PO.
To cenne, że Władysław Kosiniak-Kamysz zrozumiał wreszcie, że deklaracje wiary muszą być konsekwentne. Szkoda tylko, że w sytuacji, gdy oczekiwano zdecydowanej reakcji i wspólnego frontu w obronie lżonego i poniewieranego Kościoła, na jednoznaczność nie można było liczyć. Najbliższe tygodnie i miesiące pokażą ile znaczą dzisiejsze słowa lidera ludowców. Okazji będzie coraz więcej. A doświadczenie uczy, że szef PSL, w przeszłości już klękał podczas partyjnych przemówień, ze łzami w oczach śpiewał „Rotę”, co nie przekładało się w żaden sposób na konkretne działania polityczne. Obyśmy nie mieli do czynienia z kolejnym aktem niestrawnej katohipokryzji.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS