Alex uwielbia pisać opowieści z dreszczykiem, jego wyobraźnia pracuje niemal non stop. Zaczyna mieć jednak przez to problemy towarzyskie, co sprawia, że ucieka z domu. Nie zajdzie daleko, bo trafi do zaczarowanego mieszkania, w którym rządzi zła wiedźma. Każe ona sobie codziennie czytać nowe straszne historie, których Alex nie chce już tworzyć. Chłopiec zrobi więc wszystko, by razem z również uwięzioną tam Yasmin, uciec.
Straszne historie (2021) – recenzja filmu (Netflix). Dla dzieci okej, dla dorosłych nudy
Nie będzie to zbyt długa recenzja, bo prawdę mówiąc, nie za bardzo mam o czym pisać. Straszne historie przeznaczone są – moim zdaniem – w zasadzie tylko dla młodszej części widowni. I ona dostanie w sumie całkiem porządną produkcję. Fabuła jest prosta, ale w miarę nieźle poprowadzona. Zwłaszcza rozwój relacji Alexa i Yasmin jest niezły, bo dziewczynka jest mocno nieufna względem chłopaka i ma dość sensowne powody, by niespecjalnie wierzyć w to, że istnieje jeszcze szansa na ratunek. Są tu niezłe efekty specjalne, całość jest też przemyślana kolorystycznie, co buduje z jednej strony magiczną, z drugiej niebezpieczną atmosferę.
Co istotne, jest tu też trochę całkiem sensowne przesłania. O tym, żeby nie przejmować się opinią innych i robić to, co się kocha. Bo nawet jak komuś się to nie podoba, to znajdą się w końcu takie osoby, które dostrzegą w nas to, co najlepsze, nie tylko zaakceptują „dziwactwa”, ale też je polubią. Tym bardziej, że przecież stanowią one o naszej wyjątkowości. Innym tematem, chociaż niespecjalnie rozwiniętym, jest obserwacja, że przemoc rodzi przemoc, a niektórzy wolą wybrać łatwiejsze rozwiązania, niż próbować zmienić coś na lepsze. Straszne historie opowiadają też trochę o przyjaźni, nadziei i nie poddawaniu się nawet w najgorszych momentach.
Wszystko to jest zrealizowane na solidnym poziomie, ale – powtórzę – dla młodszych. Obawiam się, że większość dorosłych, podobnie jak ja, się zwyczajnie wynudzi. Jasne, może docenią wyraźnie nieźle bawiącą się w roli wiedźmy Krysten Ritter (Jessica Jones). Z drugiej strony strasznie irytowali mnie dziecięcy aktorzy – zarówno Winslow Fegley, jak i Lidya Jewett nie sprawili, że kibicowałem ich postaciom. Straszne historie były też dla mnie za długie, za wolne i pozbawione jakiejś energii. Do tego co jakiś czas można natrafić w tej produkcji na pomysły, które – gdyby tylko je lepiej wykorzystać i rozwinąć – mogłyby być naprawdę udane. A tak pozostawiają raczej uczucie niedosytu. No i opowiadane przez Alexa tytułowe Straszne historie są zupełnie nijakie. Podobnie, jak animacja, której twórcy używają do ich wizualizacji.
Straszne historie oceniam ostatecznie z perspektywy osoby dorosłej. Obejrzałem ten film, nie był tragiczny, ale też nie zostawił we mnie zupełnie żadnych emocji. Nie mogę powiedzieć, by była to przyjemna rozrywka i że nie żałuję czasu, który poświęciłem na seans. Jeśli jednak ktoś zastanawia się, czy włączyć akurat tę pozycję razem z dziećmi, to myślę, że warto to rozważyć. A do oceny końcowej dodać ze dwa oczka.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS