„Można było się spodziewać, że służby białoruskie będą werbować ludzi podejrzanych, takich o ciemnych związkach, czy kryminalistów, itd., a Łukaszenka będzie umieszczać takie osoby w swoim strumieniu migracyjnym, żeby powodować jeszcze większe problemy” – mówił w rozmowie z portalem wPolityce.pl Witold Repetowicz, dziennikarz, prawnik i analityk specjalizujący się w tematyce Bliskiego Wschodu.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: NASZ WYWIAD. Gen. Polko: Łukaszenka gra na emocjach naszych żołnierzy, by to nagrać i podważyć wiarygodność Polski
CZYTAJ TAKŻE: Szokujące ustalenia służb ws. zatrzymanych imigrantów. Narkomani, dewianci, osoby powiązane z terroryzmem
wPolityce.pl: Czy Pan, jako ekspert, jest zaskoczony materiałami, które znaleziono w telefonach zatrzymanej grupy imigrantów?
Witold Repetowicz: Szczerze mówiąc, nie jestem jakoś specjalnie zaskoczony. Jesteśmy celem ataku hybrydowego. I to jest jeden z elementów taktyki strony atakującej. Można było się spodziewać, że służby białoruskie będą werbować ludzi podejrzanych, takich o ciemnych związkach, czy kryminalistów, itd., a Łukaszenka będzie umieszczać takie osoby w swoim strumieniu migracyjnym, żeby powodować jeszcze większe problemy, żeby te osoby w kraju docelowym powodowały napięcia społeczne.
Czyli w Pana ocenie nie ma tutaj przypadku?
Nie, to nie jest przypadkowe. Ale to też nie charakteryzuje ogólnie tych migrujących ludzi, czy tego, jacy są Afgańczycy i Irakijczycy. Jestem przekonany, że służby białoruskie specjalnie szukają takich osób, żeby je przerzucać na nasze terytorium. Takimi osobami łatwiej jest manipulować. Jeżeli są na przykład osoby, które mają do wyboru, albo pójść do więzienia w Moskwie – a nie wykluczałbym werbunku w tych właśnie miejscach – czy być deportowanym za jakieś przestępstwa popełnione czy to na Bliskim Wschodzie, czy choćby w samej stolicy Rosji, albo zostać wypuszczonym i przerzuconym na granicę i ma iść do Polski, a dalej do Niemiec, to wybór jest oczywisty. Taka osoba będzie szturmować granicę do skutku, bo nie ma nic do stracenia.
A czy myśli Pan, że te materiały przekonają w końcu tych, którzy – najdelikatniej ujmując – podważają dotychczasową politykę bezpieczeństwa na granicy polsko-białoruskiej?
Jestem pewny, że nie przekonają, ponieważ te osoby kreują i żyją w totalnie fikcyjnej rzeczywistości. Mówią o „uchodźcach”, podczas wiadomo, że z nikim takim nie mamy do czynienia. Skoro dotychczas środowiska te były bardzo mocno impregnowane na argumenty, na fakty, to nie spodziewam się, że jakakolwiek informacja wzruszałaby tę narrację, którą forsują. One nie są zainteresowane prawdą i realizują jakąś swoją agendę, która wpisuje się z różnych powodów, chociażby cynicznych, w strategię strony atakującej, czyli Białorusi.
To jednak nie wszystko, co zostało przedstawione na konferencji prasowej szefów MSWiA i MON. Są też informacje, że białoruscy funkcjonariusze prowokują polskich żołnierzy.
To jest niezwykle niepokojące, bo świadczy o tym, że Łukaszenko idzie coraz bardziej w eskalację i dąży do tego, żeby doszło do incydentu zbrojnego na granicy. Są też informacje o podtruwaniu migrantów. Łukaszence zależy na jak największej liczbie ofiar, bo widzi, że jest rezonans po naszej stronie. Każda ofiara powoduje nie atak na faktycznego mordercę i zbrodniarza który za to odpowiada, czyli Łukaszenkę i jego służby, tylko od razu podnosi się krzyk oskarżający polskie władze, jak ostatnie – zupełnie skandaliczne – wypowiedzi pana Bodnara. Przy takich głosach Łukaszenka będzie przekonany, że ten kurs może być skuteczny. Im częściej pan Bodnar będzie opowiadał, że za kolejne śmierci odpowiadają polskie władzy, to tym więcej tych ofiar będzie, bo i Łukaszenka tym bardziej będzie przekonany, że podtruwając tych migrantów osłabi nasze zdolności obronne.
Not. kpc
CZYTAJ WIĘCEJ: NASZ WYWIAD. Repetowicz: Reżim Łukaszenki od początku chciał trupów na granicy. Przecież SG ratowała już imigrantów na bagnach
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS