Tak to w III RP działa – jeden ośrodek medialny formułuje skuteczną strategię przekazu i nagle – wielki mi pluralizm różnych właścicieli – wszyscy mówią tym samym tonem. Tak jest w przypadku stanu wyjątkowego na granicy polsko-białoruskiej. Nagle oto pojawia się wrzutka, że rząd ukrywa jakieś nieludzkie postępowania i stan wyjątkowy ma to ukryć przed wolnymi mediami, przed dziennikarzami i działaczami społecznymi.
Dziennikarze mieli swoje 5 minut w Usnarzu
Tymczasem mieliśmy możliwość sprawdzenia tej rzekomej dociekliwości przez dwa tygodnie drugiej połowy sierpnia – dziennikarze dezinformowali, kłamali, przyjeżdżali by bez weryfikacji pobierać podstawioną przez Łukaszenkę narrację, filmować skecze polityków opozycji, a także pokazywać i zachęcać do lżenia polskiego munduru.
Byłem na miejscu – widziałem dziewczyny z TVN, Onetu i Gazety Wyborczej, które wysłuchiwały tłumaczenia opowieści anonimowego Muhammada i bez zadawania dodatkowych pytań puszczały jego wersję w Polskę. Wokoło szaleje wojna hybrydowa, 200 tys. rosyjskich żołnierzy tuż za Bugiem, Łukaszenkowska operacja „Śluza” w natarciu, a reporterki powtarzały narrację przeciwnika w oparciu o ckliwą historię jakiegoś śniadoskórego czterdziestolatka wychylającego się z krzaków. To jest ten supermateriał, którego rząd pozbawił „wolne media” poprzez wprowadzenie stanu wyjątkowego?
Do Usnarza przyjeżdżali politycy – Morawska-Stanecka z SLD, Koneczny z Razem, Sterczewski i Jachira z Koalicji Obywatelskiej – stawali przed kamerami, deklamowali łzawe teksty i szli się ściskać z wolontariuszami i jeść tamtejszy bigos. To jest ta superkonieczność, dla której sznur reporterskich samochodów ma być dopuszczony do granicy?
Kilkaset metrów na północ od koczowiska imigrantów było przerzedzenie zarośli, z którego było widać, że przybysze są po białoruskiej stronie – nikt z dziennikarzy lewicowo-liberalnych mediów tam nie zajrzał – a dezinformowano w sprawie lokalizacji obozowiska. Po to trzeba znieść stan wyjątkowy, by sobie warszawscy reporterzy pojechali na spacer po otwartym polu?
Czego Polacy dowiedzieli się z „wolnych mediów”?
I znowu alarmują, biją w najwyższe tony, zwykłe procedury graniczne okrzykują nowym totalitaryzmem – teraz demonizują stan wyjątkowy wprowadzony na kilkunastu setnych procenta polskiego terytorium.
Ależ drogie redakcje! Wszystko co robiliście nad granicą, możecie robić w Warszawie. Lżyć polski mundur możecie przed komendą policji, łzawe sceny z posłami kręcić np. w ich biurach poselskich, a spacery urządzić w Parku Łazienkowskim.
Kłamać możecie wszędzie – nie potrzeba Wam do tego fatygować się aż poza stolicę.
CZYTAJ WIĘCEJ:
TVN24 bierze materiały z programów Łukaszenki, a Łukaszenka – z TVN24!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS