Przygoda Lukasa Podolskiego w Górniku Zabrze… nabiera kolorów. Dokładnie mamy na myśli kolor żółty, bowiem taką kartkę obejrzał dziś były reprezentant Niemiec, co może uchodzić za jego pierwszy „konkret” w Ekstraklasie. A w zasadzie – zależy, jak to liczyć – nawet drugi, bowiem chwilę przed tą decyzją arbitra zapadł też werdykt w sprawie sprokurowanego przez Podolskiego karnego. Była to kropka nad „i”, dzięki bramce z tego stałego fragmentu Bruk-Bet wygrał z Górnikiem 3-1, zwyciężając po raz pierwszy w sezonie ligowym.
Oczywiście nie chcemy pisać, że zabrzanie przegrali przez mistrza świata, bo to byłaby przesada. Był on jednak w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o najgorszych aktorów widowiska w Niecieczy. Wszedł na boisko zaraz po przerwie, ale gra Górnika w ofensywie paradoksalnie wyglądała gorzej niż przed nią. Dlaczego paradoksalnie? Ano dlatego, że gola zabrzanie wbili jednak w trakcie drugich 45 minut, a w pierwszej połowie po stronie zdobyczy było jajo. Tyle tylko, że udział Podolskiego w tym żaden, bramkę zapakował Janicki po stałym fragmencie i obcince Wlazły, a poza tym zagrożenia wielkiego nie sprawiał. Jeden zablokowany strzał, raz przeszkodził mu kolega, bo MOŻE by sieknął. Gry też za bardzo nie kreował.
Lipa, po prostu lipa. Nie wiemy, czy chłop nie jest w pełni gotowy po ostatnich problemach, czy nie ma za bardzo głowy do grania w Ekstraklasie, ale jeśli to będzie tak dalej wyglądać, to po tym mariażu pozostanie niesmak.
OSTATNI PIŁKARZ Z ULICY. SCENY Z ŻYCIA LUKASA PODOLSKIEGO
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Górnik Zabrze. Lewandowski trafił z Budziłkiem
Wspomnieliśmy, że Górnik bez Podolskiego przed przerwą wyglądał lepiej, ale tego nie udokumentował, więc wypada wyjaśnić, dlaczego tak się stało. Spora w tym zasługa decyzji Mariusza Lewandowskiego, który długo trzymał między słupkami Tomasza Loskę, choć ten popełniał błędy i nie był zbyt pewny, ale po spotkaniu pucharowym ze Śląskiem Wrocław przekonał się do zmiany na tej pozycji. Łukasz Budziłek, nowa jedynka w bramce „Słoników”, był dziś jednym z bohaterów drużyny. Od Janickiego dostał pod ladę, więc trudno mu coś zarzucić, a poza tą sytuacją był bardzo czujny i skuteczny. Choćby wtedy, gdy Kubica dał piłkę w uliczkę Krawczykowi i trzeba było wygarniać futbolówkę spod nóg napastnika, na czym w tej kolejce bramkarze potrafili się przejechać (dobitkę wybił sprzed linii Tekijaski) albo wtedy, gdy z wolnego mierzył Janża. Zdecydowanie był wartością dodaną.
Dziwny był to mecz, bowiem niespecjalnie zanosiło się na to pierwsze ligowe zwycięstwo Bruk-Betu. Już nawet nie chodzi o to, że Górnik był lepszy w pierwszej połowie, a w drugiej wyszedł na prowadzenie. Sami niecieczanie wyglądali przeciętnie, gorzej niż w dotychczasowych meczach na własnym terenie. I nagle – ni z gruchy, ni z pietruchy – walnęli trzy gole w osiem minut.
JAK BĘDZIE GRAŁ PODOLSKI W GÓRNIKU? JAK DYRYGENT I KREATOR
Bruk-Bet Termalica Nieciecza – Górnik Zabrze. Wlazło wygrał próbę nerwów
Los drużyny nieźle symbolizuje postawa Piotra Wlazły. Lider „Słoników” grał swój najgorszy mecz w sezonie, nie dość, że zawinił przy golu, to jeszcze zaliczał nieodpowiedzialne straty, a kończy spotkanie z dwoma golami na koncie i pochwałami za pokazanie charakteru. Niewykorzystany rzut karny podyktowany za zagranie ręką Manneha idealnie wpisywał się w prezentowany przez kapitana Niecieczy poziom, ale sędziowie przytomnie zauważyli, że Sandomierski wyleciał przed obroną daleko przed linię bramkową. Powtórka była już skuteczna, a kolejną jedenastkę za wspomniany faul Podolskiego, który nieuważnie zdzielił Wasielewskiego, wykorzystał już pewnie.
Trzecia (a w kolejności druga) bramka Bruk-Betu to efekt akcji młodzieżowców, w której fajną wrzutką popisał się Kukułowicz, a jeszcze fajniejszą główką Śpiewak. To na pewno też na plus, że Mariusz Lewandowski uznał, że sposobem na poprawę gry drużyny może być wpuszczenie młodzieży (na boisko w przerwie lub kwadrans po niej weszła trójka Terpiłowski, Pek i Śpiewak) i ten plan wypalił.
Kilka tygodni temu chyba nikt nie zakładał, że Podolski w podobnym czasie na boisku da swojej drużynie mniej niż Kacper Śpiewak swojej, a jednak, co – z całym szacunkiem dla Śpiewaka, bo to materiał na niezłego piłkarza – zbyt dobrze o byłym mistrzu świata nie świadczy.
PIOTR WLAZŁO: ZAWODZI NAS SKUTECZNOŚĆ [WYWIAD]
Fot. newspix.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS