Do opinii publicznej trafiają kompromitujące e-maile i dokumenty dotyczące spraw służbowych. Wyciek ukazuje kuchnię polityczną PiS: nepotyzm, amatorszczyznę, cynizm, łapczywość, wulgarność, wrogość wobec Zachodu. Przedstawiciele rządu oświadczają, że to treści „spreparowane” (zatem częściowo przerobione, okrojone lub tendencyjnie wyselekcjonowane). Ale przyznają półgębkiem, że przynajmniej część jest autentyczna.
11 czerwca Dworczyk oznajmia, że:
– wykradziono mu e-maile w wyniku ataku hakerskiego;
– nie będzie wskazywać, które z treści są nieprawdziwe, bo w ten sposób pośrednio wskazałby te prawdziwe…
Tymczasem serwis pocztowy Wirtualnej Polski ogłasza, że konto Dworczyka otwierano jego hasłem. Zatem sprawcy najwyraźniej znali to hasło. Jak je zdobyli? Eksperci factcheckingowego portalu Demagog.org.pl wskazują m.in. na:
– zainfekowanie sprzętu ofiary złośliwym oprogramowaniem;
– phishing, czyli wysyłanie ofierze wiadomości wymagających podania hasła, pochodzących od hakera udającego np. administratora poczty.
Czytaj też: Michał Dworczyk, „prezes Julia” i SN. Tłumaczenie się „akcją dezinformacyjną” już nie wystarczy
Kalejdoskop kompromitacji
Co zawierają opublikowane e-maile? Oto kilka przykładów:
– płk Krzysztof Gaj donosi Dworczykowi, że dwaj oficerowie Sił Zbrojnych RP wykazują… zbytni entuzjazm wobec USA i amerykańskiego systemu dowodzenia bateriami rakiet Patriot (płk Gaj w 2014 r. publicznie poparł napaść Putina na Ukrainę);
– Dworczyk zachwala premierowi swojego byłego współpracownika Marka Bućkę (założyciel portalu Reporters.pl publikującego antyzachodnią propagandę rodem z Kremla);
– Norbert Maliszewski, szef Centrum Analiz Strategicznych przy Kancelarii Premiera, sprzeciwia się zamknięciu galerii handlowych, stawiając wizerunek rządu ponad życiem i zdrowiem obywateli zagrożonych przez pandemię;
– Morawiecki zdradza, że wspiera walkę Białorusinów o wolność po to, żeby uderzyć w opozycję i UE („to polityczne złoto dla nas. (…) Opozycja i Tusk bezradni (…) gdzie ta solidarność europejska?”);
– posłanka PiS z okręgu krośnieńskiego Anna Schmidt żąda od Dworczyka budowy mostu w swym mieście, a przy okazji atakuje ministra infrastruktury („z dupkiem Adamczykiem (…) nie ma o czym gadać (…) j***ny krakus”);
– inna kobieta domaga się posad w Polskiej Grupie Energetycznej od wpływowego europosła PiS Joachima Brudzińskiego, którego tytułuje „wujkiem”;
– minister Jacek Sasin chce wstawić do Polskiej Grupy Zbrojeniowej kolegę z Wołomina, zajmującego się… sprzedażą bułek („pochodzi ze znanej rodziny, z którą Sasin współpracuje od lat i aktualnie rozstawia po spółkach”);
– Dworczyk i Morawiecki obsadzają stanowiska w Sądzie Najwyższym i Prokuratorii Generalnej w porozumieniu z Julią Przyłębską, prezeską Trybunału Konstytucyjnego (co gwałci zasadę trójpodziału władzy, czyli oddzielenia sądów od rządu);
– Dworczyk proteguje u Przyłębskiej prawnika Waldemara Pułaskiego (20 lat wcześniej Pułaski bronił Dworczyka, sądzonego za nielegalne składowanie materiałów wybuchowych w piwnicy);
– tajemniczy „Miłek” prosi szefa kontrwywiadu wojskowego Piotra Bączka o stołki dla kolegów w spółkach skarbu państwa („Miłek” to prawdopodobnie Miłosz Sosnowski z TVP, a Bączek to człowiek Antoniego Macierewicza);
– Dworczyk konsultuje działania wizerunkowe z dziennikarzem Krzysztofem Skórzyńskim.
Ta ostatnia wiadomość uderza nie tylko w obóz władzy. Skórzyński pracuje dla stacji TVN zwalczanej przez PiS. Budzi to zdumienie wśród jej widzów.
Znani nieznani sprawcy
Kto odpowiada za wyciek? Już 9 czerwca Dworczyk wskazuje na Rosję i Białoruś. Podaje dwa argumenty: „…informacje zostały opublikowane w rosyjskim serwisie społecznościowym Telegram (…) przez 11 lat miałem zakaz wjazdu na teren Białorusi i Rosji jako osoba aktywnie wspierająca przemiany demokratyczne na terenie byłego ZSRR”.
Serwis Telegram został stworzony przez rosyjskich przedsiębiorców skłóconych z Kremlem. Jest używany przez przeciwników reżimu w Rosji i Białorusi. O prodemokratyczną działalność Dworczyka na Wschodzie pytam Marka Meissnera, eksperta od wojskowości i geopolityki.
– Działalność Dworczyka względem Ukrainy i Białorusi nie była odbierana jako wspieranie tamtejszych demokratów, tylko jako rozbudzanie polskiej nostalgii za posiadaniem Kresów, nostalgii bardzo korzystnej dla Kremla – mówi Meissner.
Gdy Ukraina została napadnięta przez Rosję, Dworczyk atakował ukraińskich liderów, przywołując rzeź wołyńską, czyli zbrodnie Ukraińców sprzed ponad siedmiu dekad. W 2016 r. nazwał dzisiejszych ukraińskich przywódców, uczonych i duchownych „sprawcami ludobójstwa”.
Mimo to obóz władzy podtrzymuje wersję Dworczyka i przedstawia go jako ofiarę Kremla. Robi to w czerwcu wicepremier Jarosław Kaczyński na tajnym posiedzeniu Sejmu poświęconym aferze.
Ale niezależni specjaliści też wskazują na udział służb Rosji i Białorusi w aferze Dworczyka. Podają jednak mocniejsze argumenty niż te, które przytoczył minister.
– Mamy dwa równolegle działające źródła, publikujące w sieci wykradzione e-maile: polskojęzyczną Poufną Rozmowę i rosyjskojęzyczny kanał na Telegramie o nazwie SecretEU. On powstał jako pierwszy, w lutym 2021 r. – mówi Anna Mierzyńska, analityczka mediów społecznościowych. – Na SecretEU publikowane są treści znacznie większej wagi niż te, które znamy z Poufnej Rozmowy. To e-maile ze szczegółowymi danymi dotyczącymi polskiej armii, nowego uzbrojenia czy polityki Polski wobec Białorusi. Część z nich powinna mieć klauzule tajności. Na podstawie publikacji SecretEU przygotowywane są materiały białoruskich mediów, atakujące Polskę. Ale najpierw wpisy rozprowadza na Telegramie kanał ЧВК Медиа, czyli @chvkmedia, oficjalnie powiązany z rosyjskim portalem RIA FAN. Analiza wzorców rozprowadzania treści pozwala na wniosek, że osoba prowadząca kanał ЧВК Медиа wie z wyprzedzeniem o każdej zbliżającej się publikacji kolejnych e-maili. Albo przynajmniej ma za zadanie na bieżąco rozprowadzać je w sieci.
Czym jest RIA FAN? – To główny portal grupy medialnej Patriot Media Group. Na czele tej firmy stoi oligarcha Jewgienij Prigożin. Twórca najsłynniejszej rosyjskiej fabryki trolli z Petersburga – Internet Research Agency. I sponsor Grupy Wagnera, czyli najemników świadczących „usługi wojskowe” (głównie na rzecz Kremla) – opowiada Mierzyńska. – Prigożin jest poszukiwany przez FBI, między innymi za wpływanie na kampanię wyborczą w USA w 2016 r. W 2020 roku „Der Spiegel” oraz portale
Bellingcat i The Insider dowiodły, że działania Prigożina są ściśle związane z rosyjskim ministerstwem obrony oraz wywiadem wojskowym GRU. Mamy więc wyraźny trop prowadzący w kierunku grupy Prigożina jako podmiotu zaangażowanego w aferę e-mailową Dworczyka. Po raz pierwszy nie tylko przypuszczamy, że Rosja bierze udział w operacji, ale możemy to udokumentować. Co ciekawe, sam portal RIA FAN, choć bardzo często pisze o Polsce, tylko trzy razy wspomniał o aferze Dworczyka. I tylko po to, aby przekonywać, że Rosja nie ma nic wspólnego z wyciekiem.
Czytaj też: Unia to nie tylko bankomat. „Polexitu próbowałby tylko polityczny samobójca”
Maile Dworczyka. Telenowela made in Russia?
„Ujawnienie e-maili Dworczyka nie ma żadnych związków z Rosjanami (…), wyciek e-maili pochodzi od kobiety, która poczuła się rozczarowana relacją z @michaldworczyk” – pisze 18 września na Twitterze prawicowy dziennikarz Jan Piński, szef portalu Wiesci24.pl. Na korytarzach sejmowych krąży nawet nazwisko jednej z posłanek PiS.
Ale wątek „rozczarowanej kobiety” nie wyklucza wątku wschodniego. Ma go również Piński. Jako prezes spółki Sentret wydającej tygodnik „Wręcz Przeciwnie” pracował dla jej współwłaściciela Tomasza Sommera, redaktora naczelnego szerzącego propagandę Kremla pisma i portalu „Najwyższy Czas!”. Piński promuje też posła Grzegorza Brauna, który odwiedzając Moskwę, afiszuje się z kremlowskim propagandystą Leonidem Swiridowem (wydalonym z Czech i Polski w związku z podejrzeniem o szpiegostwo). Dwa lata temu Braun wydał książkę „System”, w której oskarża Zachód o wielowiekowe niszczenie Rosji. Sugeruje też, że katastrofa smoleńska to wynik spisku z udziałem… Amerykanów. Podobne sugestie można było znaleźć na stronach „Warszawskiej Gazety”, z którą współpracował Jan Piński. We wrześniu 2020 r. Piński napisał na Twitterze, że „Braun będzie prezydentem Wolnej Polski”.
Trop marszałkowski?
O aferę Dworczyka pytaliśmy ludzi związanych z armią i służbami specjalnymi. Twierdzą, że aferę przygotowali „prorosyjscy funkcjonariusze białoruskich służb” w porozumieniu z… politykiem PiS należącym do tzw. kręgu marszałków.
To krąg wokół Ryszarda Terleckiego (wicemarszałek Sejmu), Marka Kuchcińskiego (były marszałek Sejmu) i Stanisława Karczewskiego. Według naszych informatorów krąg marszałków był skonfliktowany z Dworczykiem. Karczewski publicznie przedstawiał białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenkę jako „ciepłego człowieka”. Terlecki regularnie odwiedzał kolegów Łukaszenki w Mińsku. W 2016 r. udzielił wywiadu „Sowieckiej Białorusi” (oficjalna gazeta reżimu) i pochwalił reżim za… politykę wobec uchodźców. Gdy Białorusinki i Białorusini zbuntowali się przeciw dyktaturze, wicemarszałek Terlecki publicznie krytykował ich liderkę Swiatłanę Cichanouską.
Skoordynowany atak
Łukaszenka zafundował Polsce kryzys migracyjny niemal w tym samym czasie, w którym wybuchła afera Michała Dworczyka. 26 maja białoruski dyktator zapowiedział, że zacznie dopuszczać migrantów do granic UE. Dziewięć dni później kanał Poufna Rozmowa zaczął publikować e-maile polskiego ministra.
Czy to możliwe, że służby Białorusi i Rosji skoordynowały aferę Dworczyka z kryzysem uchodźczym? Pytam o to Annę Mierzyńską i Weronikę Laputską, białoruską ekspertkę amerykańskiego think tanku German Marshall Fund.
– Tak, to możliwe – odpowiada Laputska. – Doświadczenia ostatnich lat pokazują, że służby Białorusi, a zwłaszcza Rosji z wielką chęcią korzystają z hakerów przy operacjach bardzo różnego rodzaju.
– Mamy do czynienia z szeroko zakrojonym atakiem na Polskę ze strony reżimu Łukaszenki – twierdzi Mierzyńska. – Podobna operacja jest prowadzona wobec Litwy. Te dwa kraje najbardziej jednoznacznie wsparły białoruską opozycję w 2020 r. Atak na Polskę i Litwę stale się nasila. Kryzys migracyjny, który zaczął się od Litwy, to tylko jeden z wielu elementów tej operacji.
Maile Dworczyka. Jad, który usypia
Po co jednak Rosja i Białoruś miałyby szkodzić PiS, które niemal całkowicie porzuciło dawną antyrosyjską retorykę. Wrogów widzi w Berlinie, Brukseli, teraz też w Waszyngtonie. Jego lider Jarosław Kaczyński przerabia Polskę na wzór moskiewski. Deklaruje chęć współpracy z Matteo Salvinim i Marine Le Pen, sojusznikami Putina w Unii Europejskiej.
Najpierw jednak wypadałoby sprawdzić, czy afera e-mailowa Dworczyka faktycznie szkodzi PiS. O społeczny odbiór afery pytam ekspertów, w tym Marcina Dumę z Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS:
– W czerwcu zrobiliśmy sondaż dla „Rzeczpospolitej” – mówi Duma. – Pytaliśmy, czy afera Dworczyka to wynik niekompetencji ministra, czy atak z zewnątrz. Wyborcy PiS odpowiadali, że to atak, zewnętrzna napaść.
– Na wycieku e-maili najbardziej korzystają niektóre środowiska Zjednoczonej Prawicy – ocenia Anna Mierzyńska. – Te, które nie zostały dotknięte aferą. Operacja może po części służyć rozgrywkom wewnętrznym w koalicji rządzącej. Ale to nie wyklucza istotnego udziału Rosji. Moim zdaniem mamy do czynienia z wielopoziomową operacją, która jednocześnie realizuje kilka celów.
– Zobaczmy, co się stało, gdy afera Dworczyka się rozwijała – kontynuuje Marcin Duma. – Gdy przeobraziła się w ciągły potok skandali, do którego dołączyła się jeszcze sprawa lex TVN i drożyzny, to wtedy wyborcy PiS zamknęli się w sobie. Przestali przyjmować informacje. Oni nie widzą alternatywy dla PiS, więc przygniata ich myśl, że PiS mogłoby być złe jak inne partie. Zatem odwracają się plecami do nowych wiadomości. Stają się bardziej bierni i zamknięci, zamiast potępić PiS. A to z kolei przewraca następny klocek społecznego domina, gdyż przygniata wyborców opozycji. Oni z kolei myślą: skandal za skandalem, Polska się wali, a reszta narodu tego nie widzi! Najwyraźniej nie można wygrać z PiS… W ten sposób elektorat opozycji zniechęca się do polityki i działalności obywatelskiej. A jeszcze bardziej się zniechęca, gdy widzi wyciek o współpracy Dworczyka z dziennikarzem TVN. To podkopuje wiarę w ideały, w wolne media, w możliwość takiego świata, w którym np. dziennikarze nie służą politykom.
Czytaj też: „PiS chce nas zagłodzić” – mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS