Matty Cash a reprezentacja Polski to gorący temat ostatnich dni. – Moja babcia i dziadek urodzili się w Polsce, a mama też jest Polką, więc dorastałem w otoczeniu polskim. Moje rodowe nazwisko to Tomaszewski. Takie samo jakie nosił słynny bramkarz. Coś niesamowitego, prawda? Ale dopiero będę musiał sprawdzić, czy jesteśmy spokrewnieni – tak “The Sun” cytuje piłkarza Aston Villi, który stara się o polski paszport.
Na razie tematu nie skomentował jeszcze selekcjoner Paulo Sousa. – Nie rozmawiałem z nim osobiście, ale mój agent tak. Jednak nie mogę za dużo powiedzieć na ten temat dopóki nie otrzymam powołania. Pozostaje mi więc czekanie – zdradził piłkarz. I dodał: – jeśli nadarzy się okazja grać w futbolu reprezentacyjnym, to byłoby to wspaniałe. O tym marzy każdy chłopak. Polska gra z Anglią w grupie, ale dla mnie to nie problem. Pytanie: jak zareagują koledzy z Aston Villi.
System Polski idealny dla Casha
Paulo Sousa konsekwentnie ustawia kadrę w systemie 3-5-2, gdzie ważną rolę pełnią wahadłowi. A akurat do tych wahadłowych jest sporo pretensji. Czy powołanie Casha odmieniłoby sytuację? Są na to duże szanse, bo to uznany angielski ligowiec.
Rok temu Aston Villa zapłaciła za niego blisko 16 mln funtów, a on zagrał solidny sezon. Teraz – po odejściu Jacka Grealisha do Manchesteru City – jego wpływ na zespół jest jeszcze większy. Po pierwsze, ciężar gry Aston Villi nie jest już tak wyraźnie przechylony na lewą stronę, po której zazwyczaj biegał Grealish. Po drugie Cash wydaje się być w lepszej formie. Po pięciu meczach ma najwięcej przechwytów w zespole, najwięcej odbiorów i celnych dośrodkowań. Jest też w trójce piłkarzy z największą liczbą podań, wygranych pojedynków główkowych i wybić piłki. Słowem: na początku sezonu Cash wyróżnia się w ofensywie i defensywie.
W Anglii miałby jednak ciężko o grę, bo tam prawymi obrońcami są Trent-Alexander Arnold, Kyle Walker, Reece James, Aaron Wan-Bissaka czy Kieran Trippier, czyli piłkarze Liverpoolu, Manchesteru City, Chelsea, Manchesteru United i Atletico Madryt.
Matty Cash nie byłby tym, kim dla siatkarskiej kadry jest Wilfredo Leon. Nie wywróci panującej w niej hierarchii, nie będzie jej czołową postacią. Ale ci, którzy oglądają go w akcji na boiskach Premier League, najpewniej sami doręczyliby mu polski paszport pod drzwi – pisze Dawid Szymczak, dziennikarz Sport.pl.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS