Skala protestu wprawdzie nie jest tak duża jak przed trzema laty, jednak są komendy, w których braki kadrowe paraliżują codzienną służbę. Do tego wielu funkcjonariuszy zamiast wystawiać mandaty, daje pouczenia. Druga fala tzw. “policyjnej grypy” różni się nieco od tej z 2018 r., ale powód jest ten sam, co wtedy. Podwyżki. Jak wygląda sytuacja w lubińskiej komendzie?
Sama forma „strajku” jest taka sama jak za pierwszym razem. Ponieważ ustawa o rozwiązywaniu sporów zbiorowych zabrania służbom mundurowym strajku w ujęciu tradycyjnym, policjanci inaczej niż większość grup zawodowych dają wyraz swojego niezadowolenia z warunków pracy. Mowa przede wszystkim o obiecanych, a nieotrzymanych podwyżkach.
Tym razem protestu nie kontroluje już Niezależny Samorządny Związek Zawodowy Policjantów, który jest wręcz oskarżany o zdradę interesów mundurowych. Tysiące funkcjonariuszy kontaktuje się ze sobą za pośrednictwem kanałów na Telegramie (komunikator internetowy – przyp. red.).
Jak twierdzą zarówno sami policjanci jak i związkowcy, trzy lata temu uzyskali od ministra spraw wewnętrznych i administracji Joachima Brudzińskiego i wiceministra Jarosława Zielińskiego wszystko, czego chcieli. Tyle, że porozumienie nie zostało zrealizowane, za co odpowiedzialnym ma być szef związku Rafał Jankowski, .
Z tego też powodu protestem nie rządzi już związek, ale poufne grupy na Telegramie. Niektóre z nich liczą nawet po kilka tysięcy użytkowników. Zostały założone przez grupę „Wielki Protest Mundurowych 2021”, opisującą się jako „doświadczeni policjanci, mundurowi innych formacji związkowców i zwykli funkcjonariusze”.
Nową osobę do grupy może włączyć tylko policjant, który jest już użytkownikiem. Ma to dać gwarancję poufności. Znaczna część wpisów dotyczy władz związku zawodowego, głównie jego przewodniczącego Rafała Jankowskiego, który jest krytykowany za zbyt ugodową postawę wobec rządu.
Stróże prawa domagają się natychmiastowej podwyżki, dalece wykraczającej nawet poza obiecane trzy lata temu 500 złotych. Ich postulaty nie ograniczają się jednak wyłącznie do kwestii finansowych. Tzw. „Wielki Manifest Mundurowych” zakłada m.in. odpolitycznienie formacji. Funkcjonariusze sami podkreślają o pogarszającym się obrazie policji w opinii obywateli. Straszą, że w razie ignorowania ich żądań „pewnego dnia nie będzie podczas kolejnej demonstracji żadnego radiowozu ani kordonu pod Sejmem”.
Tymczasem od kilku dni wiele komend, posterunków czy komisariatów boryka się z brakiem rąk do pracy spowodowanym masowymi zwolnieniami lekarskimi (nazywanymi roboczo Lucynką). Z nieoficjalnych źródeł wiemy, że problem taki występuje chociażby w Komendzie Miejskiej Policji w Legnicy, gdzie niemal cały wydział patrolowy ma przebywać na L4. W Lubinie sytuacja nie jest tak alarmująca.
– Jest wprawdzie kilku policjantów na zwolnieniach, ale to norma o tej porze roku. Na pewno nie można mówić o jakimś niepojącym zjawisku. Nie ma problemu z obsadą patroli – informuje aspirant sztabowy Sylwia Serafin, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lubinie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS