A A+ A++

Kariera niezwykle utalentowanego Mateusza Żukowskiego z Lechii Gdańsk dopiero teraz ruszyła z kopyta. Dlaczego? O tym opowiedział sam zawodnik w przejmującej rozmowie z Radiem Gdańsk.

“Relacja “ojciec i syn” jest niezwykle istotna dla rozwoju chłopca. Ojciec stanowi nie tylko przykład do naśladowania, ale także uczy dziecko, na czym polega bycie mężczyzną. Silna i zdrowa więź między ojcem a synem to podstawa dobrych relacji w rodzinie”.

Gdy wpiszemy w wyszukiwarkę hasło “relacja ojciec i syn” powyższe hasło otrzymamy w jednym z linków.

“To była bardzo trudna relacja. Fizycznie… no bił moją mamę, było ciężko w domu. Mama jest po czterech operacjach. Ja nie lubię do tego wracać, mama często to robi i zaczyna płakać. Staram się ją wyciągać z tego, żeby już nie wracała. Mam też dwóch braci, którzy przez ojca zboczyli z toru, zeszli na złą drogę. Staram się też im pomagać, żeby wrócili na dobrą.(…) To jest kwestia innego typu, bo mój tata nie jest ich ojcem. Oni mieli ciężej ode mnie i siostry, traktował ich inaczej. To siedzi na psychice i nie jest to takie “hop-siup”, żeby od razu to zmienić. Z mamą się staramy, żeby zmieniali się, tak jak ja. 

W Interii staramy się promować głównie własne treści, ale czasem robimy od tego wyjątek. Koledzy z Radia Gdańsk przeprowadzili z Żukowskim przejmujący wywiad, w którym mówi o dramatycznej sytuacji rodzinnej. Boisko i to poza nim to odrębne sfery, ale jedna wynika z drugiej, dlatego przytaczamy fragmenty, które pomagają wyjaśnić dlaczego kariera “Żuka” ruszyła z kopyta dopiero teraz.

Lechia Gdańsk. Trudna historia Mateusza Żukowskiego

Mateusz Żukowski był (wciąż jest!) uznawany za nieprzeciętny talent piłkarski. W 2015 r. został wypatrzony w rodzinnym Lęborku przez największy klub regionu, Lechię Gdańsk, i trafił do stolicy województwa. Dwa lata później w wieku 16 lat i 23 dni zadebiutował w Ekstraklasie. Regularnie występował w młodzieżowych reprezentacjach Polski, gdzie uznawany był za bezsprzecznie największy talent z rocznika 2001 – większy m.in. od Michała Karbownika, który został odkryciem roku wg tygodnika “Piłka Nożna” w 2020 r. “Żukowi” wciąż czegoś brakowało, by na stałe przebić się wyższy poziom i na dłużej zagościć w podstawowym składzie Lechii Gdańsk.

– Trener Andrzej Małecki rozmawiał z rodzicami innych zawodników w mojej grupie, składali się na to, żebym mógł pojechać. Jestem im za to bardzo wdzięczny. Było ciężko w domu, miałem różne perypetie z tatą, do tej pory już z nim nie rozmawiam. Pomagam siostrze i mamie, spłaciłem jej bardzo duży dług. Od małego mówiłem mamie, że jeżeli będę grał w piłkę i więcej zarabiał, to będę jej pomagał, tak jak ona starała się dla mnie. Potrzeba było pieniędzy na buty czy 60 złotych składki za treningi. Zawsze wyczarowała z kapelusza, żebym mógł grać w piłkę. Było ciężko, ale to już jest za nami.

Oczywiście sytuacja rodzinna nie tłumaczy wszystkich nietrafionych boiskowych i życiowych wyborów Żukowskiego, ale pozwala osiągnąć pełniejszy obraz jego osoby, bo przecież wszystko w naszym życi … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułArtur Rojek ogłasza trasę “Bez końca” w kameralnych, klimatycznych miejscach
Następny artykułDodatkowe oznakowanie na odcinku Różanystok – Nierośno w celu podniesienia poziomu bezpieczeństwa