A A+ A++

– Jakieś 90 proc. dzieciaków w tej knajpie jest porobionych – tłumaczy mi 22-letni Maciek [imię zmienione], który przysiadł się z kolegą do mojego stolika, bo zabrakło miejsc.

– Po jednym piwie? – nie dowierzam. Maciek patrzy z politowaniem. – Porobieni są mefedronem. To takie kryształki. Piwo to tylko pretekst, żeby tutaj siedzieć.

Czytaj też: Dlaczego musimy zalegalizować marihuanę? „Nasze działania były nie tylko bezowocne, ale także szkodliwe”

MDMA. Mieć górkę cały czas

Nie ma już oficjalnych sklepów z dopalaczami, politycy uznali, że problem został rozwiązany, a wojna z dopalaczami wygrana. Jednak niebezpieczne substancje, którymi odurza się młodzież, nie zniknęły.

– Zeszły do podziemia. W naszej poradni na rozpoczęcie terapii czeka w kolejce ponad 350 osób. Nigdy ta kolejka nie była tak długa. Ustawiają się w niej coraz młodsi. Kiedyś w poradniach 15-latkowie wzbudzali zainteresowanie, a teraz już nawet 13-latek nikogo nie dziwi – mówi Adam Nyk, od 30 lat terapeuta uzależnień z Rodzinnej Poradni Profilaktyki i Terapii Uzależnień Monar w Warszawie.

– Zioło palą głównie starsi od nas. Wśród młodszych to nie jest już takie modne. Piwo? To nie jest alkohol. Wódka jest jakaś za ciężka. U nas w Białej najpopularniejszy jest mefedron – tłumaczy mi Maciek.

Często jest w formie kryształków. Gdy modne były dopalacze, które można było kupić w sklepach stacjonarnych, był głównym składnikiem środka sprzedawanego pod nazwą Cocolino. Znawcy działania mefedronu opisują, że to coś pomiędzy kokainą, ecstasy a amfetaminą. Wywołuje podekscytowanie, a nawet euforię. Człowiek staje się pewniejszy siebie, rozmowny, nie odczuwa zmęczenia ani głodu. – Jak jesteś bez żadnych środków, to tylko czasami czujesz się fajnie. Po mefedronie możesz mieć cały czas górkę – wyjaśnia mi kolega Maćka z Białej Podlaskiej.

Tylko żeby utrzymać się na tej górce, trzeba przyjmować kolejne dawki. A to prosta droga do poważnych kłopotów. Po zbyt dużej dawce mefedronu zwykle dostaje się skurczów mięśni i szczękościsku. Kiedy bierze się go przez dłuższy czas, pojawiają się zaburzenia koncentracji i pamięci, bóle głowy, kołatanie serca, a nawet ataki paniki.

– Gdy stymulanty łączy się z alkoholem, często pojawia się agresja – tłumaczy mi Małgorzata Małyszko ze Społecznej Inicjatywy Narkopolityki, która pomaga uzależnionym. – Stan człowieka szybko może się zmienić ze stabilnego w wymagający interwencji medycznej, dochodzi do zagrożenia zdrowia, a nawet życia.

Czytaj też: Amfetamina, żeby tyrać dalej. Wszystko w kraju, gdzie narkotyki są tańsze niż piwo z ALDI

Mefedron jest tani i łatwo dostępny

Mefedron jest tani i łatwo dostępny. Można go kupić nawet w małych miastach, w zasadzie od ręki, bez względu na porę dnia i nocy.

– Daj 50 zł, za 15 minut przyniosę ci „kryształ” [tak się potocznie mówi m.in. na mefedron i substancje produkowane na jego bazie – red.] – proponuje Maciek w Białej Podlaskiej, choć jest już po godz. 22.

– I na ile mi wystarczy taka porcja za pięć dych? – pytam.

– Na dwa, trzy razy – odpowiada.

Wierzę mu na słowo. W większych miastach „kryształ” dowożą jak pizzę na telefon. Ogłoszenia są w internecie. Wybieram ofertę dla Warszawy z opisem: „Z tym osiągniesz każdy szczyt”. Cena z dowozem: 100 zł.

– Dzień dobry, chciałem kupić „kryształ” – mówię.

– Ile i gdzie odbiór – pyta mężczyzna. – Przyślij mi adres SMS-em.

Nie brakuje sklepów internetowych, w których można kupić nie tylko „kryształ”, ale też większość odpowiedników tego, co jeszcze 10 lat temu sprzedawano jako dopalacze. „Świetna sól piorąca, która wyprała już niejedną głowę” – zachęcają sprzedawcy i zainteresowani wiedzą, o co chodzi.

Policja od czasu do czasu chwali się, że rozbiła jakąś grupę sprzedającą w internecie środki odurzające, ale szybko ich miejsce zajmują inne. Internetowych dilerów trudno namierzyć, bo sklepy online działają na zagranicznych serwerach i dobrze zabezpieczają swoje dane. O tym, że to walka z wiatrakami, może świadczyć też to, że Komenda Główna Policji nie odpowiedziała na nasze pytania, jak sobie radzi z tego typu przestępstwami.

Półfabrykaty do produkcji tych środków, które często są legalne, sprowadzane są z Chin i dopiero w Europie, w tym w Polsce, przerabia się je na substancje nielegalne. – Rynek zalewany jest obecnie dużą ilością nowych środków. Według badań Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii co roku na rynku odkrywa się ok.

400 kolejnych substancji wykorzystywanych do produkcji nowych środków i około 50 takich, które wcześniej w ogóle nie były znane. Najwięcej nowych substancji, bo około 60 proc., to właśnie pochodne z grupy mefedronu – mówi Małgorzata Małyszko.

Tempo, w jakim mutują nowe narkotyki, jest dodatkowym zagrożeniem dla tych, którzy próbują je brać. – Dochodzi do tego, że dilerzy sami nie wiedzą, co dokładnie sprzedają, bo jednego dnia pod tą samą nazwą mają jedną substancję, a drugiego inną. To bardzo niebezpieczne, bo nieznana jest ich neurotoksyczność i ogólnie wpływ na organizm – tłumaczy Małgorzata Małyszko.

Głowy odmawiają posłuszeństwa

Jeszcze 20 lat temu najpopularniejszymi narkotykami w Polsce były heroina i amfetamina. Z „Raportu o stanie narkomanii w Polsce 2020”, przygotowanego przez Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii, wynika, że wśród uczestników programów wymiany igieł i strzykawek z końca 2018 r. po heroinę sięgało 28 proc. badanych, a po polską heroinę (kompot) mniej niż co dziesiąty. „Pojawienie się nowych substancji psychoaktywnych (NSP) spowodowało, że obecnie prawie 40 proc. badanych (2018 r.) w ciągu ostatnich 30 dni zażywało NSP” – wskazują autorzy raportu.

– Te nowe środki inaczej uzależniają i inaczej wyglądają efekty uzależnienia – mówi terapeuta Adam Nyk. – Stary heroinista często miał żółtaczkę i był zarażony HIV. Szybko zmieniał się fizycznie i było po nim widać, że przyjmuje narkotyki. W przypadku młodzieży, która teraz przychodzi do naszej poradni, trudniej jest to rozpoznać, bo fizycznie młodzi ludzie wyglądają normalnie. Tylko głowy szybciej im odmawiają posłuszeństwa. Mają kłopoty z koncentracją, emocjami, zasypianiem, kontaktami z rówieśnikami. Z narkomanem z dawnych czasów można było pogadać o wszystkim, a z młodymi ludźmi, którzy systematycznie biorą np. mefedron, jest z tym o wiele trudniej. Ja nie wiem, czy z tego powodu te nowe substancje nie są niebezpieczniejsze. Nie trzeba brać heroiny, żeby się stoczyć – dodaje Adam Nyk.

Zauważa też, że coraz częściej młodzież łączy te nowe środki z lekami. Popularne zrobiło się branie leków psychotropowych, takich jak xanax czy klonazepan.

– Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych coraz popularniejsze stają się u nas opiatowe leki przeciwbólowe. Dostępne są na czarnym rynku. Leki wypisują też niektórzy lekarze podczas prywatnych wizyt. Kilka takich wizyt i można mieć zapas leków na dłuższy czas – mówi Adam Nyk.

Maciek i jego kolega z Białej Podlaskiej zaklinają się, że niczego nie biorą. Jednak temat substancji, którymi można się odurzyć, niezwykle ich zajmuje. Długo potrafią też opowiadać o efektach ich działania.

W pewnym momencie zaczynają mówić o swoich ojcach. – Mój codziennie ogląda telewizję i chla wódę. Potem czasami robi się agresywny – mówi otwarcie Maciek.

– Mój nie jest agresywny, ale też codziennie chla. Takie życie to porażka – zauważa jego kolega.

Obydwaj mówią o ojcach alkoholikach z pogardą. Natomiast o „kryształach” wyrażają się z pewnego rodzaju czułością, jakby ich zażywanie było czymś mniej szkodliwym od upijania się przed telewizorem.

Wielu rodziców, którzy przyprowadzają swoje dzieci do terapeutów, żałuje, że zbyt późno zauważyli, iż ich dzieci mają problem z substancjami odurzającymi. O sprawie dopalaczy już zapomnieli, a o tym, co oferuje czarny rynek, nie słyszeli.

Jak rozpoznać, że dziecko może mieć problem z groźnymi środkami? – Nie jest to łatwe, bo wiele tych środków działa w ten sposób, że dziecko może je wziąć w szkole, np. na przerwie lekcyjnej, a gdy wróci do domu, nic już po nim nie będzie widać. Najprościej byłoby zadać dziecku pytanie, czy czegoś nie bierze i uzyskać szczerą odpowiedź. Ale do tego trzeba mieć dobry kontakt z własnym dzieckiem, czego wielu rodzicom nie udaje się wypracować – podsumowuje Adam Nyk.

Czytaj więcej: Konopie siewne mają swój wielki comeback. Co nam daje olej CBD?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBiskup świdnicki zaprasza na diecezjalne dożynki
Następny artykułPozostał Sete Cidades