To znacznie ograniczy liczbę kierunków w jakim nieszczepione załogi będą latać, a w najlepszym razie bądź zmusi pracowników KLM do częstych testów na COVID-19.
Teraz władze przewoźnika zwróciły się do pracowników, aby określiły swój status, konkretnie: czy są zaszczepieni, czy nie. W ten sposób unikną sytuacji, gdy na pokładzie znajdzie się osoba niezaszczepiona, podczas gdy w miejscu lądowania szczepionka jest wymagana, a osoby odpowiedzialne za ustawianie siatki nie będą musiały odpowiadać na pytania, dlaczego akurat dana osoba nie może polecieć w konkretnym kierunku. Przy tym linia nie ukrywa, że taka polityka znacznie utrudnia operacje lotnicze, bo kolejne kraje domagają się szczepień. Wiadomo, że taki wymóg jest już w Hongkongu, a wkrótce wprowadzi go Kanada. Dotyczy to nie tylko załóg przylatujących samolotów, ale i wszystkich pasażerów.
Taka decyzja oznacza, że Holendrzy zdecydowali się na bardziej liberalne podejście, niż linie amerykańskie, gdzie szczepienia są obowiązkowe, bądź za ich brak grożą kary finansowe (w Delta Air Lines jest to 200 dol. miesięcznie). W Europie, jak na razie tylko Wizz Air wymaga od zaszczepienia od swoich załóg, a Swiss jedynie od pilotów. Chociaż negocjuje jeszcze z resztą załóg ten obowiązek, znów przy dużym oporze strony społecznej.
W KLM związkowcy są bardzo niezadowoleni z decyzji zarządu i uważają, że linia poddała się naciskom władz. Argumentują również, że wymóg oświadczenia, czy jest się zaszczepionym przeciwko COVID-19, czy też nie, narusza prywatność, natomiast osoby, które są anty-szczepionkowcami, powinny mieć pełne prawo do pracy na starych warunkach.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że obostrzenia sanitarne wcale nie będą się cofać, tylko wprost przeciwnie, wr … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS