Bardzo męski brodacz
Pierwsze wyjaśnienie narzuca się samo i przez wiele dziesięcioleci było uważane niemal za dogmat – broda jest po to, żeby świadczyć o męskości i jurności jej posiadacza. Rośnie w okresie dojrzewania, kiedy zaczyna rosnąć też poziom męskiego hormonu płciowego – testosteronu. Broda jest więc efektem doboru płciowego, który zapewnił mężczyznom ten dobrze widoczny dla płci przeciwnej symbol ich dojrzałości płciowej oraz wysokiego poziomu testosteronu, gwarantującego dobre, męskie geny.
To proste i sensowne wyjaśnienie. Problem tylko w tym, że gdyby naprawdę broda miała być oznaką zdrowia i męskości, powinna podobać się zdecydowanej większości kobiet. A wiele badań prowadzonych na świecie pokazało, że wcale tak nie jest – jedne panie przepadają za brodaczami, inne ich nie znoszą. Dochodzą też różnice kulturowe. Dla jednych grup broda to oznaka stateczności i zamożności, w innych – zaniedbania i biedy. Prawdziwy miszmasz.
Dlatego niektórzy badacze zaczęli podejrzewać, że to wcale nie o podobanie się kobietom chodziło, ale o… pognębienie konkurentów. Wydatna broda i wąsiska to znak dla innych mężczyzn – jestem silny, dominujący, bardziej agresywny, ja zdobędę kobietę. Teoria ta nie jest pozbawiona słuszności. Prof. Nigel Barber z Birmingham-Southern College prześledził modę męską w latach 1842-1971 i wykazał, że brody i wąsy były najbardziej na topie w czasach, kiedy na matrymonialnym rynku był dostatek młodych, samotnych mężczyzn, np. w czasach kiedy długo już nie było wojen.
No, uderz mnie!
Zupełnie inną hipotezę na temat ewolucyjnego pochodzenia męskiej brody, przedstawiło trzech badaczy z University of Utah (ale tylko jeden brodaty). Prof. David Carrier, biolog ewolucyjny, i dwóch jego współpracowników – Steven Naleway i Ethan Beseris – wykazali, że przeznaczeniem brody miało nie być wykazywanie męskości, ale… ochrona przed innymi mężczyznami oraz ich twardymi pięściami. Krótko mówiąc, broda miała służyć jako amortyzator, chroniący przed połamaniem szczęki w czasie bijatyki na pięści.
Prof. Carrier zwrócił uwagę, że brody wyewoluowały mniej więcej w tym samym czasie, gdy człowiek przyjął postawę wyprostowaną. Wtedy też ręce naszych przodków zyskały przeciwstawny kciuk, pozwalający na zaciskanie dłoni w pięść. Nasi przodkowie szybko zrozumieli, że pięść to świetna broń i zaczęli się nią krewko posługiwać. A jednocześnie hodować brody chroniące przed ciosami innych.
Tyle teoria. Ale naukowcy wykazali też doświadczalnie jej słuszność. Do eksperymentów posłużyły im kawałki żywicy epoksydowej, o twardości podobnej do ludzkiej kości. Badacze powlekli je kawałkami owczej wełny, przypominającej zarost. A następnie zaczęli na te atrapy szczęki z brodą zrzucać różne ciężarki. Okazało się, że taki „zarost” miał świetne właściwości amortyzujące – kawałki żywicy pokryte włosiem amortyzowały uderzenia o 37 proc. lepiej niż bezwłose. Mogły też znieść bez pęknięcia ciosy o 16 proc. silniejsze, niż te bez wełnianej ochrony. Korzyść dla brodaczy oczywista, zwłaszcza w dawnych czasach, kiedy pięści szły w ruch zdecydowanie częściej niż dzisiaj. – A przecież złamanie szczęki jeszcze 5 tys. lat temu oznaczało zagrożenie życia – argumentuje prof. Carrier.
Całe badanie zostało przez innych naukowców uznane za tak zabawne, że zasłużyło na IgNobla. To przyznawana na Uniwersytecie Harvarda coroczna satyryczna nagroda dla badań, które sprawiają, że „najpierw się śmiejemy, a potem zaczynamy myśleć. Badacze bród zupełnie się tym jednak nie przejęli. – Zazwyczaj ta nagroda przyznawana jest za oryginalne pytania badawcze, a to jest przecież to, czym zajmuje się nauka – mówi prof. Carrier.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS