„To są osoby, których mamiono łatwym przejściem do Berlina, które przylatując do Mińska myślały, że to jeden krok do socjalnego raju w Niemczech. Są to osoby, które zapłaciły ogromne pieniądze biurom podróży, które są związane z białoruskimi i rosyjskimi służbami” — powiedział w telewizji wPolsce.pl Maciej Wąsik, wiceminister MSWiA.
Na granicy są biedni ludzie, którzy dali się nabrać na pomysł Łukaszenki, by zrobić północy szlak migracyjny z krajów arabskich do Polski. To są osoby, których mamiono łatwym przejściem do Berlina, które przylatując do Mińska myślały, że to jeden krok do socjalnego raju w Niemczech. Są to osoby, które zapłaciły ogromne pieniądze biurom podróży, które są związane z białoruskimi i rosyjskimi służbami. Co do tego nie mam wątpliwości. Mamy na to dowody. Pewne samoloty przechodziły w Mińsku nawet poza odprawą celną z Bagdadu, czy z Iraku
— zapewnił wiceminister Wąsik. Polityk był gościem Edyty Hołdyńskiej w Rozmowie Porannej telewizji wPolsce.pl
To są osoby, które dostały białoruską wizę, są tam na zaproszenie Łukaszenki. A prezydent Białorusi wykorzystuje ich jako zakładników na granicy. Trzyma ich po stronie białoruskiej, bo widzi, że ta sytuacja w Usnarzu Górnym buduje konflikt
— opowiadał.
Wprowadzenie stanu wyjątkowego utrudnia przerzut osób przez granicę. Kurierzy nie mają prawa wjechać na teren przygraniczny. Nie możemy dopuścić, żeby osoby związane z opozycją przyjeżdżały na granicę i utrudniały żołnierzom pracować. Wywierały wieczną presję na funkcjonariuszy, próbowały ustalać ich tożsamość i wizerunek, hejtowały Wojsko Polskie i próbowały niszczyć urządzenia graniczne. Nie można na to pozwolić
— tłumaczył wiceminister.
Jesteśmy, jako Unia Europejska obiektem ataku hybrydowego
— zaznaczył.
Opozycja w pułapce
Opozycja wpadła w pułapkę, bo źle oceniła tę sytuację. Kilku posłów, którzy pojechali na granicę to pożyteczni idioci, którzy grają w teatrze Aleksandra Łukaszenki. Mam wrażenie, jakby posłem Starczewskim sterował Aleksander Łukaszenka
— ocenił Maciej Wąsik. Pytany o kwestię zatrzymania 20 przestępców z Afganistanu przez niemieckie służby, odniósł się do procedur sprawdzających osób ewakuowanych do Polski.
Sprawdzamy przybyszy z Afganistanu. My typowaliśmy osoby, które mają do nas przylecieć. To osoby, które były współpracownikami polskiego kontyngentu od wielu lat. Mało tego, poproszono nas, by przyleciała do nas grupa afgańskich sędziów, którym może zagrażać reżim talibów. I te osoby były i są przez nasze służby sprawdzane
— zapewnił.
Widzieliśmy obrazki z lotniska w Kabulu. Dantejskie sceny, które świadczą o tym, że w pewnym momencie w samolotach mogą znaleźć się osoby, które nie znajdowały się na listach sojuszniczych. Niemcy badają sprawę. My także, ale u nas ten problem jest mniejszy. Na pewno nie ma osoby z Afganistanu, która nie byłaby sprawdzana przez polskie służby. Jeśli są jakiekolwiek wątpliwości, są rozstrzygane na niekorzyść danej osoby. Dbamy o to, by przyjęcie uchodźców odbyło się w sposób niezagrażający bezpieczeństwu Polski
— zakończył wiceszef MSWiA.
red
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS