A A+ A++

Czwartkowy mecz był dużym wydarzeniem, ponieważ kadra wróciła na swój narodowy obiekt po prawie dwóch latach przerwy, spowodowanej głównie pandemią koronawirusa. Poprzednim razem Polska grała tutaj w listopadzie 2019 roku ze Słowenią w eliminacjach ME, zwyciężając 3:2.

Podopieczni Paulo Sousy zaczęli kwalifikacje MŚ od marcowych spotkań z Węgrami na wyjeździe (3:3), Andorą u siebie (3:0) i Anglią na wyjeździe (1:2). Natomiast Albania pokonała wówczas na wyjeździe Andorę 1:0, uległa u siebie Anglii 0:2 oraz wygrała na wyjeździe z San Marino 2:0.

Mimo większego dorobku Albanii przed tym meczem, faworytami byli Polacy. Goście zdawali sobie z tego sprawę, ale zapewniali, że się nie przestraszą.

Naszą dewizą jest szacunek dla wszystkich, ale absolutnie nikogo się nie boimy. Musimy dać z siebie maksimum – mówił przed spotkaniem włoski selekcjoner Albanii Edoardo Reja.

Z powodu kontuzji nie mogli wystąpić m.in. Piotr Zieliński (obecny na zgrupowaniu, wkrótce będzie gotowy do gry), Sebastian Szymański oraz pauzujący od dawna Krzysztof Piątek i Arkadiusz Milik. Natomiast Mateusz Klich jeszcze przed zgrupowaniem miał pozytywny wynik testu na Covid-19.

Odważna decyzja

Znany z odważnych decyzji Sousa dał od początku meczu szansę debiutantowi – Adamowi Buksie. Nie żałował tej decyzji.

Już przed meczem PZPN informował, że na stadionie nie będzie kompletu publiczności. Ostatecznie frekwencja wyniosła 38 254 widzów.

Czwartkowe zawody oglądali z trybun prezydent Andrzej Duda (wcześniej tego dnia spotkał się z nowym prezesem PZPN Cezarym Kuleszą) oraz wicepremier, minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu Piotr Gliński.

Początek meczu to był festiwal żółtych kartek dla rywali. Po jedenastu minutach aż trzech albańskich piłkarzy miało już na koncie takie upomnienie.

W 12. minucie biało-czerwoni objęli prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego Jakuba Modera i zgraniu piłki przez Kamila Glika gola, również głową, strzelił z bliska Robert Lewandowski. Arbiter czekał chwilę, konsultując się z VAR, ale uznał trafienie kapitana gospodarzy. To 70. gol rekordzisty Lewandowskiego w reprezentacji, a 27. na PGE Narodowym. Na stadionie eksplozja radości, ale od tego momentu biało-czerwoni grali coraz gorzej, w przeciwieństwie do rywali.

W 25. minucie trybuny ucichły – Albańczycy wyrównali. Po podaniu Klausa Gjasuli piłkę świetnie opanował wbiegający z lewej strony Sokol Cikalleshi i płaskim strzałem przy słupku pokonał Szczęsnego.

W 32. minucie polski golkiper zachował się jednak znakomicie, broniąc groźny strzał Reya Manaja. Osiem minut później goście przeprowadzili kolejną ciekawą akcję i znów górą po uderzeniu Manaja był Szczęsny. Albańczycy sprawiali lepsze wrażenie, stwarzali więcej dogodnych okazji, jednak gola na 2:1 strzelili biało-czerwoni. W 44. minucie po dośrodkowaniu Przemysława Frankowskiego do siatki w swoim debiucie trafił głową Buksa.

Dwa strzały, dwie bramki – skuteczność drużyny Sousy w pierwszej połowie była imponująca, lecz gra wyglądała gorzej. W drugiej części polscy piłkarze szybko postarali się o to, żeby kibice nie musieli się już więcej martwić.

W 54. min znakomitym rajdem prawą stroną popisał się Lewandowski, żaden z rywali nie był w stanie go zatrzymać, 33-letni napastnik podał wzdłuż linii bramkowej, a Grzegorz Krychowiak dopełnił formalności.

Dwubramkowe prowadzenie wprowadziło nieco uspokojenia w poczynania drużyny Sousy. Wprawdzie Albańczycy stworzyli jeszcze kilka sytuacji, ale Szczęsny nie dał się pokonać. Natomiast w 89. min Polacy przeprowadzili skuteczny kontratak z udziałem dwóch rezerwowych. Po podaniu Karola Świderskiego wynik na 4:1 ustalił Karol Linetty.

Cieszy, że wygraliśmy, cieszą cztery gole. Wynik dużo lepszy niż gra, która dziś trochę zawodziła, ale w eliminacjach najważniejsze są punkty i zwycięstwa. Trzecia bramka dała nam potwierdzenie, że nic złego już się nie stanie, że możemy kontrolować mecz i ewentualnie jeszcze coś strzelić. Chyba wszystkie sytuacje, które mieliśmy, zamieniliśmy na bramki. Skuteczność cieszy, ale utrzymywanie się przy piłce to jest coś, co powinniśmy poprawić.

Robert Lewandowski

Nie przegap:

Paulo Sousa: Albania była dla nas wyzwaniem

Polska – Albania 4:1 (2:1)

Bramki: dla Polski – Robert Lewandowski (12-głową), Adam Buksa (44-głową), Grzegorz Krychowiak (54), Karol Linetty (89); dla Albanii – Sokol Cikalleshi (25).

Żółte kartki: Polska – Karol Świderski, Jan Bednarek. Albania – Amir Abrashi, Keidi Bare, Elseid Hysaj, Rey Manaj, Klaus Gjasula.

Sędzia: Maurizio Mariani (Włochy). Widzów 38 254. 

Składy na mecz Polska – Albania

Polska: 1-Wojciech Szczęsny – 18-Bartosz Bereszyński, 15-Kamil Glik, 5-Jan Bednarek, 13-Maciej Rybus – 7-Kamil Jóźwiak, 10-Grzegorz Krychowiak, 16-Jakub Moder, 21-Przemysław Frankowski – 14-Adam Buksa, 9-Robert Lewandowski (kapitan).

Albania: 1-Etrit Berisha (kapitan) – 18-Ardian Ismajli, 6-Berat Djimsiti, 15-Marash Kumbulla – 4-Elseid Hysaj, 7-Keidi Bare, 8-Klaus Gjasula, 22-Amir Abrashi, 10-Rey Manaj, 20-Lorenc Trashi – 16-Sokol Cikalleshi.

Po starciu w Warszawie z Albanią biało-czerwonych czeka w niedzielę potyczka z San Marino w Serravalle, a 8 września spotkanie z Anglią, znów na PGE Narodowym.

Zobacz również:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułBędzie wesoło i rozrywkowo, czyli Jesień Teatralna w CK „Muza”
Następny artykułCudownie uzdrowieni wezmą udział w uroczystościach beatyfikacyjnych