Jest wieczór, 15 grudnia 2012 roku – dzień przed 90. rocznicą zabójstwa Gabriela Narutowicza. W pobliżu ul. Piotrkowskiej w Łodzi gromadzą się narodowcy. Ok. 700 osób. Przejdą przez miasto. Będą krzyczeć, że „raz sierpem, raz młotem…”, omal nie pobiją czarnoskórego przechodnia.
Na wprost nich staje Leszek Jażdżewski, przyszły współorganizator Igrzysk Wolności. Na razie znany jest tylko jako redaktor „Liberté”, niszowego czasopisma społeczno-politycznego.
Z transparentem „16 XII 1922: Zachęta – Pamiętamy” Jażdżewski wchodzi na murek, który narodowcom służy za mównicę. Konsternacja. Niektórzy wiwatują, bo myślą, że pamięta to, co oni: bohaterski czyn wyklętego nacjonalisty, który walczył o Polskę dla Polaków i zabił prezydenta masona.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS