Na przykład w przydomowym warzywniaku:
– Wchodzę po pomidory, a pani mówi: proszę nie brać, syn już dzisiaj kupił.
Albo w muzeum, gdzie idą całą rodziną: – Przy kasie słyszę: dla pani normalny, a dla chłopców ulgowe?
Ola* (48 lat) kiwa głową ze zrozumieniem. Z młodszym o dziewiętnaście lat Markiem* mają tak samo:
– Jak kupujemy bilety wstępu i jestem z dziećmi i Markiem, to pytają czy najstarszy syn jeszcze studiuje – śmieje się Ola. – Ale na bilet rodzinny się już nie łapiemy, bo w sumie jest nas pięcioro. Żartujemy, że taka z nas trochę rodzina patologiczna, w każdym aspekcie jesteśmy niewymiarowi.
Takie „niewymiarowe” pary w których kobieta jest młodsza o dwadzieścia lat od partnera lub te, gdzie mężczyzna jest w wieku synów swojej partnerki, dziewiętnastowieczny demograf Witold Załęski określał jako „małżeństwa z wiekiem niestosownym”. Ponad sto lat później, podobne w tonie, choć wyrażane o wiele dosadniej opinie, wciąż można poczytać w internecie.
Najbardziej szkodliwe w utrwalaniu stereotypów, dotyczących związków z dużą różnicą wieku, są portale plotkarskie. Od lat, wśród najlepiej „klikających” się tematów ze świata show biznesu znajdują się rankingi, zestawienia i galerie opatrzone frazami:
„Sześćdziesięcioośmiolatkowi dziecko urodziła dwudziestopięciolatka”. „33 lata – dokładnie tyle dzieli aktorkę i reżysera”.
„Zobacz! Tej różnicy wieku zupełnie po nich nie widać!”
Czytaj także: „Pary mówią, że seks się popsuł, bo jedno chce wieczorem, drugie rano. Jedno chce łagodnie, drugie z klapsem”
Gdy partnerka jest starsza
Katarzyna Popiołek, psycholożka społeczna i dr hab. prof. Uniwerystetu SWPS zauważa , że dotyczą one relacji, w której starszą stroną w związku pozostaje mężczyzna. – Przywykliśmy, w naszej patriarchalnej, machocentrycznej kulturze, częściej akceptować bliskie relacje między starszymi mężczyznami, najczęściej dość bogatymi i bardzo młodymi, pięknymi kobietami – komentuje psycholożka. – W takich związkach jesteśmy skłonni dostrzegać z jednej strony myśliwego, któremu udało się zdobyć wspaniałe trofeum, z drugiej dziewczynę, która spożytkowała swą urodę do osiągnięcia dobrej pozycji życiowej. Jednocześnie Popiołek zauważa, że w ostatniej dekadzie zwiększa się frakcja małżeństw, w których to partnerka jest starsza.
Potwierdzają to badania Głównego Urzędu Statystycznego: w 2010 roku, żon starszych od swoich mężów o minimum 11 lat w Polsce było 862, a w 2020 roku już 997. – To istotna różnica. Nie mamy dokładnych badań, a te pokazane przez GUS dotyczą jedynie małżeństw, jednak na ich podstawie widać, że coraz więcej par odważa się na coś takiego – zaznacza.
Jak te różnice wyglądają w codziennym życiu? Dla Oli ta różnica, odczuwalna jest w ilości doświadczeń. Bo kiedy Marek szedł do podstawówki, ona rodziła pierwsze dziecko, miała męża, zakładała firmę. A jak zaczynał studia, rozwodziła się i zmieniała zawód. – Starszy facet byłby też bardziej osadzony życiowo. Z domem, samochodem na stanowisku. A Marek dopiero zaczyna swoja karierę – zauważa.
Za to nie ma między nimi spięć, które towarzyszą związkom równolatków. Bo zdaniem Oli, starsi faceci są zbyt poukładani. Marek ma łatwość w podejściu do życia. Wychował się w świecie internetowym, interesuje się technologią. To także ułatwia mu kontakt z trójką jej nastoletnich dzieci z poprzedniego związku. Chłopakom oddaje za ciasne koszule, ze starszym ćwiczy jazdę po mieście przed egzaminem na prawko, z córką jeździ na szoping.
Taki układ nie dziwi Katarzyny Popiołek, której zdaniem na związek z młodszym mężczyznom najczęściej decydują się kobiety niezależne, dojrzałe i spełnione życiowo. – Kobiety się wyzwoliły. Mają więcej pasji, są młodsze duchem, więcej im się chce – wymienia psycholożka. – Obecnie, kobieta która ma czterdzieści parę lat, wśród swoich rówieśników widzi panów, którzy tracą energię, zmierzają ku emeryturze i oczekują od partnerki dość szerokiej obsługi. A ona szuka bliskiej osoby, a równocześnie towarzysza do najróżniejszych aktywności. Jeśli trafi się jej partner, młody ale dojrzały, nie będzie chłopaczkiem poszukującym doznań, to oni się tu świetnie spotkają.
– Tego brakowało w moich poprzednich związkach! – przyklaskuje Mariola. Ma 46 lat i intensywnie błękitne włosy. Zajmuje się projektowaniem ubrań. Jej mąż Adam jest młodszy o 10 lat, pracuje jako fryzjer, poznali się jak czesał modelki na pokazach Marioli. Połączyła ich zawodowa pasja i ambicje związane ze światem mody. Podobnie czuli wybieg, mieli wspólne wizje, do tego masę czasu spędzali razem w pracy i na branżowych wyjazdach. Parą są od czternastu lat, prowadzą razem biznes i wychowują czwórkę dzieci, z czego dwoje wspólnych.
Mariola: Ciągle gdzieś mnie pchało. Chciałam podróżować próbowałam zrobić stolicę mody z Legnicy, skąd pochodzimy, organizowałam pokazy i konkursy dla projektantów – opowiada Mariola. – W tym czasie, mój były mąż zostawał w domu z synem. Nie dla tego, że musiał. Po prostu, to nie był jego świat. A Adam? Ma energię, której brakowało moim byłym, nadąża za mną.
Adam: Imponowała mi na długo przed tym, jak zostaliśmy parą, chciałem z nią pracować. Podobał mi się jej styl bycia, otwartość i to, że brnie do przodu. Od początku chcieliśmy czegoś więcej, niż reszta świata, chcieliśmy wyrwać się z Legnicy. Nie musiałem jej za sobą ciągnąć, jak młodszych dziewczyn.
Mariola przyznaje, że początkowo do związku z Adamem podchodziła sceptycznie. Był dwudziestoletnim chłopakiem, zaledwie siedem lat starszym od jej pierwszego syna, spotykał się z modelkami, lubił imprezować. Mimo to, mogła na nim polegać. Wspierał ją gdy rozstawała się z mężem, doprowadził jeden z pokazów do końca, kiedy niespodziewanie wylądowała w szpitalu. I to on, gdy okazało się, że jest w ciąży, przekonywał, że dadzą radę i że chce wspólnie z nią wychować dziecko.
Macron. Baśń ze szczęśliwym zakończeniem
Jak podkreśla Katarzyna Popiołek, na związki ze starszymi od siebie kobietami decydują się mężczyźni dojrzalsi od swoich rówieśników. Na dowód, psycholożka przytacza historię związku Brigitte i Emmanuela Macronów. Uczeń, zafascynowany swoją nauczycielką, powraca po osiągnięciu dojrzałości i żeni się z wybranką. – Prawdopodobnie planował, że to zrobi, ale najpierw chciał coś osiągnąć, zająć życiową pozycję by móc zaimponować dojrzałej kobiecie – tłumaczy ekspertka. – To pokazuje, że był dojrzalszy od swoich kolegów. Potrafił z dorosłą kobietą rozmawiać o wielu sprawach, stworzyć z nią intelektualną więź, wykraczającą poza seksualne zauroczenie.
O ich związku zrobiło się głośno kilka lat po ślubie, gdy w 2017 roku Emmanuel Macron objął urząd prezydenta Francji. – To był moment zwrotny w społecznym postrzeganiu tego typu par – przekonuje Popiołek, a profesor Bogdan de Barbaro dodaje: Celebryci przecierają szlaki. Mogą detabuizować różne tematy, przez co odejmują ludziom wstydu. Działa tu zasada: jeżeli on/ona może, to przecież ja też.
Gdy on jest młodszy. Ojcostwo z odzysku
Związek ze starszą kobietą, jeśli jest już matką, wiąże się dodatkowo z wejściem w relację z jej dziećmi. Akceptacja nowego partnera, rola, jaką on wobec nich przyjmie oraz wiek dzieci decydują o rodzaju i sile więzi. Zdaniem psychologów, warto temat ten poddać wspólnej refleksji już na początku związku. – Jak dobrze pójdzie, to będzie z tego przyjaźń, a jak źle, może dojść do rywalizacji między młodym partnerem a dziećmi tej kobiety. Bo dzieci mogą mieć poczucie, że ktoś im zabiera matkę – tłumaczy profesor de Barbaro.
Mariola: Kiedy wprowadził się Adam, mój pierwszy syn Kamil był nastolatkiem. Początkowo miał problem z naszym związkiem. Adam był dla niego trochę takim starszym kolegą, a nagle wszedł w rodzinę. Kamil obawiał się jak zareagują jego koledzy, podkreślał, że Adam jest bardzo młody. Zupełnie inaczej było z pięcioletnim Karolem. On przyjął to naturalnie.
Adam: Nie starałem się być dla nich tatą, nie było rozmów, że teraz mają mnie słuchać, szliśmy za to grać razem w piłkę by wspólnie spędzić czas. Gdy urodził się Błażej (wspólny dziecko Marioli i Adama – przyp. red.), oboje dbaliśmy, żeby nie było między chłopakami różnic. I wychowywaliśmy wszystkie dzieci w dużej tolerancji.
Marek przyznaje, że trudno było mu wejść w rolę rodzica. Gdy zaczął spotykać się z Olą, jej młodsze dzieci kończyły podstawówkę, a najstarszy syn był już w liceum. Chodzi za to na wywiadówki, czasem odbiera któreś w nocy z imprezy, stara się być bardziej stanowczy niż Ola, ale nie próbuje być „tatą”.
– Ominąłem większą część ich życia, tego się nie da się nadrobi. Im jest bliżej do wyprowadzki z domu, niż mnie do ich wychowywania – tłumaczy. Pytany o to czy chciałby mieć swoje dziecko, odpowiada, że może kiedyś, ale na razie o tym nie myśli.
Zobacz też: Syn z poprzedniego związku, córka obecnej żony, wspólny syn. Wakacyjne domino patchworków
Wujek nie tata
A jak reagują małe dziewczynki, kiedy u boku mamy pojawia się obcy mężczyzna, który mógłby być ich dziadkiem? Patrycja (32 l.) i Sławek (57 l.). mieszkają ze sobą dwa lata. Wspólnie wychowują kilkumiesięcznego synka oraz dwie córki w wieku wczesnoszkolnym z poprzedniego związku Patrycji. Sławek w ich życiu pojawił się znienacka. Wprowadził się po tym, jak z mieszkania wyrzuciła go była żona. Nie mieli czasu na przygotowanie gruntu pod nową sytuację, rozmowy z dziewczynkami.
Czy Polaków wciąż dziwią związki z dużą różnicą wieku?
Fot.: iStock
Patrycja: Wcześniej spałam razem z córkami, ale gdy pojawił się Sławek musiałyśmy z tym skończyć, bo mieszkaliśmy wtedy w kawalerce. Zasypiałam więc z dziewczynami, potem szłam do niego, a jak któraś z córek się budziła, wracałam. Tak wędrowaliśmy przez pół nocy.
Dziewczynki na początku były przeciwne, pytały czy wujek musi z nimi mieszkać, że lepiej było im samym. Dla Sławka to też był szok. Z poprzedniego związku wyniósł przeświadczenie, że dzieci nie są równe dorosłym, że wspólne spanie w tym wieku to przesada. Nie przekonywały go też metody wychowawcze Patrycji.
Patrycja: On uważa, że ja się córkom tłumaczę, a ja z nimi po prostu rozmawiam, często się przytulamy. Sławek nie zaznał takich relacji z dziećmi, uważa, że jak córki wyrażają swoje zdanie, to wchodzą mi na głowę.
Sławek: Chcę mieć też jakiś autorytet. Nie jestem ich kolegą, nie pozwalam mówić do siebie: tato, na szczęście wolą mówić „wujku”. Ale po rozmowie z panią psycholog wiem, że jak któraś będzie chciała, to nie będę zabraniał. Przez ostatnie miesiące nasze relacje bardzo się poprawiły, staram się nie podnosić głosu, ale czy ja je kocham taką miłością rodzica? No chyba nie.
– To nie jest tak, że wciska się pstryczek i od razu się kogoś kocha – zauważa Katarzyna Popiołek. – Przecież ten mężczyzna wcześniej nie znał tych dzieci, a one się sprzeciwiają, bo widzą w nim zagrożenie. Psycholożka dodaje, że teraz Patrycja, Sławek i dziewczynki potrzebują czasu i wspólnych działań, żeby móc zbudować relację.
Taki typowy pornol
Barbara (45 l.) po latach odkryła, że związek jej życia rozpadł się przez wstyd. Starszego o osiemnaście lat Alessia poznała w pracy. Miał zostać w Polsce tylko do końca projektu, a spotykali się przez piętnaście lat. W tym czasie Alessio dwukrotnie zmieniał żony, a Barbara urodziła dwójkę dzieci innemu mężczyźnie.
– Miałam dwa życia, dwa odrębne byty i żyłam w trójkącie. Z jednym uważałam, a z drugim robiłam dziecko.
Gdy kłóciłam się z mężem, mówiłam: idę odreagować na siłownię, a biegłam do Alessia – opowiada dzisiaj. – To było połączenie dusz, żadnych cichych dni. Seks? Nie umiałam mu się oprzeć. W biurze, na kserokopiarce. Taki typowy pornol.
Dlaczego nie zdecydowali się na stały związek? – Może trochę przez dzieci? – zastanawia się Barbara. Bo przecież na początku znajomości zarzekała się, że nie chce ich mieć, a potem urodziła dwójkę. Czuła, że Alessio nie byłby dobrym ojcem, zresztą miał córkę niewiele młodszą od niej. Po chwili zastanowienia dodaje jednak, że jednym z powodów jeszcze w początkach tej znajomości, był po prostu wstyd.
– Szliśmy do restauracji i czułam się oceniana. Bratowa mi mówiła: takiego starego dziada sobie wzięłaś? A koleżanka dodawała: to może być fajne jeszcze przez dziesięć lat, ale potem? Wyobraź sobie, że idziesz z takim sześćdziesięciolatkiem do wyra. Byłam przed trzydziestką i nie umiałam sobie tego wyobrazić – opowiada. Dyskomfort z powodu różnicy wieku towarzyszył jej głównie w kraju. – Jeździliśmy na targi po całej Europie, ale jak tylko przekraczaliśmy polską granice, nie pozwalałam mu na żadne gesty, ani na bliskość. Nie potrafiłam się przełamać. Wyobrażałam sobie, że to może być dla innych obrzydliwe, że sypiam z dziadem – tłumaczy.
Dziś Barbara mieszka poza Polską i żyje ze starszym o piętnaście lat Carlem. Zmiana kraju zweryfikowała jej obawy sprzed lat: – W Anglii osoba po sześćdziesiątce wciąż pracuje, chodzi do klubów, nie znika na margines życia. W firmach odbywa się zarządzanie wiekiem, starsi pracownicy są doceniani, pracują z młodszymi, a w hotelu kelnerzy mają po sześćdziesiąt lat. Być może dlatego na ulicy, takie związki nikogo nie dziwią – zastanawia się.
Profesor Bogdan de Barbaro tłumaczy, że różnica w swobodzie obyczajowej i sposób jej postrzegania to kwestia wzorca kulturowego, która w Polsce dopiero się zmienia. Dodaje też, że rodzaj wstydu towarzyszącego Barbarze jest powszechną koncepcją emocjonalną: – Pojawia się obawa, że ktoś pomyśli, że jesteśmy w tym związku dla pieniędzy lub pozycji społecznej. Takie zawstydzenia, są częste w naszym wewnętrznym kontekście wyobrażeniowym. To myślenie w rodzaju: co ja myślę, że inni o mnie myślą – wyjaśnia profesor.
Zobacz więcej: Bogdan de Barbaro: Samotność może być użyteczna i nie musi nas przygniatać
Mitologia powszednia
Mit sponsora i utrzymanki pojawia się we wszystkich rozmowach.
Ola: Jak facet jest starszy, to normalne, a w drugą stronę ta różnica wieku jest dziwna. Nie mam wielkich pieniędzy, jestem całkiem zwyczajna, więc ludzie się zastanawiają: czemu on z nią właściwie jest?
Mariola: Gdy przeprowadziliśmy się do Szwecji, klientki z salonu fryzjerskiego spekulowały, że dzieci to przykrywka, a Adam to gej i jest ze mną dla kariery.
Sławek przyznaje, że wielu jego znajomych było przekonanych, że Patrycja poleciała na kasę, dlatego na początku mieli z tym spory kłopot. On chciał jej dawać pieniądze, ona nie chciała brać. Obecnie Patrycja jest na urlopie macierzyńskim i ma mniejsze dochody, więc Sławek zostawia gotówkę w domu, by w razie potrzeby była łatwo dostępna. – Ciężko jest mi go prosić, by finansował jakieś nasze potrzeby. Może przez to, że z córkami jesteśmy we trzy, a on zapieprza jeden? Nie chcę czuć się jak utrzymanka – tłumaczy.
Taka postawa dziwi Barbarę: Podejrzenie o to, że jestem z kimś dla pieniędzy to dla mnie nie byłby żaden wstyd. To dowód na to, że jestem całkiem operatywna – mówi z dumą. A psycholożka Katarzyna Popiołek przekonuje, że jeśli mamy partnera, który od strony materialnej jest w stanie obdarować nas lepszym życiem, a jednocześnie jest nam bliski, to nie ma w tym nic nagannego i należy to wziąć. – A ludzie? Oni i tak będą gadać.
I żyli długo i szczęśliwie…
Co decyduje o powodzeniu związku z dużą różnica wieku i jak pary wyobrażają sobie wspólną przyszłość?
Ola i Marek koncentrują na najbliższych latach. Planują przeprowadzkę do Sopotu, rodzinnego miasta Marka. Ola uwielbia morze, a on ciągle nie przyzwyczaił się do suchego, wrocławskiego klimatu.
Patrycja marzy o powrocie do pracy, kiedy odchowa już dzieci. Sławek przejdzie wtedy już na emeryturę i będzie czekał na jej powrót z parującym obiadem.
Basia założyła Tindera. Jak coś nie wyjdzie z Carlem, poszuka sobie młodszego.
Mariola i Adam planują zakup kampera. Chcą podróżować po całej Europie. Mariola: Tylko nie wiem jak ja z nim wytrzymam na takiej małej przestrzeni na starość. Już teraz zaczyna marudzi, kubki w szafkach układa równo. Ale zmieniać go na młodszy model? Chyba już nie wypada…
* imiona niektórych bohaterek i bohaterów zmieniłam na ich życzenie
Czytaj więcej: „Ratownicy TOPR? Już w czasach mojej mamy mieli duże powodzenie u kobiet”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS