– Po spotkaniu z Ministerstwem Finansów mam dla polskiego sportu bardzo dobre wiadomości. Postanowiliśmy, że wydatki na sport w przyszłorocznym budżecie będą znacząco większe – mówi Minister Kultury, Dziedzictwa Narodowego i Sportu Piotr Gliński.
Grzegorz Wojnarowski
Newspix
/ ANNA KLEPACZKO
/ Na zdjęciu: Piotr Gliński
Grzegorz Wojnarowski, WP SportoweFakty: 14 medali polskich sportowców na igrzyskach w Tokio to pana zdaniem sukces, umiarkowany sukces, czy jednak chciałoby się więcej?
Piotr Gliński, Wicepremier, Minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu: Po pierwsze – chciałoby się więcej. Po drugie – to sukces. A w trzecim zdaniu dodam: umiarkowany sukces. Musimy patrzeć na ten dorobek przez pryzmat potencjału państwa. 14 medali dla 40-milionowego kraju to nie jest oszałamiająca liczba. Ale w perspektywie indywidualnej – każdego z medalistów – to wielki sukces, za który jesteśmy bardzo wdzięczni naszym sportowcom, trenerom, sztabom. Igrzyska uświadamiają przecież, jak trudno jest zdobyć medal olimpijski.
Jaki w pańskiej ocenie jest ten potencjał?
Wielki i nie do końca wykorzystany. Na igrzyskach w Tokio polski sport pokazał dwa oblicza, może nawet trzy. Dobrą pracę w kilku związkach sportowych i wspaniałe wyniki, zdecydowanie niesatysfakcjonujące rezultaty w kilku innych, a także takie występy, które dobrze rokują na przyszłość albo takie, gdzie do sukcesu zabrakło trochę szczęścia.
Te związki, które przywiozły z Japonii medale, zostaną w jakiś sposób nagrodzone przez ministerstwo?
Będziemy promować federacje, które dobrze funkcjonują. Lekkoatletykę czy sporty wodne, które regularnie zdobywają medale na igrzyskach, mistrzostwach świata czy Europy. Nie jestem jednak zagorzałym zwolennikiem reguły “zero kompromisu”, jak jest to określone w systemie brytyjskim. Ona mówi, że tam, gdzie nie ma wyników, tam nie ma finansowania. My będziemy wciąż wspierać wszystkich, ale w zróżnicowanym zakresie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: rośnie nowa gwiazda futbolu. Przepiękny gol!
A skoro już mowa o pieniądzach, to po spotkaniu z Ministerstwem Finansów mam dla polskiego sportu bardzo dobre wiadomości. To jest swoisty przełom! Postanowiliśmy, że wydatki na sport w przyszłorocznym budżecie będą znacząco większe. Między innymi powołamy cztery nowe programy stypendialne. Jeden z nich to Team 100, który przejdzie z Polskiej Fundacji Narodowej do naszego resortu. Jak potrzebny jest to program, pokazuje przykład naszego złotego medalisty z Tokio Kajetana Duszyńskiego, który mówi, że dla niego było to pierwsze porządne wsparcie, które umożliwiło mu spokojne treningi. A łącznie z Team100 skorzystało aż ośmioro naszych tokijskich medalistów!
A pozostałe trzy programy?
Team 100 obejmie wsparciem również grupę 15-, 17-letnich sportowców. A więc będziemy mieli Team100 Junior. Chodzi o to, żeby młodych ludzi, w wieku, w którym podejmuje się ważne życiowe decyzje, poprzez nasze wsparcie zatrzymać przy sporcie. Powstanie także system stypendialny dla wyróżniających się trenerów klubowych, który umożliwi dodatkowe wsparcie dla tych szkoleniowców, którzy na to zasługują. Oraz specjalny system wsparcia ministerialnego, który umożliwi nam pomaganie sportowcom poza związkami i bez względu na ich wyniki. Chodzi o to, żeby nie zostawić bez wsparcia nikogo, kto na to zasługuje. Program będzie dla tych, którzy leczą skomplikowane urazy, z kimś się skłócili, nie uzyskali odpowiednich wyników, mają taką czy inną losową historię. Mam na myśli takie osoby, jak Natan Węgrzycki-Szymczyk, Dominika Muraszewska-Baćmaga czy choćby Dawid Tomala, który nie był objęty żadnym systemowym programem wsparcia i był bliski porzucenia sportu. Został przy nim dzięki swojej wytrwałości i przywiózł z Tokio złoto. Chcemy, żeby takich historii nie było, żeby rokujący sportowcy nie musieli szukać dodatkowej pracy, żeby się utrzymać.
Wszystkie te programy będą prowadzone u nas w Instytucie Sportu, jako operatora. Instytut otrzyma też znacznie większą dotację w przyszłym roku, o ponad 100 procent.
Gdy programy te wejdą w życie, będziemy mogli powiedzieć, że polski sport wchodzi w nową epokę. Moi poprzednicy w ministerstwie stworzyli pewne cenne ramy. Witold Bańka powołał kilka nowych programów, które się sprawdziły. One będą kontynuowane i rozwijane. Będzie także trochę więcej wsparcia dla związków, a nowe programy stypendialne uzupełnią olbrzymią lukę braku wsparcia bezpośredniego dla pewnych grup – trenerów czy młodych zawodników. Uważam, że warunki dla polskiego sportu nie są złe, ale będą jeszcze lepsze. I to jest nasze zadanie na kolejne lata.
O ile wzrośnie finansowanie sportu z budżetu państwa?
Jeżeli Sejm uchwali taki budżet, będzie to bardzo znaczący wzrost. Ustalenia są takie, że budżet ministerstwa w dziale sportu wzrośnie o 135 milionów, a wpływy z Totalizatora Sportowego będą większe o co najmniej 60 milionów. Do tego otrzymamy jeszcze 45 milionów złotych na licencję, którą musimy wykupić, żeby zorganizować mistrzostwa świata w siatkówce kobiet. Olbrzymie pieniądze jak na samą licencję i szczerze mówiąc, uważam to za swoisty “wyzysk”. Ale to nie oznacza, że jednocześnie organizację mistrzostw uważam za błąd. Cieszę się, że one się w Polsce odbędą. To może być ważny krok do przodu dla naszej kobiecej siatkówki, której teraz kibicujemy w mistrzostwach Europy. Chcielibyśmy, żeby nasze panie były na takim poziomie jak panowie. Oni, mimo niepowodzenia w Tokio, są w ścisłej światowej czołówce. Przydarzyła im się bardzo bolesna porażka, ale to nie koniec świata. Gdyby z Francuzami wygrali, według mnie mogliby zdobyć złoto. Bardzo współczuję zawodnikom i trenerowi. Ale trudno, tak bywa. Nie zmienia to faktu, że poziom siatkówki jest w Polsce bardzo wysoki. Musimy to wykorzystywać i organizować największe siatkarskie imprezy.
Będziecie teraz rozliczać związki, których przedstawiciele wypadli w Tokio poniżej oczekiwań? Albo takie federacje, w których źle się dzieje? Myślę tu na przykład o Polskim Związku Pływackim.
Pływanie to piękna, klasyczna i prestiżowa dyscyplina sportu. Mamy z nim kłopot. Pojawiło się kilka talentów, w Tokio mieliśmy dwa finały z udziałem młodych zawodników – Krzysztofa Chmielewskiego i Jakuba Majerskiego. Jednak choć pływanie daje na igrzyskach bardzo dużo medalowych szans, Polacy po raz kolejny wrócili z pustymi rękami. Do tego był skandal przed igrzyskami, przez który sześć osób musiało wrócić do domu. Ministerstwo nie miało tu żadnych narzędzi, bo kwestie akredytacji i minimów to sprawy związków i Polskiego Komitetu Olimpijskiego. My się tym systemowo nie zajmujemy, po prostu nie leży to w naszych kompetencjach. Osoby, które twierdziły publicznie inaczej, powinny się wstydzić, że osobisty dramat młodych ludzi próbowały wykorzystać do przepychanki politycznej.
Jednak to ministerstwo finansuje związki, w których dochodzi do takich zaniedbań.
Dlatego będziemy wyciągać konsekwencje. Zbliżamy się do okresu rozliczeń, czyli wyborów w związkach sportowych. Dojdzie do nich także w pływaniu. Liczę na to, że nastąpią rozsądne zmiany. Będę również apelował do środowisk, żeby podejmowano śmiałe decyzje.
W niektórych miejscach będziemy uzależniali finansowanie od dobrej współpracy. Przykładem jest Polski Związek Kolarski. Jeżeli związek nie wywiąże się z tego, co zaproponowałem kilka miesięcy temu – sprzedaż COS-owi po rozsądnej cenie toru w Pruszkowie oraz przywrócenie w federacji normalności, zastanowimy się, czy będziemy ten związek dalej wspierać. Mamy piękny tor, który jest zadłużony, na którym “siedzi” komornik. I “zero” wyników w Tokio. Tak być nie może.
Przyjrzymy się też kilku innym dyscyplinom, w których nie ma wyników. Związkowi bokserskiemu, strzelectwu, łucznictwu, badmintonowi, szermierce czy judo, które jest mi szczególnie bliskie, bo kiedyś je uprawiałem. W tych sportach mamy wielkie tradycje, a od lat sukcesów brakuje. Musimy sprawdzić, czy “biznesplany” tych federacji dają nadzieję, czy też grożą kolejnym “bankructwem”.
Zwiększanie budżetu na sport daje nadzieję na większą zdobycz medalową na kolejnych igrzyskach, ale czy to wystarczy, żeby z czasem polskich medali było nie 15, a 25 czy 30? Jeśli spojrzeć na tabelę medalową igrzysk w Tokio, przed nami są głównie znacznie bogatsze kraje. Niemcy, Włochy, Holandia, Nowa Zelandia.
Dorobek medalowy państw, które pan wymienił, to nie tylko kwestia budżetu, ale także kultury. Tam sport jest jej częścią. Nowa Zelandia czy Holandia żyją duchem sportu. Sam, będąc kiedyś w Holandii, byłem świadkiem, co się działo, gdy w zimie, w telewizji zapowiedziano z dnia na dzień brak opadów i mróz. Wszyscy brali urlop na następny dzień, żeby pojeździć na łyżwach na zamarzniętych – jak u Bruegla – kanałach. W Nowej Zelandii ludzie szaleją na punkcie rugby, uwielbiają wioślarstwo i kajakarstwo. Możemy zazdrościć tym społeczeństwom usportowienia. Ale my przegrywamy także regularnie z Węgrami. Dlatego to zwiększenie finansowania polskiego sportu i nowe programy stypendialne to kolejny krok do tych – symbolicznych – 20-25 medali na Igrzyskach.
My pod względem masowości sportu bardzo odbiegamy od tych krajów. Jest jakiś plan, żeby to zmienić?
Nasze wzorce kulturowe zostały zniszczone przez dwa totalitaryzmy. Sport też na tym ucierpiał. Żeby był bardziej obecny w naszym stylu życia, programy powszechne również otrzymają znacznie większe środki. W 2022 roku zwiększymy wydatki na przykład na program “Sportowe Wakacje” i na “Sport dla Wszystkich”. Aktywność ruchowa jest ogromnie ważną sprawą, a my mamy z nią problem. Od 2014 roku średnia długość życia w Polsce się nie zwiększa i to jest w dużej mierze związane z naszym stylem życia. Marzy mi się powołanie narodowego programu rozwoju aktywności ruchowej. Uważam, że jest bardzo potrzebny. Zręby już powstają – współpracujemy z Komitetami Medycznymi PAN, ze środowiskiem sportu masowego, z naszymi gwiazdami sportu – i myślę, że w końcu uda się go stworzyć. I co ważniejsze – skutecznie wdrożyć.
Trzeba naszą sportową kulturę zbudować od nowa?
Kultury nie buduje się od nowa, ona oznacza długie trwanie, nawarstwianie się zjawisk. Musimy bazować na tym, co jest naszym zasobem i łączyć to z nowoczesnymi rozwiązaniami. Cierpliwie budować instytucje, wymuszać ewolucyjne, pozytywne zmiany.
Czytaj także:
“Już by mnie nie było w Polsce”. Vital Heynen znów zaskoczył
Polsat tego nie pokazał, telewidzowie wściekli. Jest skarga
Zgłoś błąd
WP SportoweFaktyPolska
Igrzyska olimpijskie
Lekkoatletyka
Piotr Gliński
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS