A A+ A++

Tomasz Karolak śpiewał, że “Falubaz to magia”, a prezesi konkurencyjnych klubów twierdzili, że żużel w Zielonej Górze to religia. Po latach nic z tego nie zostało. Klub właśnie spadł z PGE Ekstraligi. Czy to koniec legendy?

Łukasz Kuczera

Łukasz Kuczera


WP SportoweFakty
/ Foto Forysiak.
/ Na zdjęciu: stadion Falubazu na derbach

“Falubaz to magia” – to hasło zielonogórzanie zawdzięczają Tomaszowi Karolakowi, który wypromował klub i żużel w serialu “39 i pół” w TVN. Zbiegło się ono w czasie z lepszym okresem w historii dyscypliny w tym mieście. Prezes Robert Dowhan miał pomysł na Falubaz, ściągał kolejne gwiazdy i zdobywał medale. Gdy w roku 2009 zespół został Drużynowym Mistrzem Polski, był to jego pierwszy triumf w rozgrywkach od sezonu 1991. 

Początek poprzedniej dekady był okresem, gdy Falubaz Zielona Góra marketingowo i sportowo był co najmniej o krok przed rywalami.

Dowhan wpadał na kolejne pomysły promocyjne, po których prezesi konkurencyjnych klubów chwytali się za głowy. Wszystko było pięknie opakowane, stadion przy ul. Wrocławskiej pękał w szwach, a atmosfera na trybunach była nie do porównania z innymi obiektami. Mówiło się, że kibice Falubazu to fanatycy, że miłość do klubu jest w nich mocniej zakorzeniona niż w innych ośrodkach. Aż przyszedł rok 2021 i spadek Falubazu z PGE Ekstraligi. Pierwszy od 15 lat.

Rywale zazdrościli Falubazowi wszystkiego

– Dla mnie Falubaz przez lata był fenomenem. Można było odnieść wrażenie, że sport żużlowy w tym mieście stał się religią. Mocny ośrodek, kibice zakochani w dyscyplinie. Każda wizyta na tym stadionie robiła wrażenie – mówi Marta Półtorak, której Stal Rzeszów przed laty toczyła z Falubazem Zielona Góra zaciekłe boje w PGE Ekstralidze.

ZOBACZ WIDEO Dużo mówi się, że ten zawodnik za rok dołączy do Stali! Co na to prezes klubu?

Zielonogórzan przez lata napędzała walka z rywalem zza miedzy – Moje Bermudy Stalą Gorzów. Początkowo to klub z Grodu Bachusa wychodził z niej zwycięsko, ostatnio za sprawą fenomenu Bartosza Zmarzlika coraz częściej górą byli gorzowianie. Do historii przeszła jedna z sytuacji podczas derbowego pojedynku, kiedy to na stadionie w Gorzowie kibice z Zielonej Góry ukradkiem przedostali się na sektor miejscowych fanów i rozwiesili transparent “Tylko Falubaz”. Sympatycy Stali byli przekonani, że mają do czynienia z oprawą gospodarzy i przez dłuższą chwilę radośnie machali ogromnym banerem. 

– W Zielonej Górze żużel zawsze był czymś więcej. Nawet gdy jeszcze ja startowałem w tym klubie, to przed każdym meczem były ciarki na skórze. Będzie mi teraz brakować spotkań derbowych ze Stalą – mówi Jan Krzystyniak, były zawodnik tego klubu. 

Skąd problemy Falubazu? Robert Dowhan, autor sukcesów z poprzedniej dekady, zamienił gabinet prezesa na fotel senatora RP. Zaczął mniej angażować się w sprawy klubu, a jego następcy nie byli już tak kreatywni. Rywale z PGE Ekstraligi pod pewnym względem dogonili zielonogórzan – różne akcje marketingowe stały się normą, tak jak klubowa telewizja czy dobrze rozwinięta oferta gadżetów. XXI wiek dotarł do innych ośrodków, przez co efekt “wow” i magia Falubazu się zatarły.

Pogłębiający się kryzys

Przed sezonem 2021 zespół stracił Martina Vaculika, który odszedł do rywala zza miedzy. Wielu uważa to za główny powód spadku z PGE Ekstraligi, bo w miejsce Słowaka nie ściągnięto żadnej armaty. Jednak prawda jest taka, że Falubaz osłabiał się z roku na rok. – Zespół regularnie był w play-offach. W składzie byli tacy zawodnicy jak Doyle, Hampel, Lindgren, Hancock, Vaculik. W ich miejsce praktycznie za każdym razem sprowadzano kogoś gorszego – analizuje Krzystyniak. 

Zdaniem Krzystyniaka, “być może trzeba było tego spadku, aby ktoś się obudził”. Nie jest to odosobniona opinia. – To jest kubeł zimnej wody na kilka głów w klubie. Dla ludzi z zarządu czy współwłaścicieli Falubazu. Może to nakłoni osoby decyzyjne w klubie do pewnych refleksji. Na ten spadek zanosiło się przecież od kilku lat – komentuje dziennikarz Cezary Konarski z “Gazety Lubuskiej”.

Sygnałem ostrzegawczym dla Falubazu, który zignorowano, był sezon 2018. Wtedy zespół zakończył zmagania w PGE Ekstralidze na przedostatnim miejscu i walczył w barażach o utrzymanie. Wprawdzie wygrał zmagania z I-ligowym ROW-em Rybnik, ale za tym nie poszły żadne konkrety. 

– Ten zespół notorycznie osłabiono. Na rok 2019 ściągnięto Nickiego Pedersena, by po ledwie jednym sezonie siłą go wypychać z klubu i oddawać do Grudziądza. W to miejsce sprowadzono znacznie słabszego Antonio Lindbaecka. Moim zdaniem popełniono też błąd łatwo rezygnując z Michaela Jepsena Jensena – ocenia Konarski.

Uderza to, co zawodnicy mówią za kulisami. Falubaz w ostatnich latach sondował możliwość pozyskania gwiazd – jak chociażby Emila Sajfutdinowa, Andersa Thomsena i paru innych żużlowców. – W tym klubie nie ma z kim rozmawiać – powtarzali zgodnie zawodnicy, zdaniem których zarząd obsadzono ludźmi, którzy nie znają się na dyscyplinie.

Czy magia Falubazu powróci?

Najważniejsze pytanie, jakie zadają sobie teraz w Zielonej Górze to, czy uda się wywalczyć szybki awans do PGE Ekstraligi. Dzień po spadku przekazano informację, że klub będzie miał sponsora tytularnego w postaci firmy Stelmet. To jednak nie rozwiązuje problemu i nie jest przy tym żadnym zaskoczeniem. Właścicielem Stelmetu jest bowiem Stanisław Bieńkowski, czyli jeden z akcjonariuszy klubu.

W Zielonej Górze najpewniej muszą pogodzić się z utratą Patryka Dudka, który jako zawodnik z aspiracjami walki o medale mistrzostw świata nie będzie chciał jeździć na I-ligowym froncie. Działacze muszą jednak pomyśleć nad tym, jak odzyskać magię Falubazu. Można to zrobić m.in. stawiając na lokalnych zawodników, którzy na niższym szczeblu rozgrywek powinni być magnesem na kibiców.

Z Zielonej Góry wywodzą się przecież Piotr Protasiewicz, Grzegorz Zengota i Grzegorz Walasek, którzy wzmocnieni miejscowym zawodnikiem młodego pokolenia (U24) w postaci Mateusza Tondera i wsparci dobrym obcokrajowcem, najpewniej roznieśliby I-ligowe rozgrywki w pył. – Dużo mówi się o powrocie KSM. Premiowałbym kluby, które jeżdżą wychowankami. Niski, stały współczynnik ustalałbym właśnie dla miejscowych zawodników. To zachęcałoby do szkolenia – mówi Krzystyniak.

W Zielonej Górze zapewniają, że brali pod uwagę spadek z PGE Ekstraligi od kilku tygodni, po tym jak niekorzystnie ułożyły się wyniki innych spotkań. Działacze mają właśnie wdrażać w życie “plan B” przygotowany na tę okoliczność. Oby był on lepszy niż funkcjonujący dotąd “plan A” w PGE Ekstralidze, bo może się okazać, że “magia Falubazu” wyparowała na dobre i za chwilę zielonogórzanom nie pomoże nawet Harry Potter. 

Follow @Kuczer13

Czytaj także:
Czy Janusz Ślączka zostanie w GKM-ie? Trener zabrał głos
Wyszło słońce dla Falubazu. Nowy sponsor

Czy Falubaz Zielona Góra wróci do PGE Ekstraligi po sezonie 2022?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Zgłoś błąd

WP SportoweFakty
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZnamy harmonogram obchodów 82. rocznicy wybuchu II wojny światowej w Wieluniu
Następny artykułFestiwal Płytki Ceramicznej w telewizji TOYA