Czytaj też: „Białoruś wypowiedziała nam wojnę hybrydową”. PiS liczy, że uda się mu rozbudzić panikę wokół uchodźców
TVN przeprosił i odciął się od swojego dziennikarza, który nie zareagował na słowa Frasyniuka.
– Ciężko mi wydawać takie oceny, bo zawsze uważałam, że polityk nie powinien oceniać pracy dziennikarza i chciałabym, aby tak pozostało. Natomiast myślę, że ostatnie sześć lat pokazało, że z czasem ślepota, niezamierzona obojętność czy pudrowanie rzeczywistości, doprowadziło do tego, że my w ogóle przestaliśmy nazywać rzeczy po imieniu. Bardzo staramy się różne ważne tematy delikatnie „pomacać”, omijać, żeby nikogo nie urazić i żeby właśnie nie nazwać rzeczy po imieniu. Mam wrażenie, że to proces, który spowodował, że oglądamy rzeczywistość znieczuleni i przez mleczną szybę. Nawet kiedy ktoś kradnie, unikamy słowa złodziej. Dziennikarze zresztą często też to robią. I to przyniosło już wiele krzywdy wielu środowiskom, na przykład dzieciakom LGBT. Język symetrystów również do tego prowadzi. Oswoiliśmy się przez to ze złem i okrucieństwem. Jak coś nami nie wstrząśnie, to nie reagujemy. Nie chciałabym oceniać stanowiska TVN, rozumiem, że to korporacja i pracuje dla zysku, chociaż nie pamiętam podobnych reakcji w wielu podobnych sytuacjach. Frasyniuk nie jest politykiem i nie jest dziennikarzem. Powiedział to, co myśli i co myślą tak naprawdę miliony Polaków w swoich domach. A może do tych milionów, którzy nic nic nie myśleli, ten przekaz dotarł?
Czytaj też: „W Straży Granicznej mamy dziś do czynienia z podobną sytuacją, jak w policji. Z selekcją negatywną”
Pani partyjni koledzy się od Frasyniuka odcięli. Arkadiusz Myrcha skrytykował jego słowa.
– Arek Myrcha jest bardzo przyzwoitym facetem, poznaliśmy się bliżej w sejmie, bo jesteśmy członkami jednej komisji sprawiedliwości. On często stara się mnie przekonywać do studzenia emocji i upominać po to, żebym nie stała się taka, jak oni. Bardzo za to szanuję Arka, myślę, że tym się kierował. Przecież nikt nie chciałby, żeby w języku debaty pojawiały się tak mocne, tak ostre słowa. Nie znam stanowiska innych kolegów z PO i mogę mówić tylko w swoim imieniu. I ja też nie chciałabym, żebyśmy przekraczali pewne granice w debacie publicznej, bo chyba najgorsze w tym wszystkim jest to, że ta obrzydliwa rzeczywistość, jaką funduje nam codziennie władza, budzi w nas najgorsze instynkty. Są takie momenty, kiedy moglibyśmy się stać tacy jak oni. I tego trzeba się wystrzegać, choć przyznam to często heroiczne wyzwanie. Wielokrotnie rozmawiałam o tym z Arkiem, jak trudno jest pozostać przyzwoitym i porządnym człowiekiem i nie odpowiadać tym samym, nie odpowiadać złem na zło. Jednak są takie momenty, w których trzeba i myślę, że w odruchu serca Frasyniuk to poczuł. Ja nie będę go potępiała z jeszcze innego powodu: To porządny i zasłużony człowiek, a szczujnia TVP rozpętała już przeciwko niemu nagonkę i są takie momenty, w których trzeba wiedzieć, po której stronie się stoi i ja stoję absolutnie po stronie Frasyniuka. I będę tam stała.
Pamięta pani sytuacje z sejmu, gdy to pani czuła się dotknięta słowami politycznych przeciwników?
– Wielokrotnie. To jest chyba najtrudniejsze w tej pracy, jak słyszę różne rzeczy na komisji na temat tego, że jestem śmieszna, tępa, głupia, albo żebym się zamknęła. „Przegłosujmy idiotkę” – krzyczą. Albo jak słyszę kłamstwa i inwektywy z mównicy, jak mówi Kaczyński albo jak kłamią ministrowie. To jest coś, z czym strasznie trudno jest żyć i funkcjonować. Czuję tę niegodziwość, podłość i chamstwo. Naprawdę ciężko jest wtedy trzymać emocje na wodzy i nie odpowiedzieć tym samym. Czasami jest to trochę taki gwałt.
Gwałt?
– Moment, w którym my się na to w jakiś sposób godzimy, żeby właśnie nie być jak oni. Nawet wyborcy często mają nam to za złe. To sytuacja, w której musimy jakby „porazić” czy sparaliżować jakiś kawałek siebie i godzić się na rzeczy, na które człowiek normalnie by się nie godził i nie powinien się godzić. Na ten język, na kłamstwo, propagandę, obrzydliwe szczucie na innych ludzi, które zresztą ma swoje konsekwencje. Na łamanie prawa na sali plenarnej. To są trudne momenty i Frasyniuk nie musi dokonywać na sobie takiego „gwałtu” , może powiedzieć to, co myśli, nawet jeżeli to są strasznie mocne słowa, które w normalnej sytuacji nigdy nie powinny paść. Problem jest taki, że sytuacja nie jest normalna.
A jednak padły.
– Ale to nie jest normalna sytuacja. Ja od dwóch lat jestem polityczką i rozumiem, że muszę powściągnąć swój język i emocje, bo muszę mieć przed oczami cel. Nawet jeżeli dzisiaj jest to trudne, to staram się myśleć o tym, co będzie jutro i o tym, że nie warto być jak oni, ale przyznaję, że to jest trudne i pojawiają się takie momenty, kiedy w mojej głowie pojawiają się straszne myśli, wstrętne słowa. I muszę strasznie dużo energii włożyć w to, żeby mną nie zawładnęły i we mnie nie zagościły. Było mnóstwo takich sytuacji. Naprawdę, najtrudniejsze jest, żeby to znieść i mieć na koniec do siebie szacunek. I nie mieć sobie za złe, że człowiek w różnych momentach może powinien zareagować inaczej. W mojej ocenie to jest najtrudniejsza rzecz, z którą przyszło mi się w życiu mierzyć, te ostatnie dwa lata, kiedy spotykam się z takim chamstwem, arogancją, kłamstwem, obłudą i muszę być dyplomatką.
Jak patrzy pani na to, co się dzieje w Usnarzu, to jakie słowa chciałaby pani powiedzieć?
– Że to zbrodnia na polskim społeczeństwie. Osoby publiczne, politycy, pseudoautorytety dają przyzwolenie na coś obrzydliwego, nieludzkiego — czyli obojętność wobec cierpienia drugiego człowieka i staramy się jeszcze szukać różnych powodów, żeby to wytłumaczyć. Efektem tego będzie w przyszłości to, że nie będziemy jako społeczeństwo potrafili być solidarni wobec siebie, wobec słabszych. To umacnia w nas obojętność i jako społeczeństwo zapłacimy za to straszną cenę.
Dziś trzeba pamiętać o jednym, że kiedyś ci młodzi ludzie, którym dziś tak krzywimy psychikę, nawet nie skiną w stronę starszych, chorych, głodnych i potrzebujących. Dając dziś przyzwolenie na łamanie praw człowieka, bądźmy świadomi, że wróci to do nas ze zdwojoną siłą. I kiedy to spotka kogokolwiek z nas, a wielu z nas spotka, zostanie nam tylko przypomnieć sobie słowa Frasyniuka i pomyśleć, że facet miał rację i że to nie ludzie, a wilki. Bo takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. I starczy chyba zważyć dziś, co bardziej szkodzi młodemu człowiekowi, nazwanie mocnymi słowami niehumanitarnych zachowań, czy promowanie postaw, które dziś prezentuje partia rządząca. Ja nie mam wątpliwości.
Czytaj też: Łukaszenka z satysfakcją patrzy na okrutną twarz polskiego rządu
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS