Nie ma dnia, żeby poważne zagraniczne media nie rozpisywały się na temat możliwości transferu Roberta Lewandowskiego. Nie tylko do Realu Madryt, który w przypadku Polaka obrósł już niemal w mit. Głównie mówi się o klubach Premier League – Chelsea czy Manchesterze City. Wygląda na to, że agent Lewandowskiego Pini Zahavi szykuje grunt pod spektakularny transfer, a Polak na koniec kariery będzie chciał spróbować innego futbolu.
Bayern pod ścianą w kwestii Lewandowskiego. Zahavi dobrze o tym wie
Umowa Lewandowskiego z Bayernem obowiązuje do czerwca 2023 r. A to oznacza, że Bayern już teraz musi poważnie się zastanowić – czy za rok oddać Polaka i zainwestować w jego następcę, czy za dwa lata wydać majątek na światowej klasy, ale jednak 35-letniego już napastnika?
Na dziś Bayern nie ma podstaw, by Lewandowskiego się pozbyć. Polak jest gwiazdą, daje bramki. Z nim w składzie zespół jest zwyczajnie dużo lepszy – wystarczy przypomnieć sobie wiosenne mecze Ligi Mistrzów z PSG, gdy monachijczycy musieli radzić sobie bez polskiego napastnika. I sobie nie poradzili.
Mało tego – Bayern ewentualny transfer wycenia na kwotę 100 mln euro. A to kwota – szczególnie w czasach pandemii – odstraszająca. Właśnie dlatego żaden klub jak do tej pory nie zasiadł z Bayernem do stołu. Ale za 12 miesięcy sytuacja będzie zgoła odmienna.
Lewandowski będzie o rok starszy i będzie miał tylko rok do końca umowy. Rachunek ekonomiczny dla Bayernu musi być oczywisty i przyszłoroczny transfer Lewandowskiego idealnie by się w niego wpasował. Dlaczego?
O ile 100 mln euro za 34-latka byłoby absolutną bujdą, to nie trudno sobie wyobrazić, że jakiś klub wyłoży za Lewandowskiego np. 30-50 mln. Taki zarobek za 34-latka byłby dla Bayernu czymś idealnym. Pozwoliłby bowiem częściowo sfinansować zakup następcy, który ma przed sobą jeszcze lata kariery. Idealnym kandydatem jest Erling Haaland, który ma w kontrakcie klauzulę opiewającą na 75 mln euro i według Fabrizio Romano działa ona do czerwca 2022 r. Niemieckie media już nieraz pisały, że to Norweg jest wytypowany do roli następcy Lewandowskiego. Prezesi Bayernu twierdzą, że łączny koszt za snajpera byłby bardzo duży. I tak w istocie będzie. Ale gdyby Bayern zainwestował w Haalanda pieniądze ze sprzedaży Lewandowskiego i zaoferowałby Norwegowi jego kontrakt, to kwota inwestycji na kolejne pół dekady nie robiłaby już wielkiego wrażenia.
Nawiasem mówiąc, trwające już dziś dyskusje o następcy Lewandowskiego mają pchać Polaka do jeszcze intensywniejszych poszukiwań nowego miejsca do życia i gry w futbol. Nie ma co się dziwić, że doniesienia mediów mówią o tym, że Hasan Salihamidzić dostał za zadanie zbadać grunt pod transfer Haalanda.
Haaland idealnym następcą, ale przypadek Lewandowskiego może niepokoić
Transfer Lewandowskiego w czerwcu 2022 r. wydaje się więc idealnym wyjściem i dla Polaka, i dla jego obecnego pracodawcy. Lewandowski dostanie ostatni wielki kontrakt w karierze i szansę na coś nowego, a Bayern przyzwoicie zarobi na jego następcę.
A jeśli miałby być nim Haaland, to Bawarczycy zyskaliby dodatkową pewność, że taki transfer wypali.
Oba kluby łączy szorstka przyjaźń, piłkarzami wymieniały się często. Pytanie, czy agent Haalanda chciałby oddać Bayernowi największą perłę w koronie na prawdopodobnie pięć długich lat (trudno sobie wyobrażać krótszy kontrakt)? Haaland też raczej marzy o podboju Europy, a Bundesliga może być przystankiem. A to, jak trudno się wyrwać z Bayernu, pokazuje przypadek Lewandowskiego.
A może to gra na przedłużenie umowy?
Ewidentne poruszenie u Zahaviego jest pewnie też grą, która ma dać do zrozumienia szefom Bayernu, że zegar tyka. Że przed klubem i Polakiem ważne miesiące, które mają dać odpowiedź, w którą stronę iść.
Przedłużenie umowy z Lewandowskim po 2023 r. będzie obarczone ryzykiem. 35-letni piłkarz dostanie wysoki, roczny lub dwuletni kontrakt, ale klub nie będzie miał pewności, jak zachowywać się będzie organizm Lewandowskiego. Polak będzie grał prawdopodobnie nieco mniej i co za tym idzie mniej strzelał. Granica wieku w profesjonalnym sporcie się przesuwa, ale każdy ma swój limit. Wystarczy popatrzeć na ostatnie pięć lat niezniszczalnego, wydawałoby się, 36-letniego dziś Cristiano Ronaldo. Różnice nie są duże, ale jednak można je dostrzec.
- 2020/2021 – 44 mecze / 36 bramek (3751 minut)
- 2019/2020 – 46 meczów / 36 bramek (4081)
- 2018/2019 – 43 mecze / 28 bramek (3646)
- 2017/2018 – 44 mecze / 44 bramki (3678)
- 2016/2017 – 46 meczów / 42 bramki (4126)
- 2015/2016 – 48 meczów / 51 bramek (4293)
Dotychczasowy schemat działań Bayernu pokazywał, że jeśli była możliwość zarobienia na jakimś piłkarzu, jak np. na Mario Mandzukiciu w czerwcu 2014 r., to Bayern jest w stanie wymienić starszego zawodnika na bardziej perspektywicznego.
Z drugiej strony Bayern może sobie pozwolić, by w ogóle nie sprzedawać Lewandowskiego, bo ten – o ile będzie zdrowy – przez kilka kolejnych lat gwarantuje najwyższy poziom gry. A dla Bayernu cenniejsze jest kolekcjonowanie trofeów dzięki golom Lewandowskiego, niż trzymanie w skarbcu nadwyżkowych milionów.
W tym momencie takie jest też stanowisko klubu. – W tym i przyszłym sezonie Robert będzie z nami. Jest liderem, pokazał to w dwóch pierwszych meczach. Pod względem fizycznym jest niesamowity – mówił w poniedziałek Salihamidzić w rozmowie z DAZN.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS