To szopka, wykorzystywana przez Moskwę w bardzo konkretnym celu. W Strategii Bezpieczeństwa, przyjętej niedawno przez Rosję, jest fragment, z którego wynika, że Kreml dostrzega, na czym polega wojna cywilizacyjna i chce się w nią zaangażować, wykorzystując te rzeczy przeciwko takim krajom jak Polska. Wszystko to pięknie układa się w całość i trzeba naprawdę być – przepraszam, że to powtórzę – pożytecznym idiotą, żeby tego nie dostrzegać – powiedział portalowi wPolityce.pl prof. Romuald Szeremietiew, były wiceszef MON.
CZYTAJ TAKŻE:
-Co się dzieje na granicy polsko-białoruskiej? SG i wojsko nie przepuszczają dziennikarzy. Żołnierze konstruują zasieki
-Wideokonferencja premierów Polski, Litwy, Łotwy, Estonii. Morawiecki: Zgodnie z prawem to Białoruś jest odpowiedzialna za imigrantów
wPolityce.pl: O obecnej sytuacji na granicy z Białorusią i działaniach prowadzonych przez reżim Łukaszenki na granicach takich krajów jak Polska, Litwa czy Łotwa mówi się już wprost o „wojnie hybrydowej”. Komu służą takie działania? Wyłącznie Łukaszence?
Romuald Szeremietiew: Najwyraźniej ktoś wpadł na pomysł – myślę, że ten ktoś siedzi w miejscu, które nazywa się Kreml – że można by zdezorganizować nie tylko zachodnią część Europy, ale również jej wschodnią część, przede wszystkim Polskę. Aby to osiągnąć, trzeba uruchomić napływ tzw. uchodźców – ludzi, którzy wywodzą się z innej kultury, innej cywilizacji i przybywając do Polski, spowodują tutaj ogromne zamieszanie. W obecnej sytuacji Polska, nie tylko skłócona politycznie, ale również cywilizacyjnie, będzie bardzo łatwym terenem do opanowania.
W związku z tym Alaksandr Łukaszenka, który ma przy tym własne interesy, wykonuje taką operację polegającą na sprawdzaniu, ilu uchodźców da się wepchnąć na teren Polski, czy da się rozszczelnić naszą granicę, aby taki potok tych uchodźców ruszył, jak w 2015 r. I o to mu chodzi.
Czy polski rząd i służby reagują właściwie, adekwatnie do sytuacji?
W moim przekonaniu polskie władze zachowują się prawidłowo. bo mamy umocnione granice, pilnujemy ich dokładnie i nie pozwalamy, aby taki potok się uruchomił.
Z drugiej strony mamy do czynienia z dość zaskakującymi deklaracjami części polityków opozycji. Parlamentarzyści Koalicji Obywatelskiej i Lewicy pomagają imigrantom koczującym na granicy, nawołują również do otwarcia granic.
Towarzysz Lenin nazywał takich ludzi, którzy – wbrew interesom własnym i własnego kraju – pożytecznymi idiotami, po rosyjsku: poleznyje idioty. I politycy opozycji, którzy wygłaszają tego rodzaju deklaracje, w tej wykonywanej przez Rosję operacji spełniają właśnie taką rolę. Nie wiemy tylko, czy zostali pożytecznymi idiotami z niewiedzy i braku zrozumienia, czy może robią to również świadomie, aby uderzyć w Polskę, która jest ich zdaniem państwem PiS i na taką ochronę nie zasługuje.
Premier Mateusz Morawiecki podczas wideokonferencji z szefami rządów Litwy, Łotwy i Estonii zwrócił uwagę na ogromne natężenie dezinformacji wokół kwestii uchodźców – m.in., że teren, na którym przebywają imigranci, jest tzw. „ziemią niczyją” – przy czym Prezes Rady Ministrów jasno wyartykułował, że z punktu widzenia prawa międzynarodowego takie pojęcie nie istnieje, imigranci znajdują się na terenie Białorusi i to Łukaszenka jest za nich odpowiedzialny
Nie ma czegoś takiego jak ziemia niczyja. Każda sytuacja, która stwarza jakieś zagrożenie, może wywołać kryzys na terenie Polski, jest zawsze wykorzystywana przez tzw. opozycję, choć polityków, którzy tak postępują, trudno nazwać opozycją. Prawdziwa, odpowiedzialna opozycja, nie zachowuje się w taki sposób. To tak jakby ktoś próbował przedziurawić łódź, którą właśnie płynie po morzu. Ktoś taki jest skończonym idiotą, ale niestety nasi politycy opozycyjni w taki sposób się zachowują.
Oczywiście, trzeba pomagać tym, którzy swą prześladowani, trzeba ich wspierać, ratować, ale nie wolno przy tym wykluczać zdrowego rozsądku. A rozsądek mówi nam: jeżeli to rzeczywiście są ludzie, którzy uciekają ze względu na zagrożenie życia, to przecież są już na terenie Białorusi, więc jaki powód ma Polska, aby ich przyjmować?
Poza tym przyjmować można ludzi, co do których wiemy, z kim mamy do czynienia. A tutaj okazuje się, że wszyscy imigranci nagle zgubili dokumenty, nie mają dowodów, paszportów, niczego. Co więcej, często ukrywają swój wiek, twierdząc np., że są nieletnimi, i potrzebne są specjalne badania, aby okazało się, że to ludzie dorośli – w dodatku od dawna dorośli. To szopka, wykorzystywana przez Rosję w bardzo konkretnym celu.
Uderzenia w Polskę, w naszą część Europy, może w całą Unię Europejską?
W Strategii Bezpieczeństwa, przyjętej niedawno przez Moskwę, jest fragment, z którego wynika, że Kreml dostrzega, na czym polega wojna cywilizacyjna i chce się w nią zaangażować, wykorzystując te rzeczy przeciwko takim krajom jak Polska. Wszystko to pięknie układa się w całość i trzeba naprawdę być – przepraszam, że to powtórzę – pożytecznym idiotą, żeby tego nie dostrzegać.
To już nie pierwszy raz, kiedy nasz kraj staje się celem Putina i Łukaszenki. Mieliśmy do czynienia z próbami przypisywania Polsce współodpowiedzialności za II wojnę światową, zagrożeniami w cyberprzestrzeni, agresywnymi, buńczucznymi wypowiedziami po reakcji polskiego rządu na protesty związane z sytuacją na Białorusi, obecnie Łukaszenka – i jak Pan wspomniał, także Putin – używają imigrantów. Skąd te ataki?
Polska jest zasadniczym elementem, który przeszkadza Rosji w marszu na Zachód, budowaniu wspólnoty od Władywostoku do Lizbony. Pani kanclerz Merkel dostała kwiaty od prezydenta Putina w takim eleganckim pakowym papierze. I wszystko byłoby dobrze, tylko te „polaczki” przeszkadzają. Trzeba więc spacyfikować tę Polskę, koniecznie, na różne sposoby. I próbują to robić, bardzo przeszkadza im polska suwerenność, obrona naszych interesów i tak dalej. To wszystko tworzy jeden spójny obraz.
Bardzo dziękuję za rozmowę.
Rozm. Joanna Jaszczuk
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS