„Gazeta Wyborcza” opisała sprawę zdarzenia, do którego miało dojść 5 sierpnia. Z relacji dziennikarzy wynika, że 42-letni urzędnik wymieniony w tekście z nazwiska dostał polecenie, by zarezerwować ministrowi Grzegorzowi Pudzie lot na linii Rzeszów-Warszawa. Jak twierdzi, nie dostał on przy tym wytycznych, jakiego rodzaju ma to być lot, więc zarezerwował zwykły przelot.
Według ustaleń „GW”, minister nie zdążył jednak na samolot i oskarżył urzędnika, że to jego wina, gdyż powinien zarezerwować mu lot VIP. Obsługa VIP pozwala na dostanie się na pokład samolotu bez czekania w kolejce, jest także dodatkowo płatna (w Polsce to ok. 400 zł). Urzędnik twierdzi, że w konsekwencji dostał informację o zwolnieniu go z pracy z powodu „naruszenia obowiązków służbowych”.
Ministerstwo Rolnictwa odpowiada na zarzuty
W odpowiedzi na tekst „Gazety Wyborczej” przedstawiciel Ministerstwa Rolnictwa przekazał w rozmowie z portalem wPolityce, że minister rolnictwa jest organem administracji państwowej i nie dokonuje czynności z zakresu prawa pracy wobec osób zatrudnionych w urzędzie, a w szczególności czynności wynikających z nawiązania i trwania stosunku pracy z członkami korpusu służby cywilnej oraz czynności związanych z ustaniem stosunku pracy.
– To leży w kompetencjach Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, które zgodnie z Kodeksem postępowania administracyjnego jest zespołem ludzi obsługujących organ administracji państwowej w wypełnianiu jego konstytucyjnych obowiązków. Trudno jednak odmówić Ministrowi prawa do wyrażenia opinii dotyczących poziomu wykonywania zadań przez osoby zatrudnione w Ministerstwie. Niezależnie od rodzaju jednostki organizacyjnej, prywatnej czy państwowej, każdy szef ma do tego prawo – tłumaczył.
Zamieszanie wokół lotu ministra
Z ustaleń wPolityce wynika, że wyjazd planowany był od początku w klasie ekonomicznej a przy jego organizacji pracownik miał nie wypełnić prawidłowo swoich obowiązków i nie zapewnić Grzegorzowi Pudzie obsługi poprzez salonik VIP Portu Lotniczego „Rzeszów – Jasionka”. Wcześniej miał wyraźnie otrzymać takie polecenie służbowe, przyznać się do błędu i za niego przeprosić.
– To, że pracownik popełnił błąd i nie dopełnił swoich obowiązków, to jedno. Jednak z powodu jego zaniedbania Minister nie mógł już wejść na pokład samolotu w Rzeszowie co istotnie uniemożliwiło realizację jego służbowych obowiązków. Minister nie zdążył na spotkanie z Prezesem Rady Ministrów. Wracał do Warszawy samochodem. I tu po raz kolejny zbudowano obraz niedobrego VIP-a używając określenia – czekał na limuzynę. Bo przecież czytelnik nie zwróciłby uwagi na rzeczywisty opis, że Minister wrócił do Warszawy służbowym samochodem, który był w Rzeszowie już wcześniej z inną delegacją. Limuzyna brzmi! To się sprzeda i do koncepcji pasuje, a samochód – już nie – tłumaczy rozmówca portalu z resortu rolnictwa.
Czytaj też:
Pomoc rządowa musi się kiedyś skończyć. Rynki stają przed nowym wyzwaniem
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS