A A+ A++

Wybory nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej emocji generowały mniej więcej tyle co łowienie ryb w stawie hodowlanym, ale skoro “szable” były już dawno policzone, a nieoficjalnie od tygodni mówiło się o miażdżącej przewadze Cezarego Kuleszy, nie mogło być inaczej – pisze w swoim cyklu “Chylę czoła” Paulina Chylewska z Polsatu Sport.

Tuż po zakończeniu wyborczej karuzeli pojawiły się opinie i sugestie dotyczące wyzwań i zadań, które przed nowymi władzami polskiej piłki zostaną postawione. Szkolenie – to hasło odmieniane przez wszystkich i wszystkie możliwe przypadki. Nie oszukujmy się – to problem, z którym futbol nad Wisłą nie radzi sobie od lat i jeśli nikt nie zechce na poważnie i z pełnym zaangażowaniem poświęcić się temu zagadnieniu – szybko dobrze nie będzie.  A potencjał – jak potwierdzają eksperci – jest ogromny.

“Polska piłka potrzebuje silnej piłki klubowej” – to słowa, które wczoraj podczas zjazdu powiedział odchodzący i piastujący stanowisko Honorowego Prezesa PZPN Zbigniew Boniek. “Dopóki nie będziemy regularnie grać w Lidze Mistrzów, Lidze Europy, Lidze Konferencji Europy, nie pójdziemy do przodu. My jesteśmy krajem nie “wielkim”, a “normalnym” piłkarsko. My z tego jako kluby profesjonalne nic nie mamy. Ponad 90 procent zawodników wyjeżdża. Kluby ich puszczają, bo mają potrzeby finansowe”. Wszystko prawda. Prawda niezwykle smutna, wręcz dołująca dla polskiego futbolu. W ciągu ostatnich dziesięciu lat (dziewięć z nich to “czasy” prezesury Bońka) polskie kluby siedem razy były w fazie grupowej Ligi Europy i raz Ligi Mistrzów. Aż czterokrotnie – w sezonach 2012/2013, 2017/2018, 2018/2019 i 2019/2020 żaden polski zespół nie dostał się do fazy grupowej europejskich pucharów. O kompromitacjach typu przegrany dwumecz z Legii z Dudelange nie sposób zapomnieć.

Legia – niespodziewany wynik w Pradze

Dla porównania w tym samym czasie, zaledwie dekady, Czesi byli cztery razy w Lidze Mistrzów i osiemnaście w Lidze Europy. W ubiegłym sezonie Slavia Praga zakończyła rywalizację na ćwierćfinale Ligi Europy. Czyli można! Oczywiście są tacy, którzy twierdzą, że trudno porównywać polskie kluby z czeskimi, choćby ze względu na chiński kapitał w stolicy Czech, ale to tylko część prawdy. Po pierwsze – zespół Slavii w dużej mierze opiera się na czeskich piłkarzach. Pięciu z nich wystąpiło na tegorocznym Euro 2020, a byli to: Jan Boril, Petr Sevcik, Tomas Holes, Lukas Masopust i Michael Krmencik. Inaczej wygląda też “struktura” ligi. W Polsce lepiej się płaci i lepiej zarabia, co oznacza, że nawet drużyny z dolnej połowy tabeli Ekstraklasy nie dzieli przepaść od mistrza kraju. W Czechach słabsze zespoły właściw … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułNielegalni imigranici z Usnarza Górnego i Konwencja Genewska. Kto domaga się wpuszczenia przybyszów do Polski?
Następny artykułDelta wzmaga presję w górę na ceny w przemyśle