W środę Cezary Kulesza został nowym prezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej. Kulesza otrzymał od zebranych delegatów 92 głosy, podczas gdy jego rywal Marek Koźmiński zaledwie 23. Były prezes Jagiellonii zdeklasował swojego rywala, choć przed Walnym Zgromadzeniem w pewnym momencie mówiło się nawet, że może liczyć nawet na trzycyfrową liczbę głosów.
Koźmiński nie ukrywał swojego rozczarowania na Walnym Zgromadzeniu Sprawozdawczo-Wyborczym. Były wiceprezes ds. szkolenia odniósł się do spotkania z klubami ekstraklasy, na którym nie pojawiło się wielu przedstawicieli klubów.
– Spotkanie z klubami Ekstraklasy się odbyło, ale niestety w okrojonym składzie. Dlaczego? Chciałbym się zapytać osoby, którą bardzo cenię, z którą często rozmawiam i która dotknęła świata, takiego poważnego, na każdym etapie. Darek, dlaczego? Dlaczego na spotkanie z kandydatem, z kandydatem na funkcję prezesa PZPN, poszedł bojkot? Żeby pewne kluby nie pojawiły się? Dlaczego? Dziwię się. Ja bym się pojawił. Wysłałbym kogo, gdybym osobiście nie mógł przyjść. Zapytałbym, zadał trudne pytania, może się czegoś dowiedział. Tak się wydarzyło, to są fakty. Dla mnie osobiście to jest przykre i nie umiem sobie tego wytłumaczyć – mówił Koźmiński w kierunku Dariusza Mioduskiego, właściciela Legii Warszawa.
– Na spotkaniu 1. ligi powiedziano na koniec: “Koźmiński powiedział wszystko to, czego chcemy”. To nie jest dziwne, to normalne. Słyszę zarzut, że Koźmiński to beton Bońkowy. Czyli co? Nie zgadzamy się z tym, co zostało zrobione dziewięć lat temu. Jestem dumny, że byłem członkiem tej ekipy – dodał Koźmiński. Zdradził również, że w ostatnich rozmowach z kolegami miał usłyszeć, że jest zbyt uczciwy na prezesa PZPN i że “mógłby czasem przyjechać na wódeczkę”.
Co dalej z Markiem Koźmińskim? Nie będzie już pracował w piłce
Wyniku głosowania to jednak nie zmieniło. Koźmiński przegrał wybory bardzo wyraźnie i nie jest już członkiem zarządu PZPN. – Od dziś będę normalnym kibicem, który przyjdzie na mecz ligowy lub na spotkanie reprezentacji. Za dziesięć dni zaczynam jednak normalną harówkę w robocie. Mam co robić – powiedział w rozmowie z WP Sportowe Fakty. Koźmiński jest biznesmenem działającym w branży nieruchomości.
– Ja po prostu lubię takie życie w biegu. Zaczynam pracę wcześnie rano, kończę późno. Jest to takie technokratyczne podejście do pracy, od godziny do godziny. Lubię taki ostry kierat. A potem wolne i spędzanie czasu w taki sposób, w jaki mi się chce. A że muszę się przemieszczać, podróże trochę czasu mi zabierają. Żeby wszystko pogodzić, trzeba to umieć poukładać. Mnie się udaje – opowiadał w rozmowie z “Gazetą Krakowską”.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS