A A+ A++

Obchodzimy właśnie kolejną, 101 już rocznicę bohaterskiej obrony Płocka 1920 roku. Towarzystwo Przyjaciół Płocka zwraca uwagę, że dotychczas nie upamiętniono marynarzy, którzy wówczas zginęli na płockim nabrzeżu. Jaka jest historia tych tragicznych wydarzeń i walki Flotylli Wiślanej?

Obrona Płocka 1920 roku przebiegała nie tylko na lądzie, ale i na wodzie. Brały w niej udział statki Flotylli Wiślanej, w tym statki pancerne „Wawel” i „Stefan Batory”.

– W przestrzeni publicznej Płocka jest wiele miejsc, upamiętniających Obronę Płocka 1920 roku. Niektóre nazwiska płockich bohaterów z tego okresu powtarzają się kilka razy. Niestety, nie ma dotąd upamiętnienia marynarzy Floty Wiślanej – mówi Krzysztof Wiśniewski, sekretarz Towarzystwa Przyjaciół Płocka (TPP).

Od kilku lat Towarzystwo Przyjaciół Płocka domaga się stosownego upamiętnienia w Płocku marynarzy na płockim nabrzeżu.

– Mamy dąb Antolek, mamy ulicę Gradowskiego, powstał też pomnik przy Stanisławówce, ale pomnika marynarzy nadal brak – podkreśla Krzysztof Wiśniewski.

Dlaczego warto upamiętnić marynarzy Flotylli Wiślanej? Ich historię, z polecenia Wojskowego Biura Historycznego opracowali w 1931 roku kapitan marynarki Karol Taube oraz porucznik marynarki Olgierd Żukowski. Przedstawiamy jej fragmenty poniżej.

„Wawel” i „Stefan Batory” zbliżają się do Płocka…

18 sierpnia zgodnie z rozkazem dowódcy grupy, dowódca III dywizjonu wysyła statki „Stefan Batory” i „Wawel” oraz motorówki „Nr3” i „Nr 51” na zwiad do Dobrzynia, a sam zaś na statku pancernym „Minister” z motorówką Nr15 ”Gerhardt”, wychodzi na patrol w kierunku Wyszogrodu. Pozostałe cztery motorówki mają uszkodzone silniki.

Statki pancerne „Wawel” i „Stefan Batory”, podchodząc do Dobrzynia, zatrzymały się w Dębach Wielkich, skąd po zasięgnięciu informacji w placówce własnej piechoty, został wysłany patrol w sile dwóch oficerów i dziesięciu marynarzy do Dobrzynia, celem zebrania dokładnych danych o nieprzyjacielu. Po zbliżeniu się do miasta, dowódca patrolu otrzymał wiadomość, że w Dobrzyniu Rosjanie urządzili zasadzkę. Miasto było obsadzone piechotą (około 100 bagnetów) i trzema karabinami maszynowymi praz kawalerią w sile 30 – 40 kozaków. Patrol zbliżył się do miasta, skąd był silnie przez nieprzyjaciela ostrzeliwany. Patrol odpowiedział ogniem z karabinów maszynowych i już miał się cofać, gdy ze statku zauważono, że oddział kozaków w sile 20 – 25 koni próbuje odciąć marynarzom odwrót do statków. Ze statków pancernych padły strzały w kierunku kozaków, zmuszając ich do ucieczki w kierunku na Głownik, gdzie miało znajdować się około 80 kozaków. Po powrocie patrolu do statków statki pancerne wróciły do Dobrzynia, gdzie były ostrzelane. Odpowiedziano ogniem z karabinów maszynowych, po czym około 14,30. Ogień nieprzyjacielski ustał, a statki powróciły do Płocka.

„Minister” doszedł do Wyszogrodu i nie widząc nigdzie nieprzyjaciela, powrócił w południe do Płocka i zaczął ładować węgiel.

Obrona Płocka – 16 sierpnia wypadła znad Wieprza „grupa uderzeniowa” Naczelnego Wodza i już w dniach 17-18 sierpnia zmiotła z przedpola Warszawy 16-tą armię sowiecka. Rozpoczął się paniczny odwrót na wschód 16-tej, 3-ciej i 15-tej armii sowieckich. Jedynie 4-ta armia sowiecka, zapędzona w ofensywie w obszar dolnej Wisły, wskutek urwania się łączności z 15-tą armią, nie orientuje się w swym groźnym położeniu i na własną zgubę, zwleka z odwrotem. Czołowe oddziały sowieckie, przeznaczone do sforsowania Wisły w rejonie Włocławka, również odniosły niepowodzenie na skutek bohaterskiego oporu Włocławka.

Wobec takiego stanu rzeczy, czyniąc rozpaczliwe wysiłki uratowania beznadziejnej sytuacji, dowódca 4-tej armii sowieckiej w dniu 18. Sierpnia wydaje rozkaz III korpusowi konnemu atakować Płock.

Motorówka uzbrojona, w głębi „Stefan Batory”.
1920 r., źródło: Wikipedia

Atak na Płock

O godzinie 13. Rozpoczęło się natarcie kawalerii nieprzyjaciela na Płock. Statek pancerny „Minister” otrzymuje rozkaz ostrzelać nieprzyjacielska tyralierę. Ponieważ własna bateria lądowa, będąc silnie ostrzelaną, przez sowiecką artylerię, była zmuszona zmienić pozycję, natomiast statek „Minister” strzelał nadal, nieprzyjacielska artyleria skierowała cały ogień na statek, wobec czego dowódca dywizjonu, rozkazał przerwać ładowanie węgla i zmienić stanowisko.

Odchodząc za most w górę rzeki i stając na kotwicy bliżej lewego brzegu, statek pancerny „Minister” znowu otwiera ogień do nieprzyjacielskiej artylerii, która obrała sobie stanowisko doskonale zamaskowane w wąwozie około dworu Winiary, 2 1/2 – 3 kilometrów niżej mostu.

[…] Miasto, pomimo zaciętego oporu, zostało częściowo opanowane przez III konny korpus sowiecki. Nieprzyjaciel cały czas prześladował ogniem artyleryjskim statek pancerny „Minister”, wskutek czego, cały lewy brzeg rzeki, zarówno jak i most, były wolne od ognia artyleryjskiego. Cała uwaga Rosjan skierowana była na statek pancerny „Minister”, a poza tym – na ukazujące się z dołu rzeki statki pancerna „Wawel” i „Stefan Batory”, które z Dobrzynia około godziny 1610, zostały ostrzelane przez nieprzyjacielską artylerię z wąwozu „Winiary”.

Awaria „Stefana Batorego” – pierwsze zostały ostrzelane idące na czele statek pancerny „Wawel” i motorówka „Nr.51”, natychmiast też odpowiedziały z obydwóch dział i wszystkich karabinów maszynowych, po czym, idąc mocą naprzód, zaczęły przebijać się przez zaporę ogniową na most. W ślad za nimi ruszył statek pancerny „Stefan Batory” z motorówką „Nr.3”. Statek pancerny „Wawel” miał dość dobrą szybkość, to też nie zważając na nieprzyjacielski ogień, wkrótce sformował trzykilometrową przestrzeń, dzielącą go od mostu i przyszedł za most pod rozkazy dowódcy dywizjonu.

Ranny „Stefan Batory”

„Stefan Batory” pozostał w tyle i wkrótce został trafiony jednym pociskiem w burtę, wyżej waterlinii; drugim, w dolną część komina i kożuch kotłowy; pocisk ten zrujnował kożuch i przebił główną rurę parową. Ze zgniecionej rury zaczęła całą siłą wydobywać się para, co zwiększyło jeszcze niebezpieczeństwo, gdyż groziło wybuchem kotła. W tym czasie trzeci pocisk trafił na pokład -tuż około burty i przebił ster-ciągi. Statek został bez steru, gdyż ster zaciął się na prawą burtę. Następny pocisk trafił znowu na pokład, zabił dwóch marynarzy i ranił jednego z obsługi działowej, unieruchamiając jedno działo. Wobec groźby wybuchu kotła, oraz już nie mogąc kierować statkiem, porucznik Kwiatkowski postanawia wyrzucić go na brzeg i ratować ludzi. Nie zaprzestając ognia […] stojąc na mieliźnie tuż naprzeciwko wąwozu Winiary, jest doskonałym celem dla artylerii nieprzyjaciela. Wkrótce, trafiają w statek jeszcze cztery pociski w kadłub.

Dowódca dywizjonu bezskutecznie próbuje skontaktować się za pomocą motorówki „Gerhardt” ze „Stefanem Batorym”, gdyż nieprzyjaciel stworzył zagrodę ogniową, którą motorówka przebić nie mogła.

Z prawego brzegu zaczęły się sypać strzały z karabinów i karabinów maszynowych na styatki pancerne „Wawel” i „Minister”. Oddziały polskie i sowieckie były na brzegu ze sobą pomieszane, zaprzestano oddawania strzałów z karabinów ze statków. Dowódca dywizjonu rozkazuje statkowi „Wawel” zabrać na hol wszystkie nieczynne statki handlowe i motorówki i iść w górę rzeki do Wyszogrodu – sam, na statku pancernym „Minister”, przechodzi parę kilometrów w górę rzeki i zatrzymuje się przy lewym brzegu, wysyłając do Płocka patrol konny. „Minister” stał całą noc, lecz nie doczekał się patrolu, więc 19 sierpnia doszedł do Wyszogrodu na bardzo małym zapasie węgla. Z powodu braku łączności nie wiedziano w jakich rękach znajduje się aktualnie Płock.

Walka ”Gerhardta”

Dzielny bój „Gerhardta” – motorówka „Gerhardt” przydzielono do statku pancernego „Minister” otrzymała zadanie bronienia wraz ze statkiem miasta i przeprawy przez Wisłę. ”Gerhardt” pod dowództwem podporucznika Taube, otworzył silny ogień z 37mm armatki i karabinów maszynowych, starając zbliżyć się do nieprzyjaciela, który zajął wąwóz Winiary, w celu skutecznego odstrzału. Silny ogień karabinów maszynowych nieprzyjaciela zmusił do cofnięcia się. W tym czasie ukazały się statki pancerne „Wawel” i „Stefan Batory”. „Gerhardt”, ostrzeliwując silnie nieprzyjaciela, który zajął część miasta (wzgórze na którym znajduje się klasztor Pański), starał się przerwać do statków, w celu nawiązania łączności i zakomunikowania rozkazu dowódcy dywizjonu, aby wziąć baterię nieprzyjaciela w krzyżowy ogień, lecz zmuszony był znów do cofnięcia się. Ponownie zawrócił i z całą siłą idąc naprzód, otworzył ogień, który zbił jeden z karabinów maszynowych nieprzyjaciela, lecz był zmuszony do cofnięcia się. Zauważono, ze „Stefan Batory” został uszkodzony, natychmiast „Gerhardt” ponownie wychodzi z ukrycia i kilkakrotnie ponawia próby przebicia się do statku; niestety – bez rezultatu.

Tymczasem, kawaleria sowiecka zjawiła się na wschodniej stronie Płocka i zaczęła ostrzeliwać rzekę i most. Wzięty w dwa ognie „Gerhardt” musiał się wycofać na wschód od mostu. Tu, podporucznik Taube zajął się przewożeniem na lewy brzeg, cofających się żołnierzy. Zauważywszy ten ruch, nieprzyjaciel ponownie otworzył ogień karabinowy na motorówkę, jednocześnie, gdy przystanęła ona chwilowo u prawego brzegu, kozacy zaszarżowali, lecz przyjęci ogniem karabinów maszynowych i armatki – pierzchli w nieładzie i ograniczyli się do ognia karabinowego. Wkrótce ukazał się większy oddział kawalerii podążający prawym brzegiem. Bojąc się odcięcia od statku pancernego „Minister”, „Gerhardt” cofnął się do miejsca, gdzie stał ten statek.

Płock, chwilowo i częściowo opuszczony przez oddziały polskie, następnego dnia, 19 sierpnia został zdobyty. Była to agonia wojsk sowieckich. W następnych dniach, zwiady prowadzone przez statek pancerny „Minister” i motorówki, nieprzyjaciela na prawym brzegu nie wykryły. III konny korpus – ślad za uciekającą 4-tą armią sowiecką – szybko podążył na wschód. Zastał jednak drogę odwrotu zamkniętą. Po kilkudniowych rozpaczliwych walkach, przeszedł pruską granicę i został internowany.

Działo na pokładzie „Stefana Batorego”.
1920, źródło: Wikipedia

Podczas walk na rzece Wiśle, wyróżnili się: porucznik marynarki, Stanisław Nahorski – dowódca III dywizjonu; porucznik, Stefan de Walden – starszy oficer statku pancernego „Minister”; podporucznik marynarki, Kwiatkowski – dowódca statku pancernego „Stefan Batory”; podporucznik marynarki, Sułkowski – starszy oficer statku pancernego „Wawel”; podporucznik marynarki, Karol Taube – dowódca IV dywizjonu; kapral Musiał; starszy marynarz, Michnowicz; starszy marynarz, Mielczarski; starszy marynarz, Nowakowski; marynarz Suszyłło.

Zabici zostali na statku pancernym „Stefan Batory” – plutonowy Nitka, ochotnik Krawwczyński, marynarz Jóźwiak.

Przepadł bez wieści – starszy marynarz Kondracki.

Ranni – na motorówce „Gerhardt”: podporucznik marynarki, Taube (kontuzja); na statku pancernym „Stefan Batory” – marynarz Skrzypczak, marynarz Moseken, ochotnik Brzękalski; na statku pancernym „Wawel” – kapral kaleta, kapral Płonka, starszy marynarz Mielczarek i jeszcze dwóch marynarzy nieznanego nazwiska.

Po skończonej bitwie warszawskiej flotylla warszawska otrzymała rozkaz pochwalny podpisany przez generała broni i dowódcę frontu – Józefa Hallera:

„W wielkiej bitwie o Warszawę odznaczyły się bohatersko oddziały wszelkich rodzajów broni, rywalizując ze sobą szlachetnie w świetnych atakach na wroga, jednakowe wskazując męstwo, jednaki dając przyszłym pokoleniom wzór bezgranicznego poświęcenia i rycerskiego zapału. W bitwie tej brały także udział i te oddziały sił zbrojnych Rzeczypospolitej, których zadaniem i przeznaczeniem było na polskim morzu strzec potęgi Ojczyzny. Z dala od bursztynowego brzegu, na którym dumnie powiewa polska bandera i po wiek wieków powiewać będzie, stanęli polscy marynarze ramię przy ramieniu obok naszej piechoty, z piersi swej czyniąc wrogowi twardą zaporę. Batalion morski krew najlepszych swoich żołnierzy przelał obficie na polach bitew od Białegostoku aż do Nasielska, odznaczając się męstwem, wytrwałością i pogardą śmierci. Zrozumieli dzielni polscy marynarze, że na mazowieckich piaskach, rozgrywa się także los polskiego morza, którego straż zleciła im Ojczyzna. To też walczyli z wytężeniem wszystkich sił i poświęceniem. Topniały ich szeregi, ale w tych co pozostali, wzmocnił się hart i potęga ducha.
Również i flotylla rzeczna pilnująca szarych fal Wisły, stanęła na wysokości zadania. W gwałtownym ogniu nieprzyjacielskim ostrzeliwała celnie pozycje wroga współpracując znakomicie z akcją bojową piechoty.
Podnoszę znakomitą działalność statków “Batory”, “Moniuszko”.”Wawel” pod Płockiem i Wyszogrodem, zwłaszcza bohaterska załoga statku “Batory” zasługuje na wyróżnienie.
Wszystkim oficerom i żołnierzom dzielnego baonu morskiego i flotylli rzecznej, wyrażam uznanie i pochwałę za męstwo ich, żmudne i krwawe trudy i szlachetną w boju wytrwałość”.

W wyniku bitwy warszawskiej, fala najazdu sowieckiego odpłynęła znad brzegów Wisły daleko za Bug i flotylla wiślana nie miała już możności wziąć udziału w dalszych działaniach wojennych. Nie zaprzestano jednak uzbrajania statków. Po bitwie warszawskiej wszedł w skład flotylli wiślanej statek pancerny „Andrzej Zamoyski” uzbrojony w dwie haubice 104m/m i cztery karabiny maszynowe. Ukończono uzbrojenia statków: „Melsztyn”, „Kopernik”, „Marja” i „Kraszewski”. Zbyt późno przybyły z Gdańska monitory: „Warszawa”, „Horodysszcze”, „Pińsk” i „Mozyrz”. Wojna zbliżała się ku końcowi.

Lista poległych i zmarłych z ran:

  • Z flotylli pińskiej – marynarze: Centr Ryszard, Górski Stefan, Graufner Artur, plutonowy marynarz Ryczkowski Józef, kapral marynarz Steppa Julian.
  • Z flotylli wiślanej – oficerowie: podporucznik marynarz Pieszkański Jerzy; szeregowi – marynarz Jóźwik Michał, marynarz Krawczyński, marynarz Muszkiewicz Aleksander, plutonowy marynarz Nitka Wiktor, starszy marynarz Równy Władysław, marynarz Ulman Albert.

Lista odznaczonych srebrnym krzyżem orderu wojennego V klasy: marynarz Doreń Leon, porucznik marynarki Hryniewiecki Stanisław, kapitan marynarki Jarociński Bohdan, porucznik marynarki Kwiatkowski Stefan, marynarz Maserek Franciszek, porucznik marynarki Mohuczy Borys, kapral marynarki Musiał Franciszek, porucznik marynarki Nahorski Stanisław, śp. plutonowy Nitka Wiktor, marynarz Oprządek Aleksander, porucznik Oszek Robert, śp. porucznik marynarki Pieszkański Jerzy, kapral marynarz Płonka Franciszek, porucznik marynarki Rejman Artur, porucznik marynarki Sułkowski Henryk, porucznik marynarki Taube Karol, porucznik marynarki de Wakden Stefan.

Im należy się pomnik i stosowne wspomnienie.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPRO-KOMP – technologia Canon UVgel w sercu „zagłębia firm reklamowych”
Następny artykułCharytatywny piknik dla Dawida