A A+ A++

​Hades to jedna z największych niespodzianek ostatnich miesięcy, a może nawet lat. Tak ciepłego przyjęcia nie spodziewali się chyba nawet sami twórcy.

Gra ukazała się niecały rok temu w wersji na PC oraz Nintendo Switch i zebrała w portalu Metacritic średnią ocen na poziomie 9,3/10. To oczywiście wystarczyło, aby trafiła na czoło zestawienia najlepiej ocenianych tytułów ostatnich lat. Już jakiś czas temu mogliśmy docenić kunszt studia Supergiant Games za sprawą Bastionu i Transistor, ale i tak Hades był chyba dla wszystkich niespodzianką. Aż tak dobrego roguelite’a się nie spodziewaliśmy!

W powyższej sytuacji premiera Hadesa na “dużych konsolach” była tylko kwestią czasu. Gra jest już dostępna i na Xboksach, i na PlayStation – zarówno starej, jak i nowej generacji. Ja pobawiłem się przy niej w wersji na PlayStation 5 i… przepadłem podobnie jak niespełna rok temu przy wydaniu na PC. Produkcja Supergiant Games wciąga od pierwszych minut i nie pozwala oderwać się przez wiele godzin.

Gwoli przypomnienia, Hades to roguelite, w którym wcielamy się w Zagreusa, syna tytułowego boga. Syn władcy świata zmarłych postanawia pewnego dnia wydostać się z miejsca, w którym się wychował. Jednak okazuje się, że to zadanie na tyle trudne, że po drodze do celu bohater będzie wielokrotnie ginął. Na szczęście za każdym razem będzie się też odradzał i próbował ponownie, starając się za każdym razem dojść jak najdalej. A my wraz z nim. Przez wiele godzin.

Jak to w roguelite, w Hadesie po każdej śmierci przenosimy się do samego początku, ale za każdym razem zdobywamy czy to doświadczenie, czy nowy rodzaj broni, czy nowe ulepszenia… Po prostu stajemy się coraz mocniejsi i dochodzimy coraz dalej i dalej. Każde podejście jest oczywiście inne od poprzedniego. Raz, że zmienia się układ pomieszczeń, przez które przechodzimy, a dwa, że trafiamy losowo na różnych bogów, którzy decydują się nam pomóc w ucieczce. Nie brakuje także warstwy fabularnej, która rozwija się wraz z naszymi postępami.

Walka w Hadesie sprawia mnóstwo przyjemności, a zarazem stanowi tak duże wyzwanie, że przy niektórych potyczkach zaczynamy obawiać się o kondycję pada, a na czole pojawiają się krople potu. Jednak gdy uda nam się pokonać większą grupę przeciwników albo któregoś z bossów, satysfakcja jest ogromna. Syndrom “jeszcze jednego podejścia” działa od samego początku. Nawet jeśli giniesz, nie poddajesz się, tylko próbujesz jeszcze raz, myśląc sobie: nie no, tym razem to im … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułW Jasieniu będzie debata nt bezpieczeństwa / 19 sierpnia 2021 r.
Następny artykułWielka Brytania. Najwięcej zakażeń koronawirusem od prawie czterech tygodni