A A+ A++

Było szkicowanie miasta, spotkanie z Joanną Jodełką i cała seria rewelacyjnych koncertów. Kto przegapił Festiwal Żuapńskiego na Wildzie – może tylko żałować. I pilnować, żeby nie przegapić za rok.

Festiwal rozpoczął się od warsztatów urban sketching, czyli szkicowania w mieście, polegającego na utrwalaniu otaczającej nas rzeczywistości przy pomocy prostych, malarskich technik. Jak zawsze chętnych nie brakowało. Był też warsztat na niebotycznych wysokościach, ale to nic dziwnego, bo zapraszał na niego teatr “Z głową w chmurach”.

Były też fascynujące spotkania: z Magdaleną Mrugalską-Banaszak “O Białej Kalii i nie tylko” oraz z Joanną Jodełką i jej książką “Pamiętnik karła”. Pisarka solennie obiecała, że scenerią jej kolejnego kryminału to już na pewno będzie Wilda…

Siła festiwalu co roku są też koncerty: zawsze niestandardowe, nietuzinkowe, ale zawsze niezwykłe i ciekawe. Nie inaczej było i w tym roku: można było usłyszeć fantastyczny duet Kolos Jorgosa Skoliasa i Antonisa Skoliasa, których wokal i persuja na pewno pozostaną na długo w pamięci tych, którzy mieli szczęście ich usłyszeć. Niesamowitych wrażeń dostarczył także jazzowy performance na Cztery Loggie kamienicy przy Rynku Wildeckim 3 w wykonaniu zespołu Unleashed Cooperation. Każdy z muzyków znajdował się w swojej prywatnej, oddzielnej logii, a to pozwoliło maksymalnie wykorzystać przestrzeń budynku i przestrzeń pomiędzy muzykami, by zapewnić widzom i słuchaczom wyjątkowe doznania artystyczne. Tak, widzom również, bo jedną z atrakcji koncertu było też interesująca iluminacja.

Nie sposób nie wspomnieć o niezwykłym koncercie duetu Nata & Evgeny, który wykonuje muzykę nie z tego świata, przenikającą słuchaczy do szpiku kości. No i wreszcie wielki finał, czyli koncert Bandonegro Tango Orquesta z towarzyszeniem Mai Marcinkowskiej i Rafała Witkowskiego, którzy zatańczyli tango.

To był niesamowity koncert. Ekspresja i energia muzyków, ich niesamowity kontakt z publicznością, no i muzyczna, wręcz niewiarygodna perfekcja sprawiły, że widzowie siedzieli jak zaczarowani. Nawet ci, którzy niekoniecznie są fanami Astora Piazzoli w wykonaniu innym niż klasyczne. Bo Bandonegro Tango Orquesta gra tango, ale tak, jak oni je czują i rozumieją. Każdy grany utwór przesycają własnymi emocjami i własną interpretacją tak, że czasami można mieć problem z rozpoznaniem klasyka. Ale gdy się już rozpozna, zadziwia i zachwyca świeżością podejścia, oryginalnym spojrzeniem na tango jako takie – i tą energią, która powala widzów na kolana.

Okazało się zresztą, że tango można usłyszeć wszędzie: na dowód tego muzycy zagrali “w stylu Bandonegro” słynną “Legendę” Henryka Wieniawskiego, a później “English man in New York” Stinga. I obie wersje były niesamowite.

Nic więc dziwnego, że widzowie dziękowali zespołowi oklaskami na stojąco, koncert przedłużył się o pół godziny, a muzycy musieli obiecać, że wrócą na Festiwal Żupańskiego także za rok…

Oceń artykuł
Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOstrzeżenie meteorologiczne – Burze z gradem 16.08.2021
Następny artykułPolicja Jelenia Góra: Święto Wojska Polskiego