Lidl “pozazdrościł” innym dyskontom i także zamierza umożliwić swoim fanom zakupy w sieci w niedzielę. Na razie sprawdza opinie wśród swoich pracowników. Najprawdopodobniej nie będzie to dotyczyło całej sieci, a zaledwie placówek położonych blisko konkurencji.
Jak na razie ustawa nowelizująca prawo zakazujące handlu w niedziele utknęła na dobre w parlamencie, to dyskonty, korzystając z obecnie istniejącej luki, będą mogły spokojnie “pohandlować” w ostatni dzień tygodnia przez najbliższe trzy, może cztery miesiące. Wszystko dzięki tzn. statusowi placówki pocztowej.
Operatorzy, jak donoszą “Wiadomości handlowe”, obawiają się, że zamknięcie ich sklepów na cztery spusty w niedziele, zmieni przyzwyczajenia ich klientów także w pozostałe dni tygodnia. To oznaczałoby, że stracą lojalnych fanów. Na otwarcie w ostatnim dniu tygodnia, mimo protestów pracowników, zdecydowała się Biedronka. Lidl, jej największy konkurent, nie będzie miał wyboru i także zdecyduje się na taki krok.
– Zawsze funkcjonujemy w oparciu o przepisy prawa – dość lakonicznie skomentowała sprawę Aleksandra Robaszkiewicz, head of corporate and communications and CSR w Lidl Polska.
Jak na razie, trwają rozmowy z pracownikami. Należy jednak pamiętać, że na taki krok dyskont musi się zdecydować szybko – wielkimi krokami zbliża się rok szkolny, a co za tym idzie zwiększone zakupy.
Otwarcie się i Biedronki i Lidla spowoduje efekt kuli śniegowej. Za nimi pójdą bowiem pozostali tj. Aldi, Netto i Kaufland (który nota bene ma już status placówki pocztowej). Już w lipcu Dino dołączyło do grupy sklepów, otwartych w ostatni dzień tygodnia. Nie trzeba będzie długo czekać, jak i hipermarkety zaczną z tej furtki korzystać, co oznacza, że zakaz handlu w niedziele stanie się fikcją, dotykającą tylko najmniejsze podmioty.
aw
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS