W nocy uderzyła w nas wieść o śmierci jednej z najbardziej pozytywnych i błyskotliwych postaci na mapie kalifornijskiego rapu – ikony niezależnej sceny, autora takich klasycznych albumów jak “Mind over Matter” czy “True & Livin”, aktywnego od 25 lat rapera Zumbiego, frontmana Zion I.
Ta smutna okazja przypomniała mi spotkanie z Zumbim na Hip Hop Kempie 2008, gdzie jako jeszcze nieopierzony dziennikarz po raz pierwszy pojawiłem się z mikrofonem (dyktafonem) i akredytacją z ramienia Spinnera – udało mi się wtedy odbyć krótką rozmowę z Zionem, a jej zapis nie jest już dostępny w Internecie. Postanowiłem go odgrzebać, mogę więc na chwilę zabrać Was z powrotem do roku 2008, część pytań już się zestarzała, część wątków jednak jest ponadczasowa.
To Twoja pierwsza wizyta na Hip Hop Kempie. Jak wrażenia?
Kocham to. Wszędzie, gdzie znajduje się sporo ludzi, bujających się w rytm prawdziwego hip-hopu i dobrze się bawiących, kocham to. Nie potrzeba wiele.
A jak porównałbyś tutejszą publikę do amerykańskiej na waszych koncertach?
Przede wszystkim – tutaj łatwiej rozgrzać i podekscytować ludzi. Dajesz energię a oni od razu Ci ją oddają. W Stanach jest tyle hip-hopu, że chwilę trwa, żeby wprowadzić publikę w odpowiedni klimat. A tutaj dzieje się to od razu, whoa.
Jeśli chodzi o innych artystów – czyj koncert najbardziej Ci się podobał, kto był najlepszy Twoim zdaniem na Hip Hop Kempie?
Szczerze to nie widziałem za dużo występów. Mieliśmy swój koncert, chodziliśmy po terenie i ogarnialiśmy jak to wszystko wygląda. Widziałem Atmosphere i Brothera Aliego – oni zagrali naprawdę grubo, czekam na The Roots, żałuję, że nie zobaczyłem Guilty’ego Simpsona. Widziałem Nat Illa i tych kotów z Holandii [Pete Philly & Perquisite – przyp. MN] – oni też zagrali kozacko. Tak, myślę, że to tyle.
Pracujecie może nad nowym albumem? Zdradzisz coś na jego temat jeśli tak jest?
Tak, nowa płyta zatytułowana “The Takeover” wychodzi w lutym przyszłego roku. Zion I – stuprocentowo świeża produkcja. Nadchodzi video do pierwszego singla “Juicey Juice”, powinno się pojawić w połowie września, więc można zacząć się rozglądać. Będzie też darmowy mixtape. Spodziewajcie się więc sporo nowych rzeczy, najprawdopodobniej w przyszłym miesiącu.
Pojawią się tam jakieś kozackie featuringi?
Tak, będą. Mamy Brothera Aliego, Devina The Dude’a z Teksasu i Ty’a z Wielkiej Brytanii.
A produkcyjnie?
Amp Live to wszystko, czego potrzebujemy – Amp Live na produkcji.
Bez Preemo, Pete Rocka i Hi-Teka? <śmiech>
Także ich uwielbiam, ale wiesz, Amp Live to mój człowiek. Nagrywamy razem i zrobił wszystkie płyty. Myślę, że współpraca z nim daje naszym albumom niepowtarzalny styl i brzmienie, którego nie ma nikt inny. To właśnie składa się na markę Zion I, którą tworzymy.
Ciąg dalszy wywiadu pod video
A jeżeli nie znałbyś Amp Live’a to z kim chciałbyś najbardziej zrobić album w duecie?
Lubię Madliba, lubię Timbalanda <śmiech>, lubię… kogo my tu mamy… Jest parę osób, teraz nie mogę skojarzyć. Lubię oczywiście Dillę, ale on odszedł, niech spoczywa w pokoju. Są ludzie u nas, np. Trackademicks z Bay Area, chciałbym coś z nim zrobić. Jest mój człowiek z Houston the ARE i jego album “The Burnerz”. Wielu producentów daje radę, koło mnie znajduje się wielu, z którymi chciałbym coś zrobić.
Jacy raperzy najbardziej zainspirowali Cię do rozpoczęcia nagrywek?
Rakim, Nas, Q-Tip, lubię też Run DMC. Każdego z nich polubiłem i zapamiętałem już przy pierwszym przesłuchaniu, na pewno ich wymienię. Wprawdzie zacząłem nawijać zanim wyszedł “Illmatic”, ale była to też dla mnie duża inspiracja i coś, co poprawiło mój warsztat. Lubię też Andre 3000, Mos Defa, wielu szanuję, ale ta czwórka najbardziej pomogła mi w początkach własnej twórczości.
A teraz kogo uważasz za najlepszego rapera?
Najlepszego…jest mnóstwo kreatywnych gości, wszyscy jesteśmy tu dzięki Najwyższemu, jednego najlepszego nie umiem wymienić. Wielcy byli i są Biggie, Pac, Nas, Andre 3000, Jigga. Tak, to jest mój top. Jednego nie umiem podać, choć ich respektuję, ich pracę, ich dyskografię. Ale myślę, że najlepszym raperem jest Bóg. On składa to wszystko do kupy, wkłada emocje do hip-hopu. Nie byłoby hip-hopu bez kreatywności, przekazywania wiedzy. A dopiero to, złożone w jedno z teraźniejszością i spojrzeniem na przyszłość, daje naszą kulturę.
Waszym najbardziej znanym albumem jest “True & Livin”. Jakiego rapera nazwałbyś w 100%-ach prawdziwym i żywym?
Powiem Andre 3000. Wszystko co robi jest ultrakreatywne, nie nakłada żadnych limitów na swoje pomysły. Respektuję go, bo na pewno nie powie “nie zrobię tego, bo ludzie mnie wyśmieją, bo im się to nie spodoba”. Robi to, na co ma ochotę. Myślę, że to jest właśnie ważne w hip-hopie – ta kultura narodziła się z bycia innym, niepowtarzalnym. On jest jedną z postaci, które uosabiają tę zasadę. O to chodzi w byciu “True & Livin” – poczucie własnej wartości, swojej osoby i możliwość powiedzenia “to właśnie ja”. Bo jeśli ludzie cenią Cię za to, kim naprawdę jesteś, to jest piękne. To czyni hip-hop fantastycznym a życie naprawdę udanym.
Co nazwałbyś swoim największym osiągnięciem jeśli chodzi o hip-hop?
Uważam, że możliwość podróżowania po całym świecie, zwiedzania najróżniejszych miejsc dzięki moim rymom. Nigdy nie ruszałem się poza USA i Jamajkę. Zanim zacząłem rapować byłem tam jeden raz. Od kiedy rapuję odwiedziłem około 20 państw. Myślę, że to jest moim największym osiągnięciem. Zawsze chciałem podróżować, ale nigdy nie spodziewałem się, że będzie mi to dane dzięki muzyce. Tak, to jest błogosławieństwo i najlepsza rzecz, jaką mogę robić dzięki swojej twórczości.
Z jakiego ze swoich kawałków jesteś najbardziej dumny? Jaki kawałek uważasz za kozacki i najlepszy ze wszystkich numerów Zion I?
Hm, dobre pytanie. Nie wiem. Jestem jednym z tych gości, którzy cały czas starają się robić wszystko na maxa. Tak, jak zobaczyłeś w naszej rozmowie – lubię dużo rzeczy. Nie mam najlepszego przyjaciela, mam wielu i wszyscy są najlepsi. Ale jeśli miałbym wybrać to byłby to “Silly Puddy” bo jest to bardzo szczery kawałek. Gdy pisaliśmy go z Grouchem miałem naprawdę stan najwyższej szczerości, wyciszania się. I gdy ludzie go usłyszeli polubili od razu. Do dziś na koncertach słyszę „zagrajcie “Silly Puddy””. Jest w nim coś takiego – prawda, szczerość. Właśnie do tego dążę, sięgając po długopis i pisząc kolejne teksty.
Ciąg dalszy wywiadu pod video
Słuchasz może europejskiego rapu? Znasz jakichś artystów stąd?
Znam trochę kotów z Europy, żeby być szczerym nie za wielu, ale paru znam. Wiesz – Dizzee Rascal, M.I.A., Ty – ten ziom z Londynu, Saian Supa Crew, Solar, oldschoolowcy w jego stylu, znam Swaya z Londynu. Tak, nie znam za wielu osób, ale za każdym razem jak tu jestem dostaję coś nowego, jakieś mixtejpy i jak wracam do domu sprawdzam je.
A czego słuchasz najwięcej w tym roku? Jakie płyty wydane w 2008 są Twoim zdaniem najlepsze – niech będzie 5 płyt?
5? Pięciu nie wymienię <śmiech>
To trzy <śmiech>
Mogę podać jedną <śmiech>. Jest jedna, której słucham, jeśli mam być szczery. Kupiłem płytę Lil Wayne’a, ale niespecjalnie mi się podoba. Lubię „A Milli”, ale reszta niezbyt mi podchodzi. Bardzo lubię płytę Nasa. Czuję to, że Nas wrócił z naprawdę dojrzałym materiałem w wytwornym stylu, by powiedzieć ludziom co się teraz dzieje. Bardzo to doceniam. To jedyna nowa hip-hopowa płyta, której naprawdę słucham. Wiesz, jako raper słucham tylko albumów, które naprawdę mnie pasjonują. Jeśli coś mnie nie pasjonuje, to posłucham trochę i rzucam w kąt. Taki jestem. Nie mogę skojarzyć niczego więcej z tego roku, co w pełni mi się podoba, pomyślmy… Tak, żadnych więcej nowości nie słucham w całości.
A ze starszych rzeczy czego ostatnio słuchasz, co trzymasz w swoim odtwarzaczu?
Lubię “Madvillain” – MF Dooma, Madliba, to jest jak dla mnie grube. Mam każdy album OutKastu, są kozackie, szczególnie “ATLiens” – to mój faworyt. Mam “Illadelph Halflife” Rootsów… O, z tegorocznych produkcji słucham też ich “Rising Down”, dobra płyta. Ciągle słucham “Illmatica” Nasa, “Take A Nation Of Millions To Hold Us Back” od Public Enemy – wspominkowo, energia bijąca z tej płyty jest niesamowita. Co jeszcze… KRS “By All Means Necessary”, pierwsza płyta Ol’ Dirty Bastarda, zapomniałem tytułu, ale album bardzo lubię.
Powiedz co sądzisz o dzisiejszym mainstreamowym rapie z Brudnego Południa? Lubisz MC takich jak Lil Wayne, T.I., Rick Ross?
Lubię Wayne’a, T.I’a, Jeezy’ego. Ross jest spoko. Ogólnie lubię grupę tych raperów, podoba mi się co robią, jak brzmi ta muzyka. Jedyne, czego nie lubię, w Brudnym Południu i w hip-hopie ogólnie, jest “sztuka” handlu dragami i sprzedawania narkotyków. Jest to jedyne, co może robić wielu młodych czarnych chłopaków, ale wychwalanie i uatrakcyjnianie tego, daje zły przykład i stanowi zły przekaz dla młodziezy. Wiemy, że osiedle jest prawdziwe, getto, spluwy, dragi, crack. Tak, wszyscy wiemy, że to prawdziwe, zdarza się, i – by przetrwać – ludzie handlują. Ale dla mnie ważna jest równomierna prezentacja życia. Przykładowo Jay-Z – przyszedł z tego, ale równocześnie może wam opowiedzieć inną historię z całkiem innej perspektywy. Dostajemy wtedy lepszy obraz i spojrzenie na życie i wiemy “OK, mogę postąpić tak, ale mogę i tak”. To jest OK. Nie mówię: “Handlujesz to jesteś złym człowiekiem”. Uważam tylko, że nie możesz dodawać temu uroku i uatrakcyjniać, bo młodzież słucha i chłonie. Robią dokładnie to, co Ty, i idą siedzieć. Są w tej samej sytuacji co Ty byłeś, tylko nie pokazujesz im alternatywy. Mówisz im, by robili to, co Ty, Ty miałeś szczęście i nagrywasz, oni mogą go nie mieć. To jest moje główne zmartwienie odnośnie dzisiejszego hip-hopu i Południa. Lubię bity, lubię styl nawiązujący do oldschoolowego rapu. Ale przekaz dawany młodzieży, szczególnie Afroamerykańskiej społeczności, jest dziś bardzo ważny i nie może ograniczać się do “Yo, to jest fajne, patrz na mnie”. Wiesz, ludzie idą za tym. Musisz być odpowiedzialny za swoje słowa. Poza tym wszystko, co robisz, wraca do Ciebie. Dlatego jeśli cały czas przekazujesz negatywny obraz, czarne strony, to w efekcie będziesz musiał zmagać się z negatywną energią.
OK, w takim razie dzięki za wywiad i do zobaczenia w Polsce!
Mogę coś dodać? Sprawdzajcie stronę www.zionicrew.com, dużo miłości dla Polski, kochamy was. Zion I Crew, duża piona dla Amp Live’a, który właśnie się ożenił i dlatego nie ma go tu z nami. Wiem, że spędza dobrze czas na swoim miodowym miesiącu. Jedna miłość, pokój!
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS