A A+ A++

Jak stać się niewidzialnym, gdy się odstaje wizualnie od reszty? To było dla nas szalenie interesujące pytanie. Jak sprawić, by Jessica zniknęła? Doszliśmy do wniosku, że tak naprawdę nie ma to związku z tym, jak wygląda, tylko z tym, jak się porusza, ile robi hałasu. Ile śladów po sobie zostawia. Stąd pomysł, żeby poruszała się, stąpając niemal bezdźwięcznie i żeby cierpiała na bezsenność – była poza domem głównie wtedy, gdy miasto pustoszało.

Czytaj też: Sześć kapitalnych polskich filmów, które mogliście przegapić w kinach

Efekt jest fenomenalny. Jessica jednocześnie jest na ekranie i jest nieobecna. Pojawiły się wręcz głosy, że w „Memorii” grasz po prostu kosmitkę – postać nie z tego świata.

– (śmiech) Ale czy my wszyscy nie bywamy czasem „kosmitami”? Potrzeba bycia kompletnie wyalienowanym, odciętym, próba emocjonalnej ucieczki, gdy pojawiają się problemy, jest czymś głęboko ludzkim, w każdym wymiarze.

Przez te 17 lat, kiedy pracowaliśmy nad tym projektem, przydarzyły nam się w życiu różne rzeczy, które postanowiliśmy sukcesywnie dodawać do tkanki filmu. Joe zaczął mieć objawy, które w filmie ma Jessica: zaczął słyszeć dźwięki. Nie wiedzieliśmy o tym wtedy, ale potem ustaliliśmy z pomocą lekarzy, że to relatywnie częsta przypadłość związana ze stresem. „Syndrom eksplodującej głowy” – tak się nazywa.

Ja z kolei przechodziłam żałobę. Rozmawialiśmy z Joe’em o tym, że żałoba to właściwie nieustanne poczucie odklejenia, myślisz: „Czemu życie się toczy, skoro bliskiej mi osoby w nim nie ma?”. Jesteś w stanie zawieszenia, w limbo. Wiele osób, które przechodzą żałobę, go doświadcza.

Kadr z filmu „Memoria”, reż. Apichatpong Weerasethakul. Na zdjęciu Tilda Swinton i Juan Pablo Urrego.


Kadr z filmu „Memoria”, reż. Apichatpong Weerasethakul. Na zdjęciu Tilda Swinton i Juan Pablo Urrego.

Fot.: Materiał prasowy

„Dlaczego płaczesz? To nie są twoje wspomnienia” – zostały ze mną te słowa i scena, w której padają. No bo dlaczego my właściwie płaczemy, śmiejemy się, boimy za kogoś nieistniejącego, siedząc w ciemnej sali? W zupełnie magiczny sposób dotykacie z Weerasethakulem tajemnicy kina jako medium.

– Poczułam dokładnie to samo, gdy oglądałam tę scenę podczas premiery. Widziałam oczywiście film kilka razy wcześniej, ale nie na takim wielkim ekranie, nie z tym dźwiękiem. No i nie z widownią.

Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę – wcześniej jest też dialog, w którym Jessica usiłuje wyjaśnić Hernánowi, jak brzmi dźwięk, który od jakiegoś czasu słyszy. To też jest scena o kinie! Wyobraź sobie, że masz coś tylko w głowie i pragniesz za wszelką cenę to uzewnętrznić, zakomunikować światu. Tym się zajmujemy – precyzyjnym przekładaniem tego, co sobie wyobrazimy, na języka kina. „Ton niżej, ton wyżej” – mówi w tej scenie Jessica. „Dźwięk bardziej głuchy, bardziej pusty”. Reżyseruje.

Derek Jarman, Jim Jarmusch, Peter Greenaway, Bong Joon-ho, Wes Anderson – pracujesz głównie z rebeliantami kina. Patrząc na twój filmowy dorobek, aż trudno uwierzyć, że zaczynałaś w Royal Shakespeare Company! To instytucja klasyczna, wręcz akademicka.

– Tak naprawdę zaczęłam występować w sztukach, bo chciałam wyżyć się twórczo, a właśnie zarzuciłam pisanie. Byłam młoda, bardzo chciałam być częścią jakiejś grupy, spędzać czas z moimi przyjaciółmi, którzy – tak się złożyło – byli w teatrze. Co nie zmienia faktu, że do dziś uważam, iż to Royal Shakespeare Company była dla mnie szansą, żeby dowiedzieć się – bardzo wcześnie – czego na pewno nie chcę robić. (śmiech)

Pierwotnie chciałaś pisać?

– W Cambridge studiowałam nauki społeczne i polityczne, ale też pisanie. To było traumatyczne doświadczenie, zniechęciło mnie kompletnie. Niedawno spotkałam jedną z moich ówczesnych nauczycielek, która przyznała, że to się zdarzało bardzo często: młodzi ludzie z zapałem do pisania wysychali w Cambridge jak źródła na pustyni. Takich ludzi jak ja zabijała akademickość w podejściu do tematu.

Zobacz też: Salma Hayek: Reżyser zapytał, z czym powinna się mierzyć moja bohaterka. Nie miałam wątpliwości: z menopauzą!

To musi być szalenie frustrujące – pracować nad filmem 17 lat, jak było w przypadku „Memorii”, zanim w końcu trafi na ekrany.

– Przeciwnie. Ja to uwielbiam! Pracuję w zawodzie wystarczająco długo, żeby wiedzieć, że to te długo rozwijane filmy są prawdziwym błogosławieństwem. Z Lucą Guadagnino rozmawiałam o „Suspirii” przez przeszło 20 lat. Pierwszy film, który nakręciłam – „Caravaggio” – Derek Jarman tworzył przez 11 lat. A że Derek był moim pierwszym i najważniejszym nauczycielem, z takim wyobrażeniem o kinie weszłam do zawodu: że to wymyślanie, przegadywanie, przygotowywanie projektu jest najlepszą częścią tej pracy. Znam oczywiście filmowców, którzy mają zupełnie inny rytm. Narzekają, że mają za mało miesięcy na przygotowanie, ale tak naprawdę po prostu spieszą się na plan zdjęciowy, nie chcą czegoś przegapić, tracić czasu. Ja próbuję pozostać w obozie tych supersuperpowolnych.

Same zdjęcia z mojej perspektywy wyglądają zawsze tak samo. Są jak spacer po linie zawieszonej między dwoma wieżowcami. Napięcie jest ogromne, bo masz zawsze za mało środków i za mało czasu. Nie możesz się wygłupiać. Nie ma miejsca na błędy. Masz masę idiotycznych zmartwień, na które nie masz wpływu: czy będzie padać w dniu, w którym absolutnie nie może być widać na zdjęciach deszczu? Wchodzisz na tę linę i musisz się na niej utrzymać. Absolutnie nie ma czasu na to, co jest najciekawsze: rozstrzyganie egzystencjalnych zagadnień.

Jako że nie jesteśmy na planie, zapytam o egzystencjalną kwestię, która chodzi mi po głowie, od kiedy wyszłam z seansu: czy wrażenia, nawet te pozytywne, gdy jest ich za dużo, szkodzą, zakłócają obraz, odcinają nas od czegoś naprawdę istotnego?

– Pamiętaj, że Hernán, który rzuca tę myśl w filmie, mówi też: „Ja nigdy stąd nie wyjechałem”. Stąd, czyli z malutkiej wioseczki, w której się urodził i w której mieszka.

Hernán jest jak gąbka, która jest w pełni nasączona. Taki był nasz pomysł na tę postać. On wszystko pamięta – my zapomnieliśmy, bo z naszym mózgiem jest jak z komputerem: od czasu do czasu oczyszcza folder śmieci.

Ale to, o co pytasz, to jest szalenie ciekawa kwestia. Moja córka zresztą po seansie spytała mnie o to samo: a co, jeśli doświadczenia, gdy jest ich za dużo, krzywdzą, a nie kształcą?

Z córką Honor wystąpiłaś ostatnio w dwóch filmach: „Pamiątce” i jej kontynuacji. Córka idzie w twoje ślady?

– Poszła już dalej! Jest teraz studentką psychologii i neurologii w Edynburgu.

Honor ma zupełnie inną perspektywę niż ja, gdy dorastałam. W ogóle moje dzieci mają diametralnie inną perspektywę, odbierają inne wychowanie. Otacza je sztuka. W naszym domu wiszą obrazy ich ojca, ich ojczyma; oglądają filmy swoich przyjaciół; czytają książki swoich rodziców chrzestnych.

Mój ojciec był generałem [wywodzącym się ze szkockiej arystokracji, z rodowodem sięgającym IX wieku – red.]. Gdy miałam 10 lat, zostałam wysłana do szkoły z internatem tylko dla dziewcząt. Na początku byłam podekscytowana, cieszyłam się, że wyrywam się od braci – mam ich trzech. Ale ekscytacja szybko minęła. Nie mam żadnych dobrych wspomnień związanych z tym miejscem. Te szkoły z internatem to było coś w rodzaju zatoki postojowej: tęskniłeś za domem i czekałeś na powrót. I tak przez pięć lat.

Nie wiedziałam, że to była szkoła tylko dla dziewcząt. Co myślisz o takich podziałach? Grasz i kobiety, i mężczyzn. Jesteś wręcz synonimem transformacji, braku granic. Populistyczne partie polityczne usiłują nam tymczasem nachalnie narzucać twarde podziały: rasowe, genderowe, ideologiczne.

– Rozumiem, że dla wielu ludzi to coś w rodzaju tratwy ratunkowej. Na jakimś etapie życiowej podróży, by się zdefiniować, określić, potrzebują czuć przynależność do czegoś, co jest niezmienne, trwałe, z góry nadane. Jednocześnie współczuję wszystkim takiej postawy, bo na niej można tylko stracić. Dać się zaszufladkować to jakby dać sobie odciąć rękę. Ktoś ci nagle mówi, że możesz używać tylko prawej i używasz tylko prawej.

O tożsamości myślę jako o czymś totalnie płynnym, plastycznym, co nie musi mieć żadnych granic, co możemy wybrać w dowolnym momencie i do czego nie ma prawa wtrącać się ktoś trzeci.

[METAMORFOZY TILDY SWINTON]

EDWARD II

Metamorfozy Tildy Swinton


Metamorfozy Tildy Swinton

Fot.: East News

1991

NA SAMYM DNIE

Metamorfozy Tildy Swinton


Metamorfozy Tildy Swinton

Fot.: East News

2001

MICHAEL CLAYTON

Metamorfozy Tildy Swinton


Metamorfozy Tildy Swinton

Fot.: East News

2007

CIEKAWY PRZYPADEK BENJAMINA BUTTONA

Metamorfozy Tildy Swinton


Metamorfozy Tildy Swinton

Fot.: East News

2008

MUSIMY POROZMAWIAĆ O KEVINIE

Metamorfozy Tildy Swinton


Metamorfozy Tildy Swinton

Fot.: East News

2011

DOKTOR STRANGE

Metamorfozy Tildy Swinton


Metamorfozy Tildy Swinton

Fot.: East News

2016

Czytaj więcej: Wyścig wart miliardów dolarów. Skąd się bierze popularność „Szybkich i wściekłych”?

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMetal Gear Solid 4 zestarzało się z klasą. Remaster potrzebny na wczoraj
Następny artykułKędzierzynian nakręcił film o trudnej miłości dwóch dziewczyn. Premiera w przyszły piątek na Szkwale