Millie nie ma łatwego życia – w liceum przyjaźni się tylko z dwiema osobami, niedawno też umarł jej tata, przez co o wiele więcej czasu spędza zajmując się z pogrążoną w rozpaczy mamą. A do tego szkolne ciacho, w którym się podkochuje zdaje się jej nie zauważać. Pewnego wieczoru spotyka na swojej drodze seryjnego mordercę, Rzeźnika z Blissfield. Tyle, że wskutek azteckiej klątwy zamiast zginąć, zamienia się z nim ciałami.
Piękna i rzeźnik (2020) – recenzja filmu (UIP). Za mało komedii, za mało krwi
Piękna i rzeźnik to kolejny film ze stajni Blumhouse Productions. Jej szef, Jason Blum od dawna ma bardzo prosty koncept na tworzenie filmów – rzucamy kilka milionów dolarów na budżet, a potem kręcimy ile wlezie produkcji. Nawet jeśli nie wszystkie przyniosą zyski, to przynajmniej kilka – często niespodziewanie – zarobi grube hajsy w box office. I to działa. Przykładowo wspomniana we wstępie Śmierć nadejdzie dziś (tylko pierwsza część!) kosztowała niecałe pięć milionów dolarów, a przychód z całego świat wyniósł… ponad 125 milionów.
Nie ma zatem co liczyć na specjalną oryginalność, wielkie przygotowania włożone w pisanie scenariusza, nowatorskie pomysły. Ba, Piękna i rzeźnik to nie tylko ten sam gatunek, komediowy horror, co Śmierć nadejdzie dziś, ale również ten sam reżyser i scenarzysta – Christopher Landon. Tylko inny motyw bierze się tu na warsztat. Zamiast Dnia świstaka, mamy do czynienia z Zakręconym piątkiem. Dla porządku wspomnijmy, że oczywiście mamy tu do czynienia z najróżniejszymi absurdami, aczkolwiek jednocześnie zasady klątwy, która przyczyniła się do zamiany ciał są zaskakująco klarowne i nierozbudowane. Pochwalić mogę też twórców za to, że zamiana ciał rzeczywiście ma znaczenie. W tym sensie, że dość mocno ogrywane jest to, że seryjny morderca z jednej strony ma wygląd nie wzbudzający podejrzeń, z drugiej jednak jest o wiele słabszy niż wcześniej. I na odwrót – Millie zyskuje siłę, ale za to jej twarz pokazywana jest we wszystkich wiadomościach i gazetach, więc nie jest jej łatwo się poruszać po tak małym miasteczku, jak Blissfield.
Niestety Piękna i rzeźnik ma też sporo problemów, których – przyznam – nie spodziewałem się wiedząc, że za całość odpowiada Landon (obie części Śmierć nadejdzie dziś mi się podobały). Po pierwsze, wspaniale, że film dostał kategorię wiekową R i chociaż jest tu kilka wymyślnych morderstw, to jednak jest ich, jak również krwi zwyczajnie za mało. Podobnie jest z humorem, przydałoby się więcej dowcipów, czy to sytuacyjnych, czy w dialogach. A jeśli miał to być film o zyskiwaniu pewności siebie (i świadomości, skąd naprawdę się ona bierze) oraz leczeniu traumy, połączonym z przypomnieniem, że nie można się bez przerwy poświęcać dla innych, to oba te wątki zostały potraktowane po macoszemu. W efekcie całość ma dobry punkt wyjścia, potencjalnie ciekawe elementy, z których jednak żaden nie zostaje odpowiednio rozwinięty, przez co nie tworzą satysfakcjonującej całości.
Dużym atutem jest za to aktorstwo. Zarówno Kathryn Newton, jak i bardzo dawno nie widziany przeze mnie Vince Vaughn świetnie sprawdzają się w podwójnych rolach. Nieco łatwiejsze zadanie miała chyba Newton, bo po prostu z tak zwanej szarej myszki przeistacza się w groźną morderczynię, za to Vaughn musi udawać nastoletnią dziewczynę, zamkniętą w ciele potężnego faceta. Oboje jednak są w tym naprawdę dobrzy.
Piękna i rzeźnik ma też całkiem niezłe tempo, generalnie jest to film, przy którym spokojnie można wyłączyć mózg i odpocząć po ciężkim dniu pracy. Może miałem za duże oczekiwania i może niepotrzebnie chciałbym, żeby było więcej i mocniej niż w Śmierć nadejdzie dziś oraz żeby twórcy mieli chociaż odrobinę więcej odwagi w zabawie – a nie tylko ich powielaniu – ogranych, slasherowych motywów. Nie mogę jednak od tego uciec, dlatego też koniec końców z kina wyszedłem nieco zawiedziony, z przekonaniem, iż potencjał tego filmu nie został w pełni wykorzystany.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS