Poznańska policja bada pod nadzorem prokuratury okoliczności zderzenia tramwajów, do którego doszło w czwartek około południa w Poznaniu. W zdarzeniu poszkodowanych zostało 31 osób.
Rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Poznaniu prok. Łukasz Wawrzyniak powiedział, że wszczęte w piątek śledztwo prowadzone jest pod kątem możliwości sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym. Ewentualnym winnym grozi kara do 10 lat więzienia.
Rzecznik podał, że w ramach postępowania gromadzony jest materiał dowodowy, ustalani są świadkowie zdarzenia. Wiadomo, że obaj kierujący tramwajami byli trzeźwi.
ZOBACZ: Wielkopolska. Pożary wysypiska odpadów. Mieszkańcy mają dość
Sierż. sztab. Marta Mróz z biura prasowego poznańskiej policji powiedziała w piątek, że zabezpieczone zostały już nagrania z miejskiego systemu monitoringu wizyjnego oraz rejestratory jazdy z tramwajów. Jak dodała, w ramach postępowania zweryfikowane zostanie m.in., czy powodem zderzenia tramwajów nie była usterka techniczna.
30 osób w szpitalu
Do zdarzenia doszło w czwartek przed południem przy rondzie Starołęka. Ze wstępnych ustaleń wynika, że motorniczy kierujący tramwajem linii nr 12 najechał na tył poprzedzającego go tramwaju linii nr 7. Poszkodowanych zostało 31 osób, blisko 30 osób trafiło do szpitali; część poszkodowanych jeszcze w czwartek opuściła lecznice.
W czwartek władze miasta informowały, że w zdarzeniu ciężko ranne zostały dwie osoby, kolejnych pięć osób jest średnio rannych.
Motorniczy kierujący pojazdem, który miał najechać na tył drugiego tramwaju, był pracownikiem MPK z wieloletnim doświadczeniem; w chwili zdarzenia był trzeźwy.
wys/PAP
Czytaj więcej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS