A A+ A++

Gdyby Raków Częstochowa awansował do fazy grupowej Ligi Konferencji UEFA po serii sześciu bezbramkowych remisów, byłby to ewenement na skalę światową. Podopieczni Papszuna nie są tego wcale tak dalecy. Trzy spotkania na zero mają już za sobą, co najmniej jedno przed nimi. Czy jest to jednak powód do radości? 

Wszystko zależy od punktu siedzenia, ale to nie jest żadnym odkryciem. Odkryciem powinno być natomiast to, że Rubin Kazań, który stoi na zupełnie innej półce niż polski zespół, wcale nie pokazał dzisiaj wielkiego futbolu. Ba! On nie pokazał futbolu jakkolwiek ciekawego, przemyślanego, błyskotliwego. Rubin Kazań po prostu był i z ekipy, która straszyła wszystkim – od trenera, przez budżet, aż po zawodników – nie pozostało dzisiaj prawie nic. I tak jak przed rozpoczęciem spotkania wynik 0:0 byłby przyjęty z uśmiechem, tak w zastanej sytuacji może być rozpatrywany jako zawód. Delikatny, ale jednak zawód.

Widać, że Raków swoje mecze oblicza na jak najmniejsze ryzyko. Przede wszystkim – nie chcą stracić bramki. Tylko takie marginalizowanie błędów nie zawsze popłaca, bo gdy się potkniesz, trudno w jednej chwili naprawić wynik. Nauczka niemal przyszła z Suduvą, gdzie zabrakło konkretów, zabrakło wykończenia. Ekipa z Częstochowy wcale nie kreowała wówczas mnóstwa sytuacji, rywala ostatecznie przeszła dopiero po serii jedenastek i popisach Kovacevicia.

Dzisiaj było podobnie, chociaż proporcje zostały zachwiane. Pamiętajmy – to Rubin Kazań był faworytem, Raków mógł. Szkopuł w tym, że patrząc na prezencję rywala, naprawdę, ale to naprawdę mógł. Tymczasem zrobił relatywnie niewiele, by spotkanie wygrać. Najlepsza okazja zakończona uderzeniem na bramkę? Oczywiście Ivi Lopez z rzutu wolnego, tym razem zablokowany przez rywala. Poza tym – nic. Podopieczni Papszuna oddali siedem strzałów i do samego końca walczyli o to, by jakikolwiek był celny. Skończyło się na dwóch, w tym jednym pacnięciu piłki przez Niewulisa z jakichś 30 metrów.

Bardzo byśmy chcieli, żeby ten minimalizm Rakowa w ostatecznym rozrachunku okazał się wystarczający, ale kibice mają prawo kwestionować taki obrót spraw.

Raków – Rubin. Nie tacy Rosjanie straszni, jak ich malują

Trzymać należy się tego, że ekipa Słuckiego naprawdę nie pokazała wybitnego futbolu. Jasne – stworzyli sobie więcej klarownych sytuacji, ale nie przytłoczyli Rakowa swoją grą, przynajmniej nie długimi momentami. Można było odnieść wrażenie, że więcej dzieje się z niechlujności gospodarzy, niż z zaplanowanych ataków gości.

Raków był bowiem nastawiony dość defensywnie, ale jednocześnie tańczył na ostrzu noża. Wspomniany Ivi Lopez kilka razy zaliczył skandaliczne straty piłki. Parę razy zaszwankowało też ustawienie nominalnych obrońców. Przykładem akcja z pierwszej połowy, gdy prostopadłe podanie przeszło obok nóg kilku zawodników i Kwaracchelia wyszedł na sytuację sam na sam.

Tutaj jednak należy oddać, że w drugiej części do takich sytuacji de facto nie dochodziło. Rubin spuścił z tonu, mimo tego, że Raków grał zauważalnie głębiej. Słucki i jego piłkarze nie mieli jednak żadnego pomysłu na to, by Polaków zaskoczyć. Skończyło się na tym, że obie strony przerzucały piłkę z pominięciem środka pola, bo ten – po naszej i po rosyjskiej stronie barykady – był skrajnie bezproduktywny. Gościom z pewnością nie pomogły dwie wymuszone zmiany, które osłabiły właśnie tę strefę, lecz to – na szczęście – nie jest problem Rakowa.

Odbierz pakiet bonusów bukmacherskich w Fuksiarz.pl!

Problemem był natomiast chroniczny brak spokoju. Wspomniane kłopoty w defensywie to jedno, ale drugą kwestią były galaretowate nogi, gdy przychodziło do dobicia rywala. Raków mógł to uczynić kilkukrotnie, przede wszystkim za pomocą akcji Mateusza Wdowiaka.

Skrzydłowy robił wszystko bardzo dobrze, ale tylko do momentu finalnego podania. Najbardziej boli sytuacja z pierwszej połowy, gdy były piłkarz Cracovii odebrał piłkę, pognał w kierunku pola karnego, miał trzech kolegów do obsłużenia, a i tak kopnął w nogi najbliższego obrońcy z Rosji. Mało to finezyjne, mocno zaś pospinane, co zresztą udzielało się reszcie graczy Rakowa – na podobnym ciśnieniu grał Gutkovskis (małe zaskoczenie) oraz Ivi Lopez (duże zaskoczenie).

Polskim chłopakom brakuje luzu – utyskiwał Bolec. Dzisiaj faktycznie brakowało.

Raków – Rubin. Kovacević to kozak. Bezapelacyjnie

Na koniec wypada pochwalić gościa, który stoi między słupkami Rakowa. Czy zaczyna się to robić nudne? Ani trochę. Czy jest to monotonne? Ano tak. Kovacević po prostu konsekwentnie dowozi ekipie z Częstochowy konkretne wyniki. Dzisiaj powtórzył coś, co dobrze znamy, mimo tego, że Bośniak jest w Polsce kilka miesięcy:

  • 3:2 z Piastem – obroniony karny i parada przy strzale Lipskiego
  • dwumecz z Suduvą – dwa czyste konta, bohater serii jedenastek
  • 0:0 z Rubinem Kazań u siebie – czyste konto, kluczowa interwencja w pierwszym kwadransie

Nie będzie nadużyciem, jeśli stwierdzimy, że gdyby nie obrona Kovacevicia w 15. minucie, Raków mógłby się nie podnieść. 23-latek stanął jednak na wysokości zadania, a nawet zrobił więcej, niż można było oczekiwać. Kwaracchelia uderzył bowiem nieźle – po mokrej murawie, kierując strzał blisko słupka. Reakcja golkipera była jednak jeszcze lepsza – zdążył się złożyć, a kilka sekund później poderwał się i wybił piłkę ratując zespół przed ewentualną dobitką. No kozak, po prostu kozak.

Tym bardziej, że właściwie nie czuć od niego nadmiaru negatywnych emocji. Pomylił się raz – źle przyjął piłkę, odskoczył na kilkadziesiąt centymetrów. Natychmiast się jednak zreflektował i brawurowym wślizgiem zażegnał niebezpieczeństwo. Raków będzie miał ciężary w meczu rewanżowym, to więcej niż pewne, ale z Kovaceviciem powinno być Papszunowi nieco łatwiej.

Może do rewanżu uda się rozwiązać kilka spraw taktycznych, a Rosjanom ogarnąć sprawę z koszulkami, do odklejające się numerki bardziej świadczą o prestiżu Ligi Konferencji niż jakikolwiek krytyczny tekst.

Raków Częstochowa – Rubin Kazań 0:0

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMata i Taco Hemingway zdobywcami Fryderyków 2021
Następny artykułNie żyje syn piłkarza Michaela Ballacka. 18-letni Emilio zginął w tragicznym wypadku