Jest to jednak tylko połowa prawdy. W wymiarze politycznym Xi Jinping umacnia w ten sposób władzę swoją i partii komunistycznej, a ściślejsze podporządkowywanie firm technologicznych ma też użytek propagandowy.
Partyjny aparat cenzury wyrzuca aplikację
W chwili swojego wejścia na Wall Street 30 czerwca Didi zostało wycenione na 4,4 mld dol. Był to największy debiut chińskiej spółki na amerykańskiej giełdzie od czasu Alibaby.
Radość inwestorów była krótka. Chińska Administracja ds. Cyberprzestrzeni (CAC), odpowiadająca za przepisy regulujące funkcjonowanie internetu w Chinach, w tym także za cenzurę w sieci, rozpoczęła dochodzenie przeciwko spółce w sprawie wykorzystywania przez nią danych użytkowników. Jej praktyki rzekomo stwarzały zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego. W związku z tym aplikacja Didi i związanych z nią 26 programów została usunięta ze sklepów z aplikacjami mobilnymi.
To był dopiero początek. W ciągu następnych dwóch tygodni dochodzenia przeciwko firmie podjęło sześć kolejnych agencji rządowych, w tym Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, Bezpieczeństwa Państwowego, Transportu, a także Państwowa Administracja ds. Regulacji Rynku i odpowiednik krajowej administracji skarbowej. Didi grożą miliardowe kary, a wartość akcji spółki gwałtownie spadła. W ciągu trzech tygodni od rozpoczęcia dochodzenia przez CAC inwestorzy stracili 27 centów z każdego zainwestowanego dolara.
Inne firmy technologiczne z Chin tracą
Inne chińskie firmy technologiczne z indeksu NASDAQ również nie mogą mówić o szczęściu. Chociaż nie padły ofiarą tak zdecydowanych działań jak Didi, jednak działania Pekinu i amerykańsko-chiński konflikt handlowy odbiły się również na nich. Od połowy lutego do końca maja tego roku platforma e-handlowa Pinduoduo, wyszukiwarka internetowa Baidu, platforma finansowa Lufax, serwis streamingowy Bilibili oraz platforma gamingowa NetEase straciły przeszło 150 mld dol.
Problemy dotyczą nie tylko chińskich firm technologicznych na giełdach w USA. Akcje Alibaby, Tencentu, Meituan i JD.com notowanych na parkiecie w Hongkongu straciły między połową lutego a końcem maja od 20 do 40 proc. wartości. Alibaby i Tencentu przedstawiać nie trzeba, Meituan to dostawca jedzenia, zaś JD.com to jedna z popularniejszych w Chinach platform e-commerce. Tylko do połowy marca wycena Tencentu spadła o 60 mld dol.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS